Tydzień Kultury Chrześcijańskiej. – Ten tydzień ma być rachunkiem sumienia, podczas którego odpowiecie sobie na pytanie, ile procent Chrystusa jest w was. Spotkania, rozmowy mają przeorać waszą duszę. Mają zachęcić was do tego, byście każdą rzecz robili na tyle dobrze, żeby nie trzeba było jej potem po was poprawiać – mówił o. Leon Knabit.
Od 15 do 25 października w Skierniewicach odbywał się nieco wydłużony, bo trwający 11, a nie 7 dni VIII Tydzień Kultury Chrześcijańskiej pod hasłem: „Jan Paweł II – Patron Rodziny”. Bogaty program, w którym nie zabrakło autentycznych świadków Chrystusa, sprawił, że w uczestnikach po zakończeniu „tygodnia” pozostał spory niedosyt.
Żywy pomnik dla papieża
Dzieło zainicjowane 8 lat temu rozrasta się i coraz bardziej wpisuje w kalendarz imprez miejskich. Od początku patronuje mu biskup łowicki Andrzej F. Dziuba. Pomysł organizowania TKCh – jak wyjaśnia ks. Grzegorz Gołąb, mózg przedsięwzięcia i jeden z głównych organizatorów – zrodził się z chęci budowania pomnika św. Janowi Pawłowi II. – Nie chodziło nam o duży postument, pod którym będzie można składać kwiaty i spotykać się na akademiach z okazji różnych rocznic papieskich. Chcemy budować żywy pomnik, który będzie składał się z: pamięci o Janie Pawle II, oddania czci Bogu w jego osobie, ale również zajęcia się jego myślą. To był papież, który chociażby w encyklice „Fides et ratio” powiedział, że „wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”. W myśl tych słów nie chcemy tylko zajmować się formacją religijną, ale także intelektualną. Stąd hasło tegorocznego Tygodnia: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”, wyjęte z pierwszej homilii Jana Pawła II, którą rozpoczął swój pontyfikat. W tym haśle jest zawarty program każdego odbywającego się Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej – wyjaśnia ks. Gołąb.
Tegoroczny Tydzień – podobnie, jak jego poprzednie edycje – to nie tylko czas refleksji nad konkretnymi tekstami Jana Pawła II, ale to także obcowanie ze sztuką, która zawsze była bliska jego sercu, a nade wszystko – modlitwa i troska o rodzinę, małżeństwo, ochronę życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, prawidłowy rozwój dzieci i młodzieży. Stąd w bogatym programie wykład ks. Marka Dziewieckiego „Bóg stworzył rodzinę i nie należy jej poprawiać”, wykład o. Leona Knabita wyjaśniający hasło bieżącego tygodnia, prelekcja ks. prof. Stanisława Skobla na temat wyzwań związanych z napływającą falą imigrantów, a także: wspólny Różaniec, wieczór uwielbienia, Msza św. za rodziców osieroconych z procesją światła w Dniu Dziecka Utraconego, Papieska Gra Terenowa dla całych rodzin przygotowana przez Skautów Europy, koncerty i wystawy połączone ze świadectwami.
Wzruszenia i refleksje
Uczestniczący w różnych wydarzeniach VIII TKCh chwalili organizatorów za zaproszenie niezwykłych gości, za atmosferę, wrażliwość na człowieka, wiarę i promocję chrześcijańskiej muzyki i sztuki. – Na co dzień pracuję z chorymi. Pewnie dlatego największe wrażenie w tym roku zrobił na mnie wykład o. Knabita, który, pełen werwy, świadczył o tym, jak Boży Duch i bliskość z Jezusem konserwują ciało i uskrzydlają duszę – mówi pani Dorota. – Drugim wydarzeniem, zdecydowanie mocniejszym niż pierwsze, po którym nie mogę dojść do siebie, była wystawa grupy „VeraIcon”, a zwłaszcza praca Zofii Trybis-Borkowskiej „Misericordia – Bóg dał się nam zranić”. Cyfrowy druk, na którym znajdują się dwa plastry opatrunkowe tworzące krzyż, a spod nich wypływają dwa strumienie: czerwony – symbolizujący krew i niebieski – wodę, poruszył mnie aż do kości. Do kości, które przez wieloletnią pracę były martwe, suche. Przez długi czas nie mogłam oderwać oczu od tego obrazu. Wkrótce do dwóch strumieni dołączył trzeci – płynący po moich policzkach. Od obcowania z tym dziełem, a przez niego w jakiś sposób z Bogiem, zostałam dotknięta i uleczona. Ten Tydzień to moje rekolekcje, a nawet misje – opowiada wzruszona pani Dorota.
VIII Tydzień Kultury Chrześcijańskiej był ważnym czasem także dla Joanny Sikory, która zaangażowała się w jego organizację. – Najbardziej poruszyło mnie spotkanie z ks. Dziewieckim. Nie znałam go wcześniej. Zachwyciło mnie jego wyjaśnienie, po co jest celibat i jaką rolę wobec małżeństw mają pełnić kapłani. Słowa: „My, duchowni, jesteśmy powołani po to, by chronić małżeństwo. Po to jest celibat, bym ja, człowiek niezakładający rodziny, mógł oddać za was życie, broniąc tej prawdy” stały się dla mnie odpowiedzią na często padające pytanie: czemu księża zabierają głos w sprawach rodzin, skoro sami ich nie zakładają. Słuchając tego, poczułam, jak wiele poświęcają kapłani. Dopełnieniem tego przekonania było spotkanie z o. Leonem, który swoją mową sprawił, że coraz bardziej wchodziło się w jego świat, a przez to i w jego zachwyt Bogiem, małżeństwem i rodziną. Kiedy podpisywał mi książkę, mocno mnie przytulił cztery razy, mówiąc, że dla prawidłowego rozwoju człowiek musi być przytulany cztery, a dla euforii sześć razy dziennie – opowiada z uśmiechem Joasia.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się