Trzy blondyny

Marcin Kowalik/GN

publikacja 02.12.2012 23:51

Las Blondynas powróciły z podróży dookoła świata i znalazły czas, żeby podzielić się swoimi przeżyciami z łowiczanami.

Las Blondynas, czyli Ola Kolasiewicz, Marta Kosmowska i Ania Witkowska Las Blondynas, czyli Ola Kolasiewicz, Marta Kosmowska i Ania Witkowska
Marcin Kowalik/GN

Na spotkaniu z podróżniczkami, które nazwały siebie Las Blondynas, duża aula Mazowieckiej Wyższej szkoły Humanistyczno-Pedagogicznej w Łowiczu wypełniła się niemal w całości. Pierwszy dzień grudnia był okazją dla Marty Kosmowskiej, Aleksandry Kolasiewicz i Anny Witkowskiej do ponownego przeżycia podróży swojego życia. W barwny sposób opowiedziały zgromadzonym osobom o wyprawie, w czasie której odwiedziły 18 krajów Europy, Ameryki Południowej, Australii i Azji. W czasie 190 dni przemierzyły 64 tys. 952 km, wykorzystując różne środki lokomocji, w tym... własne nogi.

 

Burmistrz Łowicza Jan Krzysztof Kaliński pamiętał o kwiatach dla podróżniczek   Burmistrz Łowicza Jan Krzysztof Kaliński pamiętał o kwiatach dla podróżniczek
Marcin Kowalik/GN
Opowieść wzbogacona była prezentacją multimedialną oraz wystawą zdjęć z wyprawy. Mimo promienistych uśmiechów, które gościły na ich twarzach podczas spotkania, w swojej podróży doświadczyły także nieprzyjemnych zdarzeń, włącznie z chorobami i pobytem w szpitalu. Zdecydowanie więcej było jednak wspomnień przyjemnych, o różnorodnej kulturze, spotkanych tubylcach oraz Polakach w różnych częściach świata, niezwykłych widokach i potrawach, których przeciętny Europejczyk nie wziąłby do ust, a blondynki z Łowicza zjadały z apetytem.

 

Lalka w stroju łowickim przebyła z Las Blondynas całą podróż   Lalka w stroju łowickim przebyła z Las Blondynas całą podróż
Marcin Kowalik/GN
W czasie podróży spotkały m.in Janko Misjonarza, Polaka w Ekwadorze, który pomaga biednym dzieciom. Nie zabrakło również humorystycznych przeżyć. – W Dżakarcie trafiłyśmy do muzeum lalek – opowiada Marta Kosmowska. – Właściciel jak się dowiedział, że jesteśmy Polkami  z Łowicza stwierdził: „Niesamowite, bo mam lalki w strojach łowickich”. Gdy to usłyszałyśmy nie patrzyłyśmy na inne lalki, tylko biegłyśmy, żeby zobaczyć te łowickie i zrobić zdjęcie. Byłyśmy tak z tego dumne i jakie było nasze rozczarowanie gdy okazało się, że są to lalki w strojach krakowskich. Nawet nie powiedziałam mu później do widzenia.

 

Więcej opowieści Las Blondynas umieszczą niebawem na swoim blogu http://lasblondynas.blogspot.com/.