Starostwo Powiatowe w Skierniewicach, za błędy przy budowie obwodnicy powiatu, ma zwrócić 600 tys. zł.
Zwrot dotyczy budowy finansowanej z unijnych pieniędzy tzw. obwodnicy powiatu, czyli drogi biegnącej od Drogi Krajowej nr 70, która wiedzie przez gminy Skierniewice, Maków, Nowy Kawęczyn, a na wysokości Kamiona ponownie łączy się z DK-70.
Kłopoty pojawiły się już na etapie przetargu. Ponieważ wyłoniony wykonawca nie przystąpił do realizacji projektu, ówczesne władcze powiatu postanowiły zerwać z nim umowę i ogłosić nowy przetarg. Zarzuty Urzędu Marszałkowskiego dotyczą drugiego przetargu. Kontrolujący zarzuca starostwu, że nastapiła w nim zmiana zapisu w Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia. Różnica polegała na pominięciu w określeniu kompetencji kierownika budowy uprawnień dotyczących instalacji gazowych. W ciągu dróg, gdzie były prowadzone prace drogowe, nie było żadnej instalacji gazowej. Zdaniem kontrolerów, taka zmiana winna być zamieszczona w Biuletynie Zamówień Publicznych.
W dokumentach pokontrolnych pojawił się zarzut, że rezygnacja z uprawnień gazowych u kierownika budowy ograniczyła konkurencję. Skierniewicki starosta Mirosław Belina, komentując całą sprawę dla portalu skierniewickie.pl, wyjaśnia: „Dla mnie jest to dziwny zarzut z dwóch powodów. Po pierwsze: do pierwszego przetargu przystąpiły trzy firmy, zaś do drugiego – aż sześć. Po drugie: dzięki rezygnacji ze wspomnianego wymogu obniżył się koszt inwestycji o ponad milion złotych. To oznacza, że część pieniędzy z dotacji pozostała w Regionalnym Programie Operacyjnym Województwa Łódzkiego. Jak można karać kogoś za to, że oszczędnie wydatkuje środki unijne?”. Na podstawie sformułowanych zarzutów Urząd Marszałkowski nakazuje zwrot 5 proc. unijnych pieniędzy, jakie przekazał starostwu na realizację tej inwestycji (prawie 600 tys. zł). Starostwo, nie dopatrując się swojej winy, liczy na odstąpienie od kary. Niewykluczone, że jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia, sprawa znajdzie swój finał w sądzie.