O jego pokorze mówili nie tylko podopieczni, na których nigdy nie podnosił głosu, ale także współwięźniowie, z którymi przebywał w obozach koncentracyjnych.
Jan Paweł II zaliczył ks. Franciszka Drzewieckiego w poczet błogosławionych jako jednego ze 108 polskich męczenników nazistowskiego terroru. 34-letni orionista, pochodzący z parafii św. Jakuba Apostoła w Zdunach, 13 września 1942 roku, po 6 latach kapłaństwa, został zamordowany w komorze gazowej w Dachau. Na jego obrazku prymicyjnym widniał napis: "Daj mi moc przeciw nieprzyjaciołom Twoim".
Franciszek Drzewiecki urodził się 26 lutego 1908 r. w Zdunach. Tego samego dnia został ochrzczony. Był jednym z 11 dzieci Jana i Rozalii z domu Ziółkowskiej. Pierwsze lata spędził w rodzinnej wsi w kochającej i bogobojnej rodzinie. W szkole powszechnej kształcił się 5 lat. Z powodu choroby ucha musiał przerwać naukę. W tym czasie pobierał prywatne lekcje i opiekował się młodszym rodzeństwem. Kolejnym etapem edukacji było Liceum Pedagogiczne w Łowiczu. Problemy finansowe zmusiły rodziców do podjęcia decyzji, czy Franciszek ma kontynuować naukę. Matka chłopca udała się do Częstochowy, by tam, przed Cudownym Obrazem, prosić o światło w sprawie syna. W drodze powrotnej, podczas rozmowy z podróżnymi, dowiedziała się, że w Zduńskiej Woli istnieje kolegium dla chłopców. Informacja ta wydała się pani Rozalii odpowiedzią z nieba i wolą Matki Bożej. Po ukończeniu liceum i przebytych studiach filozoficznych, w 1931 r. Franciszek wyjechał do Włoch, aby odbyć tam nowicjat i studiować teologię. Niższe święcenia otrzymał w Tortonie w 1935 r. Tam też przyjął święcenia diakonatu i prezbiteratu. Mszę św. prymicyjną odprawił w Genui-Castagni, w instytucie dla ciężko chorych, gdzie był odpowiedzialny za formowanie "dorosłych powołań". Podczas studiów ks. Drzewiecki uważnie obserwował i naśladował cnoty założyciela orionistów bł. ks. Alojzego Orione.
Powrócił do Polski w grudniu 1937 r. Został wychowawcą w gimnazjum w Zduńskiej Woli. Latem 1939 r. ks. Franciszek został przeniesiony do parafii przy Małym Kottolengo [zakładzie dla chorych - przyp. red.] we Włocławku, gdzie zastała go II wojna światowa. Jak zapisał w swoim "Notesie", od pierwszych dni września spowiadał i udzielał pomocy rannym. Podczas spowiedzi kładł na kolanach obraz Matki Bożej, prosząc penitentów, by po udzielonym rozgrzeszeniu ucałowali go na znak skruchy. Sam każdego pocieszał, przytulał i całował w czoło.
7 listopada wraz z bp. Michałem Kozalem i duchowieństwem diecezji włocławskiej został aresztowany i umieszczony w więzieniu. Był to początek długiej drogi upokorzeń i cierpień - Włocławek, Ląd, Szczyglin, Sachsenhausen i w końcu Dachau. Wśród więźniów cieszył się szacunkiem i uznaniem. Błogosławiony bp Kozal napisał o nim: "Pośród internowanych ks. Drzewiecki był najlepszy, najbardziej uczynny, najbardziej miłosierny: to wyróżniało go spośród innych". Zaś abp Kazimierz Majdański podkreślał, że "była to osobowość przepiękna, pokorna, radosna, której świetlistość nie dopuszcza najmniejszej zdrady".
Ks. Drzewiecki zginął 13 września 1942 r. Był świadomy, że idzie na śmierć. Do swojego kolegi ks. Józefa Kubickiego powiedział: "Nie miej żalu. My dziś, jutro ty. To wszystko za Kościół i za Ojczyznę".