Bóg miłuje świat!

s. Anna Maria Pudełko

publikacja 15.03.2015 07:36

Wystarczy uwierzyć miłości!

Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Dziś rozważamy słowa Ewangelii według świętego Jana (3,14-21)

Jezus powiedział do Nikodema: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu”.

Miłość miłosierna jest wstrząsająca! Nie możemy stanąć wobec niej bez zachwytu i głębokiego poruszenia naszego wnętrza! Cóż więcej Bóg może nam ofiarować? On z miłości stworzył ten przepiękny świat, który człowiek od stuleci egoistycznie niszczy. On uczynił nas podobnymi do siebie w miłości (Rdz 1, 26), „obdarzył nas władzą nad dziełami rąk Swoich i wszystko złożył pod nasze stopy” (Ps 8, 7). Wobec tak wielkich darów człowiek niestety okazał się niewdzięcznikiem i niewiernym, odrzucając Boga i Jego miłość. Pan w ciągu wieków posyłał swoich proroków, aby ponownie zwrócić serca ludzi ku sobie. A kiedy i te próby nie odniosły skutku, postanowił sam zapłacić dług rany grzechu pierworodnego i wszystkich naszych win.

Jezus przyszedł na świat, stał się człowiekiem, aby objawić nam, kim jest Ojciec, aby pokazać Go nam swoim życiem, słowami, gestami, wyborami. Przyszedł też, aby wziąć na siebie wszelki ból, rozpacz, grzech, nieposłuszeństwo, krzywdę. Wszystko jest już przebaczone w Krzyżu Chrystusa! Jak wielka i jak darmowa jest miłość Boga ku nam! Ojciec pragnie, abyśmy przyjmowali tę przebaczającą i wyzwalającą miłość płynącą z Krzyża Chrystusa! Jezus, kiedy przychodzi do nas, nigdy nie potępia, lecz pochyla się z nieskończoną czułością nad naszą nędzą i zbawia, oczyszcza, uzdrawia, czyni wszystko nowym!

Aby to się stało udziałem każdego z nas potrzeba tylko jednego z naszej strony – uwierzyć miłości Boga ku nam! Uwierzyć darmowości tej miłości. On nam przebacza i nas zbawia dlatego, że nas kocha, bo jesteśmy Jego dziećmi, a nie dlatego, że na tę Jego miłość musimy w jakikolwiek sposób zasłużyć!

Po co więc nasze dobre uczynki, możemy zapytać? Po to, aby miłosierna miłość, której doświadczamy mogła rozlewać się dalej na osoby, które spotykamy. Dobro, które czynimy to nie nasza zasługa, lecz owoc otwarcia się na Boże działanie w nas. On z nami i przez nas pragnie dalej zbawiać świat!