Nowy numer 13/2024 Archiwum

Nie upominamy, bo za mało kochamy

Po wakacyjnej przerwie społeczność "Klasyka" powróciła do przygotowywania comiesięcznych Eucharystii w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa na Widoku.

Uczniowie "Klasyka" będą przygotowywać czytania i oprawę Mszy św. w każdą drugą niedzielę miesiąca, naprzemiennie o godz. 9 i 10.30.

W niedzielę 10 września czytania i modlitwę wiernych przygotowali licealiści z klasy Ib. O oprawę muzyczną zadbał chór szkolny pod kierunkiem Marianny Rzeszotarskiej. Eucharystii przewodniczył i homilię wygłosił ks. Piotr Karpiński, dyrektor Zespołu Szkół im. ks. S. Konarskiego. Razem z uczniami modlili się także nauczyciele i rodzice.

– Ewangelia 23. niedzieli zawiera procedurę bardzo ważnej umiejętności, jaką jest upominanie człowieka, który grzeszy. Zanim jej się przyjrzymy, warto rzecz osadzić w szerszym kontekście i spytać, na czym polega samo upominanie i kto ma prawo tego dokonywać – mówił w homilii ks. Karpiński.

Kaznodzieja podkreślał, że żyjemy w świecie, w którym zrezygnowaliśmy z upominania. Chętnie mówimy za plecami o czyichś grzechach czy wadach, ale rzadko mamy odwagę upomnieć samego zainteresowanego. – Media dostarczają nam tu wielu przykładów. Oto studenci z Azji w autobusie miejskim zostają obrzuceni wulgaryzmami przez jednego ze współpasażerów i nikt z obecnych nie reaguje. Albo nastolatki katujące rówieśniczkę na oczach innych koleżanek. Czy też profesor pobity w autobusie w biały dzień, na oczach wielu, tylko dlatego, że ze swoim kolegą z Niemiec rozmawiał po niemiecku. Najczęściej w takich sytuacjach przyjmujemy postawę lękową – nie tylko nie upominamy agresora, ale nawet nie bierzemy w obronę ewidentnych ofiar – mówił.

– Trzeba pamiętać, że nie jesteśmy wyizolowani, lecz żyjemy obok innych. Pojawienie się drugiego w moim życiu wywołuje bardzo silny imperatyw etyczny. Mogłem wszystko sobie zaplanować i poukładać, ale odkąd pojawił się inny w moim życiu, nic już nie jest takie samo. W społeczeństwie zasady relacji międzyludzkich reguluje prawo, ale nie jest ono doskonałe. Dlatego św. Paweł wzywa do innego prawa – prawa miłości: „Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa” (Rz 13, 10). Można powiedzieć, że miłość daje to, do czego prawo dąży. To miłość ma regulować relacje międzyludzkie, a jej przeciwieństwem jest zalękniona postawa obronna czy obojętność – tłumaczył ks. Karpiński.

Następnie dyrektor „Klasyka” wyjaśnił, czym jest upomnienie. Jak mówił, jest ono aktem miłości wobec drugiego człowieka. Nie jest osądem, dominacją, agresją czy tanim moralizatorstwem w poczuciu własnej doskonałości. Kaznodzieja udzielił także odpowiedzi na pytanie, kto może upominać. – Tylko ten, kto kocha. I to na wzór Jezusa, który, upominając, szedł do Jerozolimy oddać na krzyżu życie za grzeszników. Chcesz upominać, to spytaj siebie, czy masz ochotę oddać życie za tego, kogo upominasz – mówił.

Ksiądz dyrektor omówił też trzy kroki prawidłowego upominania, które podał w Ewangelii Jezus. Pierwszym było upomnienie w cztery oczy. Jak wyjaśnił, chodzi tu o stworzenie sytuacji intymnej dyskrecji, o zasłonięcie wad i grzechów drugiego. – W Księdze Rodzaju mamy opisaną historię Noego. Kiedy wody potopu opadły, Noe wraz z rodziną wyszedł z arki i zaczął uprawiać winną latorośl. Po skosztowaniu młodego wina odurzył się i leżał nagi w namiocie. Jeden z synów zobaczył to i zaczął wyśmiewać się z ojca. Dwaj inni jednak wzięli płaszcz i, idąc tyłem, by nie patrzeć na nagość ojca, przykryli go. Taka postawa ma nam towarzyszyć – zakrywać grzechy i błędy drugiego. Warto zapamiętać, że ten syn, który się z ojca wyśmiewał, miał na imię Cham – wyjaśniał.

– Może się zdarzyć, że nasza miłość nie będzie przyjęta. Jezus także zaznał goryczy odrzucenia. I dlatego poleca, by dobrać sobie dwóch albo trzech i z nimi podjąć jeszcze raz upomnienie. Ciągle obowiązuje zasada, że muszą to być osoby podchodzące z miłością, a całość nie może stwarzać wrażenia, że siłą chcemy zdominować człowieka, który czyni zło. Wreszcie trzeci krok upomnienia – donieść Kościołowi. Polski przekład nie jest dobry, bo sugeruje, że może chodzić o taki donos, jaki niektórzy, chcąc drugiemu dopiec, kierują do prokuratury lub do urzędu skarbowego. Lepiej byłoby powiedzieć: „powierz Kościołowi”. A pierwszym zadaniem Kościoła jest modlić się za człowieka pogubionego – tłumaczył ks. Karpiński.

Kaznodzieja nie ominął także ostatniego kroku, który należy podjąć wówczas, gdy poprzednie nie przyniosą rezultatu. Człowiek taki „niech ci będzie jak poganin i celnik” (Mt 18, 17). – Zdumiewające, że te słowa zapisał św. Mateusz, który na urząd apostoła został powołany właśnie z komory celnej. Ale wówczas ta wypowiedź zaczyna nabierać nowego znaczenia. Człowieka, który nie chce przyjąć daru miłości upominającej, zostaw Bogu. Bóg sobie z nim poradzi, bo Bóg powołuje nawet celników – podkreślał.

Kończąc homilię, ks. Karpiński jeszcze raz zadał zebranym pytanie, dlaczego boimy się upominać. Czy dlatego, że świat nie chce przyjąć upomnienia? Nie. Nie upominamy innych, bo za mało kochamy. Bo boimy się stracić. A może właśnie tylko wtedy, kiedy potrafimy stracić i narazić się na cierpienie, kochamy naprawdę?

Kolejna niedziela, w której o oprawę zadba społeczność „Klasyka”, za miesiąc.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy