Przez cztery niedziele Adwentu w skierniewickich parafiach, a także z Żelaznej rozbrzmiewał Akatyst ku czci Bogarodzicy.
Wzorem lat ubiegłych Zespół Czwarty, posługujący w każdą niedzielę o godzinie 9. 30 w parafii św. Jakuba Apostoła w Skierniewicach przez cztery kolejne niedziele wychwalał Maryję "Akatystem ku czci Bogarodzicy". W tym roku nabożeństwo miało 4 odsłony. Wykonane zostało w parafii św. Stanisława w Skierniewicach, w parafii Wszystkich Świętych w Żelaznej, u św. Jakuba w Skierniewicach i Bożego Miłosierdzia na Zadębiu.
We wszystkich świątyniach w centralnym miejscu przed ołtarzem umieszczano ikonę Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Pod obrazem ustawiono płonące świeczki. Panujący w większości kościołów półmrok sprzyjał skupieniu.
Modlitwom przewodniczyli kapłani, którzy po każdej części okadzali ikonę. W skierniewickich parafiach wartę przy obrazie zaciągały wilczki z 2. Gromady Skierniewickiej. Zgodnie z tradycją, przybyli do kościoła pochwalnych hymnów ku czci Bogarodzicy słuchali stojąc.
"Akatyst" składa się z 24 zwrotek zaczynających się od kolejnych liter alfabetu. Treść hymnu koncentruje się wokół tematu obecności Maryi w tajemnicy Słowa Wcielonego i Jego Kościoła. Pierwsza połowa hymnu dotyczy narodzenia Chrystusa oraz zdarzeń z nim związanych i je poprzedzających. Druga połowa ma za przedmiot nadprzyrodzone skutki przyjścia Zbawiciela na ziemię. Każda strofa zaczyna się od zapowiedzi wydarzenia lub tematu, co ma skierować rozważanie ku wnętrzu tajemnicy.
W kościele prawosławnym "Akatyst ku czci Bogarodzicy” jest tak znaną i popularną formą modlitwy jak w kościele rzymskokatolickim "Godzinki" czy "Różaniec".
– Akatyst dla mnie to rekolekcje – mówi Paweł Wojciechowski odpowiedzialny za Zespół Czwarty. – Muszę przyznać, że nie da się tego śpiewać, jak się tego nie przeżyje. Zanim zaczęliśmy go wykonywać wsłuchiwałem się w niego przez kilka tygodni żeby zrozumieć, o co w nim chodzi. Usłyszałem tam bijące serce. Skoro ono tam bije to musi bić i u nas. Dlatego to rekolekcje. To jest coś, co ma przeorać serce – wyznaje Paweł, który nie ukrywa, że co roku w Adwencie chciałby móc w ten sposób wielbić Maryję. – Ta modlitwa już w nas wrosła. W każdym "Witaj …" bije nasze serce. Dla mnie ważne jest też to, że razem ze mną Akatyst śpiewają i przeżywają moi synowi. Najstarszy Ignacy ma już swoje ulubione wersy. On już znalazł siebie w tym śpiewie. Antek też chce zacząć go śpiewać i przez to głębiej przeżyć. Nie będę ukrywał, że bardzo mnie to cieszy i wzrusza – dodaje Paweł.
Coniedzielny śpiew wiele znaczył także dla Małgorzaty Mynett, która przyznała, że czym dłużej go śpiewa tym bardziej poznaje jego głębie. – Na początku skupiałam się na tym by dobrze wykonać go technicznie. Dziś tekst mnie poruszył. On jest świetnym przygotowaniem do Bożego Narodzenia. Zbliża też do Maryi, ukazując Ją, jako kobietę świętą, mocną i niezwykłą – dodaje Małgosia.