Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Byłem bardzo blisko niego

– Byłem zaskoczony, kiedy dyrektor zapytał mnie, czy zechcę reprezentować szkołę na Mszy św. inaugurującej pontyfikat papieża. Propozycję uznałem za wyjątkowe wyróżnienie – mówi Maciej Jagoda, maturzysta Pijarskiego LO w Łowiczu.

Podczas Eucharystii na Placu św. Piotra w Rzymie, w uroczystość św. Józefa, Pijarskie Szkoły Królowej Pokoju w Łowiczu miały swoich reprezentantów. Byli nimi maturzysta Maciej Jagoda i o. Marian Galas, rektor Kolegium oo. Pijarów w Łowiczu.

Los padł na Macieja

– Gdy śledziłem konklawe i oglądałem pierwsze przemówienie ojca świętego Franciszka, przyszła mi do głowy myśl, żeby na inauguracyjną Eucharystię do Rzymu wysłać z naszej szkoły jakiegoś reprezentanta – mówi Przemysław Jabłoński, dyrektor Pijarskich Szkół Królowej Pokoju w Łowiczu. – Wybrałem Maćka, bo uznałem, że jest to chłopak, który przez 12 lat pobytu w naszych szkołach [od szkoły podstawowej do liceum – przyp. aut.] wiele dla nich zrobił.

Zawsze chętnie angażował się w uroczystości szkolne, wykazywał się gorliwością zarówno podczas Eucharystii, jak i różnych nabożeństw. Poza tym dobrze sobie radził z nauką i zawsze był chętny do pomocy. W tym, że był to dobry wybór, utwierdziłem się już w chwili, gdy telefonowałem do niego. Słysząc propozycję, od razu wyraził chęć wyjazdu, nie zapomniał o podziękowaniu, ale – mimo iż jest pełnoletni – powiedział, że da odpowiedź po skontaktowaniu się z rodzicami. Muszę przyznać, że liczenie się ze słowem rodziców bardzo mi się spodobało – opowiada dyrektor. Przemysław Jabłoński twierdzi, że w wychowaniu dzieci i młodzieży bardzo ważne są symbole. Jednym z nich była obecność Maćka na Placu św. Piotra. – Chciałem w ten sposób wyrazić naszą łączność z ojcem świętym i Kościołem powszechnym. Po powrocie Maciek opowiedział uczniom o swoich przeżyciach. Myślę, że ten wyjazd był ważny nie tylko dla niego, ale także dla naszych uczniów, którzy od naocznego świadka mogli posłuchać relacji o nowym papieżu. Wysłanie do Rzymu reprezentantów to niejedyny akcent związany z rezygnacją i wyborem papieża. Po ogłoszeniu zaskakującej decyzji papieża Benedykta XVI wszyscy maturzyści otrzymali jego pierwszą książkę pt. „Boża rewolucja”.

Dociekliwość babci

– Dla mnie było to wyjątkowe spotkanie, które zapamiętam do końca życia. Wyjazd do Rzymu, w którym nigdy wcześniej nie byłem, i spotkanie z papieżem było podwójną frajdą – opowiada Maciek. – Zawsze bardzo chętnie uczestniczyłem w różnego rodzaju modlitwach, czy to w Lednicy, czy w Częstochowie, ale to było o wiele bardziej wyjątkowe. Na placu panowała bardzo radosna atmosfera. Czekając na ojca świętego, ludzie sobie pomagali, dzielili się wodą, rozmawiali. Ruch zrobił się w chwili, gdy papież wjechał na plac św. Piotra swoim papamobile. Byłem bardzo blisko niego. Stałem tuż przy barierce. Widziałem, jak wziął i pocałował dziecko. Zachwyciły mnie jego otwartość i czułość. Zaraz po wyborze wydał mi się on wyjątkowym człowiekiem, bardzo otwartym i ciepłym. Po spotkaniu z nim i wspólnej modlitwie to poczucie utrzymało się. Żałowałem tylko, że nie znam dobrze włoskiego, bo rozumiałbym każde jego słowo. Wracając, czułem, że ojciec Franciszek jest moim papieżem. Mam też nadzieję, że uda mu się zatrzymać falę krytyki, jakiej w ostatnim czasie poddawany jest Kościół. Zachwycił mnie też swoją troską o ubogich – opowiada Maciek, który po powrocie do domu kilka razy obejrzał relację z inauguracji pontyfikatu. – Oglądając ją, cieszyłem się, że mogłem tam być. W domu rodzice opowiadali mi, że łączyli się ze mną i, oczywiście, z ojcem świętym przez telewizję. Najbardziej wzruszona i aktywna była babcia, która co chwilę podchodziła coraz bliżej telewizora, poprawiała okulary i mówiła: „Papieża widzę, a gdzie jest Maciek? Nie widzę go!” – śmieje się maturzysta, który podczas 3-dniowego pobytu w tempie ekspresowym zwiedził najważniejsze zabytki Wiecznego Miasta.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy