Do Polaków się nie strzela

Marcin Kowalik

publikacja 10.03.2013 00:23

W piątek 8 marca minęła 68. rocznica odbicia z więzienia UB w Łowiczu Zbigniewa Fereta ps. "Cyfra". Jedynym żyjącym uczestnikiem tej akcji jest ks. Stefan Wysocki.

Ks. Stefan Wsocki ps. "Ignac" brał udział w akcji odbica więźnia UB przed 68 laty Ks. Stefan Wsocki ps. "Ignac" brał udział w akcji odbica więźnia UB przed 68 laty
Marcin Kowalik/GN

Harcerz Zbigniew Feret został osadzony w więzieniu UB przy ul. Kurkowej w Łowiczu w lutym 1945 r. Z więzienia udało mu się donieść grypsem do rodziny, że istnieje zagrożenie wywiezienia go transportem do ZSRR. Kazimierz Chmielewski, pseudonim "Gryf", podsunął kolegom myśl uwolnienia przyjaciela z więzienia siłą. Pomysł ten poparli zaraz Jerzy Miecznikowski "Więciądz" oraz Marian Szymański "Wędzidło". Akcję zaaprobował komendant hufca o nazwie "Łoza" – Jan Kopałka, pseudonim Antek". Termin ustalono na 8 marca. Oddział biorący bezpośredni udział w akcji liczył 9 osób. Jako uzbrojenie miał trzy pistolety maszynowe, jeden pistolet typu parabellum, jeden karabin mauser dla osób biorących udział w tzw. ataku. Po akcji odbicia "Cyfry" Kazimierz Szymański – brat Mariana, biorącego udział w akcji – został aresztowany przez UB   Po akcji odbicia "Cyfry" Kazimierz Szymański – brat Mariana, biorącego udział w akcji – został aresztowany przez UB
Marcin Kowalik/GN
Poza tym dla "ubezpieczenia" przewidziano trzy pistolety oraz jeden pistolet maszynowy.  W grupie "atak" wzięli udział: "Antek", "Wędzidło", "Więciądz" oraz Bohdan Józeficz "Grom" i Mieczysław Grzybowski "Kora". Natomiast grupę "ubezpieczenie" stanowili: Kazimierz Chmielewski "Gryf", Eugeniusz Nowakowski "Jeż", Józef Wolski "Jurek" oraz Wojciech Tomczyk "Kmicic". Edward Horbaczewski "Pająk" przygotował magazyn na broń, a  Stefan Wysocki "Ignac" był odpowiedzialny za przetrzymanie dokumentów uczestników akcji.

 

Do więzienia harcerze weszli fortelem. Przygotowali pismo informujące, że zostają przyprowadzani nowi więźniowie. Burmistrz Łowicza Krzysztof Jan Kaliński składa kwiaty pod tablicą upamiętniajacą brawurową akcję odbicia "Cyfry"   Burmistrz Łowicza Krzysztof Jan Kaliński składa kwiaty pod tablicą upamiętniajacą brawurową akcję odbicia "Cyfry"
Marcin Kowalik/GN
Pismo podali strażnikowi przez wizjer. Ponieważ otwór był mały, strażnik uchylił  furtkę i wpuścił "Antka” z nowymi "więźniami" do środka. Dalej wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Strażnicy kolejno zostali obezwładnieni. W tej trwającej 31 minut akcji bez nawet jednego wystrzału, oprócz "Cyfry", uwolniono pozostałych więźniów.  Następnego dnia po akcji patrole wojska, milicji i bezpieki przeprowadziły zmasowane poszukiwanie sprawców. Sprawdzano dom po domu, dokonywano zatrzymań młodych ludzi, doprowadzano ich na konfrontacje przed służbę więzienną. W taki sposób zostali rozpoznani i aresztowani: "Gryf", "Kmicic", "Jurek" i "Grom". Wyrokiem Okręgowego Sądu Wojskowego w Łodzi trzej pierwsi zostali skazani już 18 kwietnia 1945 r. na karę śmierci, a "Grom" – na 10 lat więzienia. Dzięki ułaskawieniu i późniejszej amnestii cała czwórka po dwóch latach wyszła na wolność.

– Uwięziony "Cyfra" wyzwolił w nas to, co nazwać można braterstwem w przyjaźni – mówił ks. Stefan Wysocki, jedyny żyjący uczestnik akcji odbicia z więzienia Zbigniewa Fereta. – "Antek" był doskonałym dowódcą. Starał się przewidzieć wszystko, co może się wydarzyć w czasie akcji, a także po niej. Kiedy wychodziliśmy do akcji, "Antek" postawił krzyż na stole i wszyscy przy nim ślubowaliśmy, że do Polaków nie strzelamy, mimo że służyli w UB.