Dożywocie dla podpalacza

nap

publikacja 03.02.2016 12:04

Łódzki Sąd Okręgowy skazał na karę dożywotniego więzienia mężczyznę, który oblał benzyną i podpalił dwie urzędniczki Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie.

Sąd wydał wyrok w sprawie mężczyzny, który podpalił budynek GOPS w Makowie, w wyniku czego zmarły dwie kobiety Sąd wydał wyrok w sprawie mężczyzny, który podpalił budynek GOPS w Makowie, w wyniku czego zmarły dwie kobiety
Roman Koszowski /Foto Gość

Do tragedii doszło w grudniu 2014 r. Wówczas to 63-letni Lech G., mieszkaniec Słomkowa, oblał benzyną i podpalił dwie urzędniczki pracujące w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Makowie. Zamknął też drzwi pomieszczenia od zewnątrz tak, aby kobiety nie mogły uciec. W wyniku rozległych obrażeń jedna z nich zginęła na miejscu, druga zmarła po trzech dniach w szpitalu.

Leszek G. został szybko ujęty i osadzony w areszcie. Składając wyjaśnienia, twierdził, że nie pamięta zdarzenia. Szczegółowo zaś opisywał swoje starania o umieszczenie go w domu pomocy społecznej. Mówiąc o nich, przyznał, że żywił żal do pracownic GOPS i wójta w związku z odmową umieszczenia go w takim miejscu na zimę. Podczas czynności procesowych przeszedł obserwację i badania psychiatryczne, które rozstrzygnęły kwestię jego poczytalności. Mężczyzna został oskarżony o dwa zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Usłyszał też zarzut spowodowania pożaru, który zagrażał zdrowiu i życiu wielu osób.

Dziś zapadł wyrok. Mężczyzna został skazany na karę dożywotniego więzienia. Ze względu na zły stan zdrowia Lech G. nie pojawił się w sądzie. Podczas uzasadnienia sędzia podkreśliła, że wina oskarżonego nie pozostawia żadnych wątpliwości, a kara powinna być surowa. Skazany został także pozbawiony praw publicznych na 10 lat, ma też zapłacić pół miliona zadośćuczynienia na rzecz rodzin. Wyrok jest nieprawomocny.

- Nie byłem na ogłoszeniu. Trudno by mi było patrzeć na skazanego - mówi Jerzy Stankiewicz, wójt gminy Maków. - Dobrze, że wyrok już zapadł. Myślę, że nie mógł być on inny, choć żadna kara nie zwróci życia naszym urzędniczkom. To były ciepłe, cudowne kobiety. Takie anioły miłosierdzia. Największą stratę poniosły ich rodziny. Nam też ich brakuje.

Mieszkańcy i urzędnicy Makowa długo nie mogli dojść do siebie po tragedii, jaka rozegrała się w ich miejscowości. Większość z nich twierdziła, że za taką zbrodnię jedyną sprawiedliwą karą może być dożywocie.

Czytaj także: