Co rok dłuższa

Magdalena Grajnert

publikacja 04.05.2018 08:00

Majowe święta państwowe to dla skierniewiczan okazja do zamanifestowania swojego patriotyzmu, z której coraz liczniej korzystają. Cieszy, że z dużym udziałem najmłodszego pokolenia.

Akcję niesienia flagi przez miasto zainicjowali harcerze ZHP Akcję niesienia flagi przez miasto zainicjowali harcerze ZHP
Magdalena Grajnert /Foto Gość

W rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja w kościele garnizonowym pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Skierniewicach podczas Mszy św. wierni modlili się w intencji ojczyzny. Następnie obchody przeniosły się na pl. Jana Pawła II. Tam, pod pomnikiem Niepodległości, oficjalne delegacje składały kwiaty. Natomiast dzień wcześniej przez miasto niesiono 200-metrową biało-czerwoną flagę.

Święto Flagi zaistniało w Skierniewicach 4 lata temu za sprawą harcerzy. Wtedy pani Maria, babcia jednego z nich, uszyła 25-metrową flagę Polski. - W kolejnym roku miała już 50 metrów, rok temu - 100, więc tegoroczna musiała mieć 200 - wyjaśnia Bartłomiej Wójcik, komendant skierniewickiego hufca. - Do flagi pani Maria co roku doszywa kolejną część. I co roku nie brakuje rąk, które chcą ją nieść.

Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej to stosunkowo młode święto, które zostało wprowadzone na mocy ustawy z 20 lutego 2004 roku. W tym roku flagę ponieśli mieszkańcy Skierniewic, przedstawiciele władz miasta, Skauci Europy, członkowie lokalnych stowarzyszeń, strażacy, policjanci, a przede wszystkim harcerze i zuchy z Hufca ZHP Skierniewice. Szacunkowo prawie 500 osób.

Dlaczego wzięli udział w wydarzeniu? - Taki dzień pomaga sobie uświadomić, jak ważnym symbolem jest flaga - mówi Paweł Słojewski, radny miejski. - Że to nie tylko coś, co się wywiesza, bierze na mecze i „majta” w mniej czy bardziej poważnych okolicznościach. Między pierwszego a trzeciego maja, pomiędzy patriotyzm a ciężką pracę udało się wkomponować narodowy symbol. I to jest dobre - puentuje radny Słojewski.

- Biało-czerwona flaga to dla mnie śniadanie przed domem w Skaratkach u babci Anieli - mówi Katarzyna Niedzielska. - To restauracja w parku i niedziela z mamą i tatą, szklanka z galaretką, bitą śmietaną i tartą czekoladą, z brzegiem obsypanym cukrem. Możliwość, że tak było, że tak się stało, to dla mnie właśnie biało-czerwona flaga.

W uroczystości licznie wzięli udział najmłodsi skierniewiczanie, którzy nieśli flagę ze swoimi rodzicami. Dla dzieci to widowiskowa lekcja patriotyzmu, która ma szansę na długo pozostać w ich pamięci. Jak śniadanie przed domem babci Anieli.