Gdyby dobro miało imię...

Magdalena Gorożankin

|

Gość Łowicki 07/2018

publikacja 15.02.2018 00:00

– To szaleństwo, ale i cud, że w ciągu 3 dni udało się zebrać 450 tys. zł. Tyle dobrych ludzi wokół, tyle otwartych serc. To niesamowite. Ale to dopiero początek walki – mówi Magdalena Dziwisz-Jakubiak, krewna Natalki Kostrzewy.

▲	W Jaktorowie kiermasz z ciastami zorganizowali rodzice. ▲ W Jaktorowie kiermasz z ciastami zorganizowali rodzice.
Zdjęcia Magdalena Gorożankin /Foto Gość

Nie dla wszystkich ostatnie dni stycznia były czasem radości i zabawy. Życie dwóch rodzin w jednej chwili zmieniło się w koszmar. I choć ich sytuacje są różne, w każdej toczy się walka o życie. Szczęście w nieszczęściu, że z pomocą przychodzą ludzie o wielkich sercach.

Modlitwa przede wszystkim

W ostatnim tygodniu w jednym z jaktorowskich domów doszło do pożaru, w którym ucierpiała Jolanta Czarnecka, organistka parafii Świętej Rodziny. Stan pani Joli był bardzo ciężki. Kobieta przebywała w stanie śpiączki farmakologicznej w najnowocześniejszej klinice leczenia oparzeń w Łęcznej. Po pożarze z pomocą od razu przyszli parafianie z proboszczem ks. Wiesławem Skonecznym na czele. Nieustannie modlili się o powrót do zdrowia swojej organistki. Odprawiane były liczne Msze św., po których także zbierano pieniądze na odbudowę domu. Pomogli też natychmiast Urząd Gminy w Jaktorowie z wójtem Maciejem Śliwerskim na czele, przyjaciele i firmy budowlane. – Dom można odbudować, prace już trwają. W kwestii materialnej można pomóc także później, teraz najważniejsza i najbardziej potrzebna jest modlitwa. Dużo modlitwy – mówił ks. Skoneczny. Niestety, 10 lutego pani Jolanta zmarła.

Dostępne jest 29% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.