Wśród żeńskich zgromadzeń zakonnych w diecezji jednym z najliczniejszych są siostry niepokalanki.
W roku, który przez papieża Franciszka został poświęcony osobom konsekrowanym, na naszych łamach, a także na stronie internetowej w zakładce „Rośnij z Gościem” będziemy prezentować zgromadzenia zakonne (żeńskie i męskie), mające swoje domy na terenie diecezji. Jako pierwsze prezentujemy Zgromadzenie Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP, zwane popularnie zgromadzeniem sióstr niepokalanek, które powstało w czasach zaborów. Jest to najliczniejsza żeńska wspólnota zakonna w diecezji. W Szymanowie, gdzie mieści się dom generalny, w którym mieszkają 54 siostry wraz ze 105 uczennicami, znajduje się także sanktuarium MB Jazłowieckiej. Wszyscy przybywający do niego (w roku poświęconym osobom konsekrowanym) każdego dnia pod zwykłymi warunkami mogą uzyskać odpust zupełny.
Początek nowej wspólnocie, której zadaniem miało być wychowywanie polskich dziewcząt na odpowiedzialne żony, matki i obywatelki, dały dwie Polki - matka Józefa Karska (1823-1860) i matka Marcelina Darowska (1827-1911). Ta druga, zanim przywdziała habit, przez 3 lata była żoną i matką.
Zgromadzenie powstało w 1957 r. w Rzymie, ale ojciec święty Pius IX, błogosławiąc dziełu, wypowiedział prorocze słowa: „To zgromadzenie jest dla Polski”. W 1863 r. matka Marcelina założyła pierwszy klasztor niepokalański na ziemiach polskich - w Jazłowcu. W ten sposób rozpoczęła się działalność wychowawcza sióstr niepokalanek.
Uczennice noszą chatrakterystyczne stroje z marynarskimi kołnierzami
Archiwum ss. niepokalanek
Powstały kolejne klasztory, szkoły z internatem dla dziewcząt i szkółki dla dzieci z okolicy. Ostatnim klasztorem założonym przez bł. Marcelinę był ten w Szymanowie, gdzie - jak już wspomniano - mieści się obecnie dom generalny zgromadzenia, a także gimnazjum i liceum prowadzone przez niepokalanki. Uczące się w szkołach dziewczęta w mundurkach z marynarskimi kołnierzami od lat rozpoznawane są nie tylko w diecezji, ale i całej Polsce. Prowadzone szkoły słyną nie tylko z wysokiego poziomu nauczania. Dla wielu dziewcząt są one szkołą życia i miejscem wzrastania w wierze. Praca wychowawcza oparta jest o zasady, które pozostawiła siostrom bł. Marcelina.
- Nasza matka starała się nie tylko uczyć, ale także wychowywać młode dziewczęta tak, by mogły stać się dojrzałymi kobietami, żonami i matkami, zaangażowanymi w sprawy narodu i Kościoła – wyjaśnia s. Janina. - Zasady wychowawcze, które zapisywała, nie straciły na aktualności. Matka pozostawiła po sobie 143 tomy rękopisów. Czasem zastanawiamy się, jak to wszystko jej się udało: przewodzenie zgromadzeniu, troska o rozbudowy fundacji, wychowywanie dziewcząt, opieka nad rodziną itp. Bez wątpienia pomocą była osobista, mistyczna więź z Chrystusem i Jego Matką - podkreśla s. Janina.
Mówiąc o pracy wychowawczej sióstr, warto dodać, że charyzmatami zgromadzenia są także pomoc rodzinie i prowadzenie rekolekcji. Siostry chętnie angażują się także w organizację dni skupienia oraz w pracę w parafii. Trudno znaleźć wydarzenie skierowane do młodych dziewcząt i kobiet, w którym nie byłyby obecne. Rzesza wychowanek, które chętnie wracają do Szymanowa z najodleglejszych zakątków Polski, służy rodzinom, angażuje się w życie społeczne.
Do Szymanowa, poza absolwentkami, corocznie przybywa także około 200 pielgrzymek, nie licząc osób przyjeżdżających indywidualnie. Pielgrzymów, wśród których stałą grupą są ułani i rekonstruktorzy, przyciąga Pani Jazłowiecka. Słynącą cudami figurę, którą - na polecenie bł. Marceliny - wykonał Tomasz Oskar Sosnowski, poświęcił św. Zygmunt Szczęsny Feliński. W 1939 roku Madonna otrzymała korony papieskie. Po wojnie, gdy Jazłowiec znalazł się poza granicami Polski, cudownymi zbiegami okoliczności kamienna figura została przewieziona do Szymanowa. - Ludzie tu się modlący otrzymują wiele łask od Niepokalanej - zauważa s. Felicyta. Wiele godzin na modlitwie spędzają tu matki, żony, babcie i wdowy. Podnosząc się z kolan, wstają odmienione. Nasza matka pomogła wyprosić już niejedno nawrócenie, poczęcie dziecka czy uzdrowienie.
Bł. Marcelina Darowska
Archiwum ss. niepokalanek
Poznając bliżej córki błogosławionej, warto zadać sobie pytanie, kim była Marcelina z Kotowiczów Darowska? Urodziła się 16 stycznia 1827 r. w Szulakach na Ukrainie. Już jako dziecko odczuwała boleśnie zniewolenie Polski znajdującej się ówcześnie pod zaborami i chciała dla niej zrobić coś pożytecznego. Pragnęła też życia zakonnego, chociaż niewiele o nim wiedziała, gdyż klasztory w "prowincjach zabranych" zostały skasowane. Mając 22 lata - na usilnie ponawiane życzenie ojca - wyszła za mąż. Szczęśliwe małżeństwo z Karolem Darowskim trwało niespełna 3 lata. Po nagłej chorobie i śmierci męża została z dwojgiem maleńkich dzieci. Rok później zmarł synek. Pogrążona w bólu była już pewna, że myśl Boża odnośnie jej życia to droga zakonna. W 1854 roku spotkała w Rzymie o. Hieronima Kajsiewicza, zmartwychwstańca. To on zapoznał ją z Józefą Karską. Połączyło je wspólne dzieło - zgromadzenie sióstr niepokalanek. W 1860 roku, po śmierci Józefy, matka Marcelina została jego przełożoną. Trzy lata później przeniosła zgromadzenie do Polski, gdzie w Jazłowcu, na terenie Galicji, otworzyła zakład naukowo-wychowawczy dla dziewcząt. Wkrótce był to już ośrodek kultury, polskości i religijności, który promieniował szeroko w kraju poprzez kolejne fundacje założone przez matkę w Jarosławiu, Niżniowie, Nowym Sączu, Słoninie i w Szymanowie pod Warszawą. Formacja moralna i intelektualna dziewcząt miała służyć ojczyźnie. Matka była przekonana, że "Polska będzie, ale tylko wtedy, kiedy społeczeństwo się odrodzi, a na to trzeba, aby rodzina stanęła na Bogu". Kobiecie przypisywała rolę "strażniczki rodzinnego gniazda". Matka Marcelina wolę działania i siłę do czynu czerpała z głębokiej modlitwy oraz z przekonania, że "zgromadzenie jest Boże, sam Bóg je prowadzi". Zmarła 5 stycznia 1911 roku, prochy jej spoczywają w Jazłowcu. Dzieło, któremu poświęciła się bez reszty, trwa do dzisiaj. 6 października 1996 r. na pl. św. Piotra w Rzymie ojciec święty Jan Paweł II zaliczył Marcelinę Darowską w poczet błogosławionych.
"Bóg zapłać!" - to ostatnie słowa, które na łożu śmierci wypowiedziała bł. Marcelina Darowska. "Jakie życie, taka śmierć" - mówi przysłowie i ta prawda sprawdziła się w życiu błogosławionej. Chociaż jej droga nie była usłana różami, stwierdziła: "Zawsze byłam szczęśliwa". Wśród wielu notatek, jakie po sobie pozostawiła, jest wiele takich, do których dziś warto wracać: "Wszystkich obejmujcie miłością i modlitwą waszą - przyjaciół i wrogów. Niech serce wasze nie zna wyjątków, bo każdy bliźnim, ludzkość cała, wszyscy razem tworzymy jedną, wielką rodzinę. Kochając Boga, w Bogu kochasz całą ludzkość, a w tej ludzkości kochasz Ojczyznę, rodziców, męża, dom dzieci".
W Szymanowie znajduje się dom generalny zgromadzenia
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.