Puste noce w Sannikach

mk, Magdalena Gadzińska

publikacja 08.11.2015 15:37

Kiedyś cała wieś gromadziła się w domu żałoby, by wspólnie śpiewać, wspominać tego, który odszedł.

Koncert przeplatany był opowieściami Witolda Brody (drugi z prawej) o dawnych tradycjcach pogrzebowych Koncert przeplatany był opowieściami Witolda Brody (drugi z prawej) o dawnych tradycjcach pogrzebowych
Archiuwm ECA w Sannikach

Pieśni gregoriańskie i dawne instrumenty zabrzmiały wczoraj wieczorem w sannickim pałacu podczas koncertu, zorganizowanego we współpracy Europejskiego Centrum Artystycznego im. Fryderyka Chopina w Sannikach i Mazowieckiego Instytutu Kultury.

Spotkanie rozpoczęło się projekcją filmu „Puste noce”. Wśród gości, powitanych przez dyrektora ECA Waldemara Szymskiego, byli między innymi proboszcz sannickiej parafii ks. Stanisław Dujka oraz Katarzyna Lindner z MIK.

Film to próba utrwalenia dawnych tradycji ludowych. Pożółkłe zeszyty z zapisanymi słowami pieśni, zwykli ludzie je śpiewający tworzą wyjątkową atmosferę.

Obrazy i dźwięki z dzieciństwa zainspirowały Witolda Brodę do zapisania na taśmie filmowej historii obrzędów pogrzebowych. Babcine opowieści o strzygach, szkolna literatura średniowiecza i baroku, wreszcie własne obserwacje - to wszystko zaowocowało fascynacją pieśnią liturgiczną.

- Jeździłem po świecie, znałem tybetańską księgę umarłych, a teraz od 30 lat jeżdżę po wsiach polskich i słucham ludzi - mówi W. Broda, który przybył na projekcję.

Kiedyś na polskiej wsi rzeczywiście rozlegał się dźwięk dzwonka, obwieszczający godziny czuwania przy zmarłym. Cała wieś, nie tylko rodzina, gromadziła się w domu żałoby, by wspólnie śpiewać, wspominać tego, który odszedł.

Zwyczaj ten właściwie już zanikł, a sam twórca uważa, że to był ostatni moment, by jeszcze coś z tego uchwycić na żywo. 45-minutowa projekcja filmu stanowiła jakby preludium do niezwykłego koncertu.

Słuchacze usłyszeli pieśni pogrzebowe i wielkopostne w wykonaniu W. Brody i członków grupy Jerycho. Teksty i muzyka z okresu baroku, a nawet dużo wcześniejsze, bo średniowieczne, powstawały często na kanwie tańców, mazurków czy polonezów.

Nie są one utrwalone w żadnych kościelnych śpiewnikach. Zachowały się dzięki lokalnym zapiskom, skrzętnie przekazywanym z pokolenia na pokolenie.

Na scenie sannickiego pałacu stanęli: Bartosz Izbicki, grający na fisharmonii i portatywie, W. Broda ze skrzypcami i lirą korbową oraz śpiewacy: Wawrzyniec Dąbrowski, Maciej Królikowski i Paweł Szczyciński.

Pieśni ku czci św. Barbary i św. Zygmunta, "Bogurodzica" czy "Pod Twoją obronę…" zostały zaśpiewane  z zachowaniem takiej artykulacji i takiego sposobu wydobywania głosu, jak podczas dawnych obrzędów pustych nocy.