Moje brudne księżniczki i Bóg

Monika Augustyniak

|

Gość Łowicki 32/2016

publikacja 04.08.2016 00:00

– Przywiozłem do tego lasu moją rodzinę, całe moje życie, problemy, konflikty, a Bóg spojrzał na nas i powiedział: „Teraz Ja się tym zajmę” – opowiada Tomasz Lechowicz.

Brak prądu i bieżącej wody na obozie pomaga w hartowaniu ducha i uczeniu się pracowitości. Brak prądu i bieżącej wody na obozie pomaga w hartowaniu ducha i uczeniu się pracowitości.
Monika Augustyniak /Foto Gość

Śmieją się, że część rodziny i znajomych, patrząc na nich, stukała się w głowę i z niedowierzaniem pytała: „Pod namiot? Bez prądu i bieżącej wody? Do dzikiej Puszczy Augustowskiej? Z małymi dziećmi?!”. Nie zważali na to. Tych 19 małżeństw wiedziało, że jest wiele możliwości wyjazdów rekolekcyjnych do miejsc ucywilizowanych i w pełni komfortowych. Uznali jednak, że Jezioro Płaskie, przepiękne okoliczności przyrody i dzikie warunki są nieodłączną częścią rekolekcji potocznie zwanych „Mikaszówką”, od wielu lat organizowanych przez łowicką Caritas, a cuda, jakie wielokrotnie się tam zdarzały, nie mogą odbyć się bez ich udziału. Zwłaszcza że w tym roku jeden turnus, odbywający się w drugiej połowie lipca, dedykowany był właśnie im – rodzinom.

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.