– Dla mnie jest to wyprawa narodowa. Ma posłużyć temu, żebyśmy byli dumni z chrztu Polski. To jest nasz rok. Powinniśmy tę rocznicę manifestować w różny sposób – mówi Kamil Sobol.
Na dziedzińcu Muzeum w Łowiczu odbyła się 12 sierpnia uroczystość pożegnania załogi wyprawy „Łowicki Pielgrzym. Kajakiem przez Bałtyk w 1050. rocznicę chrztu Polski”. Główną postacią ekspedycji jest Kamil Sobol, łowiczanin, który 10 lat temu przemierzył w kajaku ponad 3 tys. km i opłynął Półwysep Apeniński w hołdzie dla papieża Jana Pawła II.
Nowy kajak na nową wyprawę
Kameralna uroczystość rozpoczęła się od odegrania polskiego hymnu i hejnału Łowicza oraz wciągnięcia flagi wyprawy na maszt. Kajak poświęcił ordynariusz łowicki bp Andrzej F. Dziuba. – Kościół przewiduje w swoich rytuałach modlitwy i błogosławieństwa także dla statków i kajaków. Ta wyprawa ma piękne, symboliczne przesłanie – upamiętnienie rocznicy chrztu Polski. Ponadto pokazanie, jak człowiek może panować nad swoimi słabościami i naturą. Jest jeszcze czynnik wspólnotowy. Płynie grupa, będą się wspierać i ufam, że szczęśliwie dopłyną do celu, a potem będziemy ich tutaj gościć ponownie, dziękując za ten piękny znak 1050. rocznicy chrztu Polski i – co więcej – także 880 lat Łowicza – mówi bp Dziuba. Matką chrzestną kajaka została Miss Polski Magdalena Bieńkowska. Nadała mu nazwę „Łowicki Pielgrzym 2”. Kajak jest innej konstrukcji niż ten sprzed dekady – szybszy i, przede wszystkim, przystosowany do wyprawy po morzu. Został wykonany z polietylenu przez niemiecką firmę Pirjon. Wiosło i niektóre elementy wyposażenia pozostały z poprzedniej wyprawy Kamila Sobola. Załogę jachtu, który będzie asekurował na morzu kajak, tworzą: fotograf Piotr Kowalski, odpowiedzialny za sprawy medialne Krystian Cipiński, kucharz Daniel Ziółkowski, inżynier pokładowy Marcin Śliwiński i ratownik medyczny Piotr Malczyk.
Jak ryba w wodzie
Na pożegnaniu zabrakło kapitana i właściciela jachtu Piotra Hapanowicza. Mieszka w Szwecji. Oczekuje na ekipę, która dotrze tam samolotem. Po zaokrętowaniu popłyną do Kołobrzegu. 22 sierpnia K. Sobol planuje przesiąść się do kajaka i rozpocząć właściwą część przedsięwzięcia. Czy to się uda, zależy od pogody, która może pokrzyżować szyki. Kajakarz podkreśla, że jest dobrze przygotowany. – Bardziej stresuję się uroczystością pożegnania. Na morzu czuję się jak ryba w wodzie. Kiedy jest piękna pogoda, odczuwam tam spokój, siłę i kontakt z Bogiem. Kiedy jest niepogoda, trzeba podejść do tego racjonalnie i odpuścić walkę z żywiołem. Dla mnie jest to wyprawa narodowa. Ma posłużyć temu, żebyśmy byli dumni z chrztu Polski. To jest nasz rok. Powinniśmy tę rocznicę manifestować w różny sposób – mówi 35-latek. Końcowym celem jest port Simrishamn na południu Szwecji. Po drodze kajakarz zatrzyma się na krótki odpoczynek w porcie Nexø na duńskiej wyspie Bornholm. Oba odcinki, według wyliczeń, mają ok. 100 km, czyli 25 godzin wiosłowania. Wśród uczestników uroczystości byli m.in. bp Wojciech Osial, biskup pomocniczy diecezji łowickiej, i burmistrz Łowicza Krzysztof Jan Kaliński. Ze względu na stan zdrowia, nie mógł przybyć biskup senior Alojzy Orszulik, który 10 lat temu patronował pierwszej wyprawie Kamila Sobola. Kajakarz przekazał zebranym słowa wsparcia i zapewnienie o modlitwie, które usłyszał w rozmowie telefonicznej z bp. Orszulikiem. Podkreślił, że z równie życzliwym podejściem spotkał się ze strony bp. Dziuby. Zaprezentowano również gadżety wyprawy, m.in. unikatowe medale i kubki wykonane przez Warsztat Garncarski Rodziny Konopczyńskich w Bolimowie. Uroczystość zakończyła się przed pomnikiem Jana Pawła II przy łowickiej katedrze. Członkowie eskapady zapalili tu znicz i złożyli kwiaty. Planują wrócić do Łowicza 30 sierpnia.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się