Przed uroczystością św. Wiktorii w Łowiczu trwa peregrynacja jej relikwii. Zakończy ją procesja ulicami miasta.
Ta święta Rzymianka zginęła w czasie prześladowań chrześcijan za czasów cesarza Decjusza ok. 250 r. Tradycja podaje, że mieszkała w Sabinie pod Rzymem. Miała poślubić niejakiego Eugeniusza, poganina. Odmówiła mu ręki. Nie chciała także składać wymaganej przez cesarza ofiary bożkom. Wobec tego narzeczony wydał ją jako chrześcijankę i zażądał, by posłano ją na śmierć. Do Łowicza relikwie św. Wiktorii trafiły w 1625 r. Uroczyście do kolegiaty łowickiej wprowadził je arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski Henryk Firlej. Otrzymał je od papieża Urbana VII.
Od lat przed uroczystością św. Wiktorii, patronki diecezji i miasta, po łowickich świątyniach peregrynują jej relikwie. W niedzielę relikwiarz gościł kościół parafii Chrystusa Dobrego Pasterza. Wcześniej czuwanie i modlitwy przed relikwiarzem odbyły się w kościołach oo. pijarów, ss. bernardynek, parafii MB Nieustającej Pomocy i kaplicy seminaryjnej. Jutro przez cały dzień spotkać je będzie można w kościele Świętego Ducha. We wtorek 11 listopada o 10.00 z tej świątyni wyruszy procesja z relikwiami świętej dziewicy i męczennicy ulicami miasta do bazyliki katedralnej.
Na uroczystość św. Wiktorii zaprasza bp Andrzej F. Dziuba. "Rok liturgiczny zbliża się ku końcowi. Już za dwa tygodnie będziemy obchodzili uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. Jest ona zapowiedzią ostatecznego Jego przyjścia na końcu czasów, w którym powoła On wszystkich na ucztę zbawionych w niebie. Odwołując się do słów z odczytanej dziś Ewangelii, możemy powiedzieć, że rozlegnie się wtedy wołanie: »Pan młody nadchodzi! Wyjdźcie mu na spotkanie!« (Mt 25,6). Wtedy nasze serca, jak dobrze przygotowane lampy, powinny być rozświetlone jasnym blaskiem żywej wiary. Każdy z nas, wieńcząc cały ten rok, powinien wyznać »Wierzę w Syna Bożego!«.
To ostatnie i jakby ostateczne wydarzenie poprzedzi, obchodzona 11 listopada, diecezjalna uroczystość św. Wiktorii. Nasza troskliwa Patronka, uprzedzając nadejście naszego Oblubieńca Jezusa Chrystusa, chce wezwać nas do wykorzystania niejako ostatniej szansy przed Jego przybyciem. Pragnie przygotować nas – swoich podopiecznych – byśmy później, wobec przyjścia Jezusa Chrystusa, nie pojawili się ze zgaszonym sercami. Czuwając nad nami, zapewne nie może pogodzić się z tym, że ktokolwiek z nas powierzonych jej trosce, z powodu jakiegoś zapomnienia lub zaniedbania, nie mógłby uczestniczyć w Jego w zwycięskim orszaku i wejść z Nim na ucztę zbawionych w niebie. Dlatego wcześniej ona sama pragnie zgromadzić nas i zapytać nas o naszą wiarę" - napisał do wiernych ordynariusz łowicki.
Cały list do przeczytania TUTAJ.