Wierni z parafii św. Jana Chrzciciela, by dostać się do świątyni, muszą wspiąć się po schodach na wysokość 3,5 metra. Dla seniorów, matek z dziećmi i osób niepełnosprawnych to nie lada wyczyn.
Dla zdrowych osób pokonanie kilkudziesięciu schodów nie stanowi żadnego problemu. Inaczej jest w przypadku osób niepełnosprawnych, starszych, schorowanych, a także mających małe dzieci. Wówczas góra schodów staje się powodem stresu i barierą trudną do pokonania. Wysokie stopnie bywają nawet powodem wykluczenia. Tak jest w przypadku wiernych z parafii św. Jana Chrzciciela w Kutnie.
Droga przez mękę
Dwupoziomowy kutnowski kościół, wzniesiony w latach 80. ub. w., jest nie tylko miejscem modlitwy, ale także różnego rodzaju spotkań, wieczorów patriotycznych i kulturalnych. Niestety, z powodu stromych schodów wiele osób ma utrudniony lub wręcz uniemożliwiony dostęp do obiektu. W ostatnim czasie pojawiło się światełko w tunelu. A wszystko za sprawą budżetu obywatelskiego. Dzięki niemu, o ile uda się uzyskać odpowiednią liczbę głosów, przy świątyni może powstać winda, którą wierni będą mogli wjeżdżać do górnego kościoła.
– Ten pomysł to inicjatywa oddolna – mówi ks. Mirosław Romanowski, proboszcz parafii. – Sygnały o trudnościach w dotarciu na Mszę św. zgłaszano mi, od kiedy tylko objąłem parafię. Wiele osób skarżyło się, mówiąc, że wejście do świątyni jest dla nich drogą przez mękę. Część osób przyznawała, że wiele razy, zwłaszcza przy niesprzyjającej pogodzie, rezygnuje z nabożeństw, Mszy św. i różnego rodzaju spotkań. Niestety, z powodu pilniejszych inwestycji, a co za tym idzie – braku pieniędzy, temat był odłożony – wyjaśnia ks. Romanowski.
Warto wspomnieć, że przy wieży jest zrobiony szyb pod windę, która miała jeździć na szczyt i do górnego kościoła. Do realizacji projektu nigdy nie doszło. Wiedzący o szybie parafianie wpadli na pomysł, by spróbować wykonać te prace w ramach budżetu obywatelskiego. Szybko znalazły się osoby, które zaangażowały się w przygotowanie projektu. Zapału nie straciły nawet wówczas, gdy okazało się, że stary szyb nie będzie mógł być wykorzystany. – Nieraz widzieliśmy, z jak wielkim wysiłkiem starsze osoby wspinają się po tych schodach. Temat był nam znany, bo sami w rodzinie mamy taką osobę – mówi Małgorzata Świtkiewicz. – Gdy przygotowywaliśmy wniosek, po konsultacjach ze specjalistami okazało się, że dawny szyb nie spełnia wymogów technicznych. Powstała więc koncepcja dobudowy szybu i zainstalowania w nim windy. Koszt takiego przedsięwzięcia to 100 tys. zł. Widząc ogromną potrzebę takiej inwestycji, złożyliśmy wniosek, który został zakwalifikowany pod numerem 39.
Konieczność, nie kaprys
Od 23 do 29 listopada w wyznaczonych miejscach, a także drogą internetową mieszkańcy Kutna zdecydują, które z projektów zwyciężą. Pozytywną weryfikację przeszło 49 wniosków. W ramach budżetu obywatelskiego miasto ma do rozdysponowania 1 mln zł. Zostanie on przeznaczony na realizację zadań wybranych przez mieszkańców, które zdobędą największą liczbę głosów. Wśród wniosków są m.in. projekty, stworzenia psiego parku, w którym czworonogi mogłyby biegać bez smyczy, budowy chodników, miejsc parkingowych, placów zabaw, a także zakup aparatury do udzielania pierwszej pomocy. Obecnie pomysłodawcy złożonych wniosków, w tym także parafianie, na różne sposoby starają się promować swój projekt. Wolontariusze z kutnowskiej wspólnoty przygotowali w tym celu specjalne plakaty i ulotki, które zostaną rozdane po Mszy św.
– Angażujemy się w promocję tej inwestycji, bo na własnej skórze widzimy, jak jest to potrzebne – mówi Tomasz Głowienka. – Mamy w domu niepełnosprawną mamę. Bez naszej pomocy nie jest w stanie wejść do kościoła. Każdej niedzieli ja z bratem bądź z żoną wnosimy ją po schodach. Już nieraz o mało nie doszło do tragedii. Schody są strome i nietrudno o upadek lub potknięcie. Niosąc mamę, widzimy starsze osoby, które z ogromnym trudem kroczą po schodach. Jesteśmy przekonani, że budowa windy to nie kaprys, tylko konieczność – dodaje Tomasz.
Umożliwienie osobom starszym czy chorym wjazdu do kościoła to stworzenie także nowych możliwości duszpasterskich i integracyjnych. – Nasze społeczeństwo się starzeje. Widzimy też wiele osób niepełnosprawnych. Nieraz myśleliśmy o jakiejś formie duszpasterstwa. Wiemy, że w Skierniewicach i Sochaczewie raz w miesiącu odbywają się Msze dla osób niepełnosprawnych i ich rodzin. Niestety, póki co w naszej świątyni, z powodu schodów, nie jest to możliwe. Trudno jest też organizować spotkania dla małżeństw z małymi dziećmi. Dla nich dostanie się do kościoła również jest sporym wyzwaniem – przyznaje ks. proboszcz.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się