Duchowy lizak „Dziadka”

Agnieszka Napiórkowska

|

Gość Łowicki 29/2013

publikacja 18.07.2013 00:00

O tęsknocie za bigosem, parafii w Brazylii i Janie Pawle II, od którego wszystko się zaczęło, z ks. Stanisławem Kostrzyńskim, misjonarzem, rozmawia Agnieszka Napiórkowska.

Ks. Stanisław Kostrzyński kawałek serca zostawił w Polsce Ks. Stanisław Kostrzyński kawałek serca zostawił w Polsce
Agnieszka Napiórkowska /GN

Agnieszka Napiórkowska: Ostatni raz widzieliśmy się kilka lat temu. Od tego czasu może tylko trochę broda i włosy urosły. Czy podczas powrotu domu, do parafii św. Jakuba, w której Ksiądz pracował, odżywają wspomnienia i chce się choć przez chwilę pobyć w tym, z czego się wyrosło?

Ks. Stanisław Kostrzyński: – O, tak! Po 22 latach pracy w Brazylii wiem, że tam jest moje miejsce. Mimo to, spory kawałek mojego serca jest ciągle w Polsce. Przyjeżdżając do kraju, zawsze czuję się jak ptak powracający do starego gniazda. Wspomnienia, które na nowo odżywają, nadają słodkości życiu. To taki duchowy cukierek, lizak, po który chętnie się sięga. Będąc tu, z radością odwiedzam znajomych i przyjaciół. Z przyjemnością sięgam też po schabowego z bigosem, pierogi, grochówkę i różnego rodzaju ciasta (śmiech).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.