W dzisiejszą niedzielę - razem z Jezusem, Maryją i uczniami - bierzemy udział w przyjęciu weselnym. Warto to wydarzenie dobrze przeżyć. Zwłaszcza, jeśli narzekamy, że spotkania rodzinne są trudne i w większości przypadków kończą się kłótnią o polityce. Kana Galilejska to lekcja dobrego i udanego spotkania towarzyskiego.
Z Ewangelii wg św. Jana (J 2,1-11)
W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa rzekła do Niego: "Nie mają wina". Jezus Jej odpowiedział: "Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czy jeszcze nie nadeszła godzina moja?". Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie".
Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Jezus rzekł do sług: "Napełnijcie stągwie wodą". I napełnili je aż po brzegi. Potem powiedział do nich: "Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu". Ci więc zanieśli.
Gdy zaś starosta weselny skosztował wody, która stała się winem - a nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli - przywołał pana młodego i powiedział do niego: "Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory".
Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie
Spotkanie w gronie rodziny lub przyjaciół to ogromna wartość. Docenia się ją dopiero wówczas, kiedy bliscy odchodzą i nie ma kto ich zastąpić. Miejsce spotkań zajmuje wówczas coraz bardziej dojmująca samotność. Spotkania i przyjęcia są wyrazem świętowania różnych doniosłych okazji: chrztu, ślubu, pierwszej komunii, imienin, jubileuszu. Poprzez ucztę chcemy podkreślić nasz sukces, awans, albo wspólnie świętować tajemnice wiary, jak niedawno minione Boże Narodzenie. Coraz częściej jednak możemy usłyszeć narzekania na rodzinne spotkania, zwłaszcza ze strony młodego pokolenia, które tkwi w świecie smartfonów i nie czuje potrzeby bliskiego i bezpośredniego bycia razem. Skąd to się bierze?
Należy pamiętać o fundamentalnej zasadzie, że w tym świecie każda wartość jest zagrożona przez jakąś antywartość. Także przyjęciom rodzinnym zagrażają pewne niebezpieczeństwa. Źle przeżyte spotkanie może zostawić zranienie, które będzie skutkować niechęcią do odwiedzania się i zerwaniem delikatnych więzi rodzinnych i przyjacielskich. Radość wspólnego świętowania jest wartością niezwykle subtelną, którą łatwo zniszczyć. Warto to wziąć pod uwagę, zapraszając gości albo samemu udając się na przyjęcie. O jakich zagrożeniach należy pamiętać?
Pierwszym wrogiem dobrego spotkania jest nadużywanie alkoholu. Ewangelia nie zabrania jego spożywania i nie zmusza nikogo do abstynencji. Od samego początku człowiek dostrzegł zjawisko fermentacji winogron i opanował produkcję wina. W kulturach bliskowschodnich był to nie tylko podstawowy napój, który zmieszany z wodą gasił pragnienie, ale służył także jako lekarstwo, a podany w czasie uczty przynosił ulgę, rozweselał serce człowieka. Symbolem wina posługiwali się prorocy, zapowiadając nadejście Mesjasza jako czasy, kiedy to wina będzie pod dostatkiem. Posłużył się nim także Pan Jezus w czasie ostatniej wieczerzy. Alkohol jest więc czymś dobrym. Złe jest natomiast nadużywanie alkoholu. W Księdze Rodzaju mamy opis Noego, który upiwszy się winem, zasnął nago, czym skompromitował się w oczach swojego syna. Z kolei córki Lota, po zagładzie Sodomy upiły ojca, by podstępnie z nim współżyć i mieć potomstwo. Nadmiar alkoholu gubi człowieka, kompromituje go, sprawia, że człowiek nie panuje nad sobą i nie wie, co czyni. Takie odurzanie się jest znakiem słabości i niskiego poziomu i należy go zawsze unikać.
Przy tej okazji warto też pamiętać, że do spożywania alkoholu nigdy nie wolno nikogo przymuszać. Alkoholem wolno poczęstować, zaproponować, ale decyzję o spożyciu należy zostawić naszemu gościowi. Ktoś może mieć ważne powody, by alkoholu nie spożywać, a my nie powinniśmy stawiać go w niekomfortowej sytuacji, by się publicznie tłumaczył. Typowo polska zachęta: „ze mną się nie napijesz?” jest przejawem niskiej kultury i braku szacunku dla drugiego człowieka. Warto o tym pamiętać w naszej sytuacji, gdy alkoholizm przybiera formy kataklizmu narodowego. Rezygnacja z alkoholu to cenna postawa, zwłaszcza jako wynagrodzenie za tych, którzy piją zbyt wiele. Jednakowoż abstynent nie powinien uważać alkoholu za zło i pogardzać biesiadnikami.
Drugim wrogiem spotkania jest polityka. Nie ma chyba tematu bardziej emocjonującego. Należy z niego w spotkaniach rodzinnych rezygnować z uwagi na to, że mało kto potrafi sensownie o polityce rozmawiać. Najczęściej jest to emocjonalne utożsamienie się z jedną stroną politycznego sporu, które skutkuje atakowaniem „na oślep” przeciwnika politycznego. Taki wybór jest wyborem fundamentalnym, bardzo angażującym człowieka, stąd niełatwo się o polityce rozmawia. W warunkach polskich świat polityki jest wyjątkowo podzielony i trawi go niezwykle ostry konflikt oraz wzajemna wrogość. Dlatego podejmowanie dyskusji o polityce wcześniej czy później będzie przeniesieniem sporu politycznego na środowisko rodzinne, a tego należy uniknąć za wszelką cenę.
Trzecim wrogiem dobrego spotkania jest obmowa, często połączona z wulgaryzmami i samochwalstwem. Obmowa jest grzechem przeciwko miłości bliźniego. Nie wniesie ona nic pozytywnego w spotkanie rodzinne. Jest ona krzywdą obmówionego człowieka, a tam, gdzie jest krzywda, radość momentalnie znika. Pojawia się niezręczna cisza, bo zawsze ktoś z gości nie chce przyłączać się do brudu rzucanego w drugiego człowieka.
Jak więc prowadzić rozmowy w czasie spotkań? Na co zwrócić uwagę? Zaczynać trzeba od rzeczy pozytywnych i neutralnych. Można podzielić się doznanym dobrem, przeczytaną książką, obejrzanym filmem. Czasem będzie okazja, by coś miłego wspólnie powspominać, albo pochwalić gospodarzy za piękne mieszkanie. Nie należy przy tym być przesadnie gadatliwym i dominować nad innymi. Nie należy rozmawiać z jedną, wybraną osobą, lecz kierować się do wszystkich. O rzeczy osobiste nie wypytywać, chyba, że ktoś sam zechce się swoimi sprawami podzielić - wówczas obowiązuje delikatność i dyskrecja. Ogromna rola przypada gospodarzowi spotkania, który powinien dostrzec wszystkich biesiadników i nie zaczynać od siebie. Pewnie tych wskazówek można podać jeszcze wiele, ale one wszystkie powinny wypływać z miłości. Wówczas nasze rodzinne spotkania będą wydarzeniem radości i umocnienia, które wszyscy będą wspomina mile i zechcą do nich wracać.