Z rąk do rąk. – Chodziło nam o to, żeby nasza energia nie poszła w próżnię, żeby wyniknęło z tego coś dobrego – mówi Jacek Czubak.
Budowniczowie z „Fabryki Feniksa” i ich dzieło
Marcin Kowalik /GN
Burzliwe dzieje Żyrardowa, miasta kojarzonego z przemysłem włókienniczym, ukazują niezwykłą historię. Ponad wiek temu żyrardowianie, nie mogąc doczekać się budowy nowego kościoła, ustawiali się w łańcuchu do oddalonej o prawie 10 km cegielni w Radziejowicach, aby z rąk do rąk podawać sobie cegły i w ten sposób przyspieszyć powstanie świątyni.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.