– Z jednej strony myślę, że to bardzo przykre, iż pikieta została wycelowana tak osobowo. Jednak takie są właśnie konsekwencje działań i wyborów polityków. Pewnie będą je zbierać do końca swojej kariery – mówi pani Iwona.
Organizatorami byli członkowie sochaczewskiej komórki Fundacji „Pro – Prawo do życia”
Monika Augustyniak /Foto Gość
Reakcje były przeróżne. Niektórzy stukali się w głowę, inni podchodzili, żeby podyskutować lub wręcz nieco się pokłócić. Jeszcze inni dopytywali i z uznaniem mówili, że to bardzo dobra akcja. Jedno jest pewne – niemal nikt nie pozostał obojętny. I nic w tym dziwnego, bo obok zdjęć ukazujących rozszarpane ciałka malutkich dzieci poddanych aborcji trudno przejść obojętnie. Zwłaszcza gdy wraz z nimi widnieją zdjęcia lokalnych polityków, których wybory przyczyniły się do tragicznej śmierci z plakatu. W Skierniewicach odbyła się pierwsza w historii pikieta „Stop aborcji”, zorganizowana przez sochaczewską komórkę Fundacji „Pro – Prawo do Życia”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.