Na początku Nowego Roku 2017 zaufajmy naszemu Bogu i Panu, który ma rację zawsze i zawsze wie lepiej…
Ewangelia wg św. Mateusza (Mt 3,13-17)
Jezus przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: „To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?” Jezus mu odpowiedział: „Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe”. Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”
Rację miał Jan Chrzciciel, kiedy widząc przychodzącego nad Jordan Jezusa w tym celu, by przyjąć od niego chrzest, powiedział: „To nie tak powinno być. Jeśli już ktoś z nas dwóch ma zostać ochrzczony, to z pewnością nie Ty, lecz ja. To ja – Jan, potrzebuję chrztu od Ciebie – Jezusa!” (por. Mt 3,14).
Rację miał Jan Chrzciciel, albowiem chrzest, jaki głosił i jakiego udzielał, był „chrztem nawrócenia” (por. Mk 1,4; Łk 3,3), którego Jezus – po ludzku rzecz biorąc – nie potrzebował, bo przecież On nigdy nie odwrócił się od woli swojego Ojca i natchnień Ducha Świętego.
Rację miał Jan Chrzciciel, gdyż chrzest, jaki głosił i jakiego udzielał, był „chrztem nawrócenia dla odpuszczenia grzechów” (por. Mk 1,4; Łk 3,3), a Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg, który stał się prawdziwym człowiekiem, wprawdzie był do nas podobny we wszystkim, ale za wyjątkiem jednego: właśnie grzechu.
Rację miał Jan Chrzciciel, bowiem głoszony i udzielany przez niego chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów był chrztem dla grzeszników, złoczyńców, a tymczasem Jezus Chrystus „nic złego nie uczynił” (Łk 23,41) i „przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc” (Dz 10,38).
Rację miał Jan Chrzciciel, albowiem proszący go o chrzest Jezus Chrystus „był wcześniej od niego” (J 1,15) i „przewyższał go godnością (J 1,15) tak bardzo, że Jan Chrzciciel, który uważał się za „niegodnego odwiązać rzemyka u sandała Jezusa” (por. J 1,27), tym bardziej nie czuł się godnym, by dokonywać w stosunku do Jego osoby rytualnego obmycia chrzcielnego.
Racja była naprawdę po stronie Jana Chrzciciela. Warto zresztą zauważyć, że Jezus racji tej ani nie podważył ani nie zanegował. Poprosił jednak, by w tym wszystkim, co jest Janową racją i racjonalnością, Jan zrobił miejsce dla słusznych racji Boga: „Janie, masz rację, ale mimo to pozwól, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe” (Mt 3,15).
Nie trzeba było długo czekać, by się przekonać, że rację miał też Pan Jezus. Rację Jezusa potwierdziły „otwarte niebiosa i Duch Boży zstępujący jak gołębica i przychodzący na Jezusa” (por. Mt 3,16). Rację Jezusa potwierdził „głos z nieba: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” (Mt 3,17).
Rację miał Jezus, gdy przyjmując chrzest od Jana nad Jordanem, w miejscu największej geograficznej depresji – czyli w miejscu najniżej położonym na ziemi, bo znajdującym się ponad
Rację ma Jezus, gdy w każdej Eucharystii, pomimo naszej świadomości, że nie byliśmy, nie jesteśmy i nigdy nie będziemy godni, aby On do nas przychodził, On jednak codziennie przychodzi do nas realnie w swoim Słowie, w swoim Ciele i w swojej Krwi po to, aby jako „Baranek Boży, który gładzi grzechy świata” (J 1,29) wciąż na nowo uzdrawiać nasze dusze.
Jezus ma rację. Ma rację zawsze. Nawet wtedy, gdy – tak, jak Janowi nad Jordanem – proponuje nam coś nowego, dobrego, sprawiedliwego, duchowego i bożego, niejednokrotnie dalece przekraczającego racje naszego ludzkiego umysłu.
Ewangelista Mateusz zaznaczył, że Jan ostatecznie Jezusowi „ustąpił” (Mt 3,15), w znaczeniu: „przystał na słowo Jezusa”, „uznał Jego rację”, po prostu „dał się przekonać”. My też czyńmy podobnie! Przyjmujmy logikę bożego działania! Uznawajmy boskie racje Jezusa za większe od naszych racji ludzkich.