- Teologię można przedstawić w różny sposób - uważa ks. Przemysław Sawa.
Ks. Sawa jest wykładowcą na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego i doktorem teologii. Jest też dyrektorem Szkoły Ewangelizacji Cyryl i Metody w Bielsku-Białej.
Wspólnie z pięcioma świeckimi członkami wspólnoty głosił rekolekcje wielkopostne w Łaniętach na zaproszenie ks. Roberta Awerjanowa, proboszcza tamtejszej parafii pw. Wniebowzięcia NMP. To pierwsza akcja ewangelizacyjna bielskiej szkoły w diecezji łowickiej. Działalność wspólnoty nie ogranicza się tylko do rodzimych stron. Docierają nawet za granicę naszego kraju.
Niekonwencjonalne metody głoszenia Ewangelii spodobały się głównie młodzieży, ale starsi też z czasem się na nie otworzyli. - Dużo osób jest wzrokowcami. Stąd scenka, plakaty, film. Ludzie muszą wziąć coś do ręki. To bardziej do nich trafia - mówi ks. Sawa.
Przykładem są gwoździe symbolizujące grzech. Wierni otrzymali po jednym gwoździu. Ich zadaniem było schowanie go do kieszeni. Gdy się ukłuli, mieli pomyśleć, co tak naprawdę ich kłuje w życiu. Następnego dnia przybijali gwoździe do krzyża. To gest odrzucenia grzechów, oddania Jezusowi.
Przez cztery dni rekolekcji świeccy rekolekcjoniści mieszkali wśród parafian. - Każdy z nas miał do dyspozycji osobny pokój - mówi Anna Nycz, chwaląc gościnność miejscowych. A. Nycz jest we wspólnocie już kilka lat. Tak samo, jak pozostała czwórka - Aniela Wiewióra, Piotr Czorny, Kazimierz Chrapek i Franciszek Klimurczyk. Podczas posługi rekolekcyjnej wzajemnie się uzupełniali. A już sensację wzbudziły ich przejazdy samochodem po okolicy, kiedy przez tubę zachęcali do przyjścia do kościoła.
Więcej o rekolekcjach w Łaniętach prowadzonych przez Szkołę Ewangelizacji Cyryl i Metody w 12. numerze papierowego wydania „Gościa Łowickiego” na 22 marca.
Sensację w okolicy wzbudzał przejazd grupy świeckich rekolekcjonistów nawołujących przez tubę do przyjścia do kościoła
Marcin Kowalik /Foto Gość