O. Papczyński przywita się z dziećmi

Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 12.05.2016 10:41

Parafia w Puszczy Mariańskiej, kolebce marianów, szykuje dla rodzin nie lada atrakcje.

Tutaj, w Puszczy wszystko się zaczęło... - mówią marianie   Tutaj, w Puszczy wszystko się zaczęło... - mówią marianie
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
W zakrystii kaplicy w Puszczy Mariańskiej, na manekinie wisi biały habit z charakterystyczną pelerynką. W niedzielę 15 maja wystąpi w nim bł. o. Stanisław Papczyński, założyciel zgromadzenia księży marianów. 5 czerwca w Rzymie papież Franciszek wyniesie go do godności świętych.

 - Jeden z naszych parafian jest bardzo podobny do bł. o. Papczyńskiego, który zmarł ponad 300 lat temu. Wcieli się więc w rolę przyszłego świętego, żeby w ten sposób przybliżyć innym postać naszego założyciela i żeby parafianie poczuli, że był człowiekiem takim jak oni, można powiedzieć ich sąsiadem - mówi ks. Zbigniew Borkowski MIC, proboszcz parafii św. Michała Archanioła. - Przyjedzie do nas też król Jan III Sobieski, którego o. Papczyński był spowiednikiem i modlitewnym oparciem w czasie wojennych wypraw króla.

Festyn dla rodzin, który odbędzie się trzy dni przed 385. rocznicą urodzin błogosławionego, rozpocznie się po Mszy św. o 12.30. Dla rodzin przygotowano wiele atrakcji "dla duszy i ciała". Będą zabawy, konkursy, okazja do rozmowy przy kawie, herbacie i ciastkach. Po południu na wygłodniałych czeka grochówka, po po Mszy św. polowej o godz.l 18, będzie można przy ognisku upiec kiełbaski.

Monstrancja to jedna z nielicznych zachowanych pamiątek po bł. o Papczyńskim - mówi ks. Zbigniew Borkowski MIC, proboszcz parafii św. Michała Archanioła    Monstrancja to jedna z nielicznych zachowanych pamiątek po bł. o Papczyńskim - mówi ks. Zbigniew Borkowski MIC, proboszcz parafii św. Michała Archanioła
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
Do Puszczy Korabiewskiej (teraz Mariańskiej) o. Papczyński przyjechał w 1673 r. już jako dojrzały zakonnik, były pijar, świadomy swojej misji powołania nowego zgromadzenia. W  ręku trzymał napisaną przez siebie regułę i dekret bp. Jacka Święcickiego o powstaniu klasztoru marianów. Wcielać w życie zaczął ją w małej wspólnocie eremitów. Jednak apostolska wizja nijak miała się do pustelniczego, już okrzepłego życia dawnych żołnierzy, którym daleko było do ascezy. Nie wytrzymywali zrywania się na jutrznię i życia w trzeźwości. Wkrótce z założycielem pozostał już tylko właściciel pustelni Stanisław Krajewski. Ale i on, nie mogąc wyrzec się uroków życia, w końcu pobił marianina i uciekł.

O. Stanisław był załamany, złożył nawet podanie o powrót do pijarów. Na szczęście Bóg znakami potwierdził, że chce nowego, rodzącego się z takimi trudnościami zgromadzenia. Z leśnej głuszy zaczęły dochodzić głosy o cudach i uzdrowieniach, wyproszonych przez „białego ojca”. Wkrótce do eremickich chatek wprowadzili się pierwsi kandydaci do zakonu, już stateczni i rozważni. Co ciekawe, powrócił też Krajewski, który po latach procesowania się o ziemię z o. Papczyńskim, nawrócił się i przyjął śluby zakonne.

Na przykościelnym placu w Puszczy Mariańskiej, obok pomnika założyciela marianów, stoi drugi – króla Jana III Sobieskiego. Według podań właśnie w tym miejscu stała lipa, pod którą obaj mężczyźni rozmawiali o polityce i sprawach duchowych. Ojciec Papczyński miał wizję zwycięskiej walki pod Chocimiem, a gdy Sobieski wyruszał pod Wiedeń, zwołał modlitewną krucjatę. Po triumfalnym powrocie hetman nadał nowemu zgromadzeniu wiele przywilejów i podarował im ozdobną turecką kapę.

Nowy kościół poświęcono w 2000 r.   Nowy kościół poświęcono w 2000 r.
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
Kiedy zakonnik pojechał jako kapelan z wojskami króla na Ukrainę, ukazało mu się wiele dusz poległych żołnierzy proszących o modlitwę. Otrzymał też łaskę wizji czyśćca i doświadczenia cierpień uwięzionych w nim dusz. Te przeżycia tak nim wstrząsnęły, że obok szerzenia kultu Niepokalanego Poczęcia NMP, nakazał współbraciom codzienne modlitwy i umartwienia za zmarłych.

W 1677 r. wspólnota była już tak liczna, że jej przełożony przyjął zaproszenie bp. Stefana Wierzbowskiego i wraz z kilkoma braćmi przeniósł się do „Wieczernika Pańskiego” w Nowej Jerozolimie, obecnej  Górze Kalwarii. Tam kontynuował swoje dzieło. Po śmierci 17 września 1701 r. został pochowany w kościele "na Mariankach". Jego kanonizacja odbyła się 16 września 2007 r. w Licheniu. 5 czerwca w Rzymie o. Papczyński zostanie ogłoszony świętym.

Na przykościelnym placu czerwona kostką narysowano obrys dawnego kościółka. Powstał 1755 r., w miejscu drewnianej kaplicy zbudowanej przez o. Papczyńskiego. W roku 1864 podzielił los innych klasztorów i ukazem carskim został skasowany. W 1897 r. powiększono i odrestaurowano kościół, który służył erygowanej w 1906 r. parafii. Marianie wrócili do niej dopiero w roku 1968. 

Kiedy w 1993 r. podpalono drewniany kościół w Puszczy Mariańskiej, przybyli na miejsce strażacy-franciszkanie z Niepokalanowa pomodlili się i złapali za węże. Ale zabytek płonął jak pochodnia. Z kolebki marianów: małego kościółka i klasztoru, pozostało tylko prezbiterium. Zachowane do dzisiaj jako mała kaplica, przypomina o trudach, w jakich rodził się pierwszy zakon czcicieli Niepokalanego Poczęcia NMP, dwieście lat przed oficjalnym zatwierdzeniem tego dogmatu.

- Zachowało się niewiele: poczerniały od wysokiej temperatury krucyfiks, ambona, kilka naczyń liturgicznych i pęknięty dzwon - wymienia ks. Zbigniew Borkowski MIC.

Kilkanaście metrów od drewnianej kaplicy wybudowano nowy kościół i klasztor, które  bp Alojzy Orszulik pobłogosławił w jubileuszowym roku 2000.