Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Księżak z pelikanem w herbie

Święcenia biskupie. – Chociaż to zuchwałość, to jednak ośmielam się za świętym papieżem powiedzieć: „Tu wszystko się zaczęło...”. Tutaj zostałem ochrzczony, pierwszy raz wyspowiadałem się i przyjąłem Komunię św., zostałem umocniony Duchem Świętym przez bierzmowanie, przyjąłem sakrament kapłaństwa. Dzisiaj stałem się biskupem – powiedział w dniu święceń bp Wojciech Osial.

W tłusty czwartek, 4 lutego, w bazylice katedralnej w Łowiczu święcenia biskupie otrzymał ks. dr hab. Wojciech Tomasz Osial, którego w Wigilię biskupem pomocniczym diecezji łowickiej mianował papież Franciszek. Głównym szafarzem święceń był bp Andrzej F. Dziuba, ordynariusz łowicki. Współkonsekratoratami zaś – abp Celestino Migliore, nuncjusz apostolski w Polsce, i abp Marek Jędraszewski, metropolita łódzki. W uroczystości uczestniczyło 21 biskupów, ponad 200 kapłanów, rzesza osób konsekrowanych. Byli też przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, delegacje różnych szkół, instytucji i parafii. Nie zabrakło także rodziny biskupa Wojciecha, jego przyjaciół, kolegów kursowych i osób, które otaczał opieką duszpasterską. Wszyscy przybyli szczelnie wypełnili katedrę łowicką, zanosząc za nowego biskupa modlitwy dziękczynne. Listy gratulacyjne napisali m.in. abp Stanisław Gądecki, przewodniczący KEP, i Karolina Kaczorowska, wdowa po ostatnim prezydencie na uchodźstwie.

Namiot spotkania

Niezwykle wzruszająca Msza św. z obrzędem święceń biskupich, pełna symboli i znaków, na długo zostanie w pamięci wiernych. Po liturgii słowa i homilii ordynariusza bp. Andrzeja F. Dziuby, który podkreślał, że bp Wojciech ma iść w pokorze, jako wzięty z ludu i dla ludu ustanowiony, rozpoczęły się właściwe obrzędy święceń. Poprzedziły je przyrzeczenie biskupa elekta i odśpiewanie litanii błagalnej. Po nich nastąpił najważniejszy moment święceń – nałożenie rąk przez biskupów i modlitwa konsekracyjna. Poprzez ten starożytny gest udzielony został dar Ducha Świętego, który wycisnął na kandydacie niezatarte znamię, czego symbolem była księga Pisma Świętego, którą diakoni trzymali nad głową wyświęcanego biskupa. Jego głowa została namaszczona olejem krzyżma. Nowo wyświęcony biskup otrzymał księgę Ewangelii, aby zawsze pamiętał, o Kim ma świadczyć swoim życiem, a także insygnia biskupie: pierścień – znak wierności oraz mitrę i pastorał – znaki władzy pasterskiej. – Po raz pierwszy widziałam święcenia biskupie – mówi Maria Zawada. – Ogromne wrażenie zrobił moment, gdy biskup padł na twarz. Wzruszyłam się, gdy nad jego głową trzymano, jak daszek, Księgę. To taki namiot spotkania z Bogiem. Widząc to, popłakałam się. Płakałam też podczas biskupich podziękowań. Ale wtedy było mi raźniej, bo wszystkie kobiety obok mnie płakały. Nasz biskup tak pięknie dziękował papieżowi, dostojnikom kościelnym, rodzicom, osobom, z którymi się spotykał, a nawet lekarzom, dzięki którym może do Boga składać prosto ręce. Z tego, co i jak mówił, czuło się, że to niezwykle dobry, skromny i wrażliwy człowiek. Serce rośnie, gdy się na niego patrzy – cieszy się pani Maria. Moment święceń był niezwykłą chwilą dla samego biskupa. – To był szczególny dzień łaski. Wielkie duchowe przeżycie. Doświadczyłem niezwykłych tajemnic, kiedy zostałem namaszczony, kiedy nałożono na mnie ręce. Uwielbiam Boga za wielkie rzeczy, których dokonał w moim życiu. Uwielbiam za to, że wybrał właśnie mnie, grzesznika, i obdarzył wielką godnością biskupią. Bogu wielkiemu i miłosiernemu za wszystko dziękuję – mówił bp Wojciech. Wzruszeni z uroczystości wychodzili także koledzy kursowi nowo wyświęconego biskupa. – Przez 4 lata byliśmy na jednym kursie w seminarium warszawskim – mówi ks. Marek Dobrzyński. – Zawsze był wspaniałym, ciepłym kolegą i przyjacielem. Miał poczucie humoru. Zawsze miał dobrą pamięć. Przykładał się do nauki. Jak się dowiedzieliśmy, że został biskupem, bardzo się cieszyliśmy. Fajnie, że jeden z nas dostąpił takiego zaszczytu.

Pączki i kapela

Łowicki charakter uroczystości podkreślała kapela ludowa. Ubrani w regionalne stroje panowie przygrywali procesji z biskupami, która wyruszyła z rezydencji ordynariusza łowickiego do katedry. To Kapela Szymona. – Tak, jak ksiądz biskup, pochodzę z Zielkowic. Chcieliśmy w ten sposób uświetnić jego sakrę – mówi Szymon Mońka. Tak się złożyło, że święcenia biskupie wypadły w tłusty czwartek. Po uroczystości wychodzącym ze świątyni domowej roboty pączki rozdawały panie z kół gospodyń wiejskich z parafii katedralnej. Całą noc poprzedzającą sakrę spędziły na wyrabianiu drożdżowego ciasta, formowaniu, nadziewaniu i smażeniu. Pączki koniecznie musiały być świeże. Nocą nie zgasło światło także w kuchni Danuty Bejdy ze Świeryża. Również i ona przygotowywała pączki. Wyroby jej oraz jej bratowych i koleżanek trafiły na stoły dla gości uroczystości. W sumie 500 pączków. Wiąże się z tym anegdota. – Z biskupem Wojciechem znamy się od lat. Odkąd pamiętam, zawsze uwielbiał pączki. Na jednym ze spotkań towarzyskich zauważyłam, jak bardzo mu smakowały Westchnął przy mnie: „Żeby mi ktoś takich pączków usmażył...”. Wymsknęło mi się wtedy: „Jak ksiądz zostanie biskupem, będziemy pączki smażyć”. I stało się, trzeba słowa dotrzymać – śmieje się pani Danuta. – To takie serdeczne pączki. Każda gospodyni wie, że sekretem udanego wypieku jest serce, które wkłada się w przygotowanie ciasta.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy