Najpierw w Żyrardowie, w kościele Matki Bożej Pocieszenia, a potem w parafii Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata w Rawie Mazowieckiej, która na jeden wieczór przeniosła się do sali MDK, rozbrzmiewały anielskie dźwięki na cześć nowo narodzonego Zbawiciela.
A wszystko za sprawą zespołu Gospel Rain, który w obu miastach wystąpił z koncertem „Emmanuel – Pieśń o Narodzeniu”. W żyrardowskiej świątyni licznie przybyła publiczność miała dodatkowo okazję posłuchać kolęd i pastorałek w wykonaniu Piotra Cugowskiego, wokalisty zespołu Bracia, który gościnie wystąpił z Gospel Rain. Oba koncerty były nie tylko czasem śpiewania kolęd, ale także uwielbienia.
Zachwyt wiernych i prezydenta
Gospel Rain to kilkudziesięcioosobowy zespół, tworzony przez charyzmatyczny chór, wspierany przez znakomitych solistów i instrumentalistów. Grupa powstała w Lublinie, bezpośrednio po ŚDM w Częstochowie z udziałem Jana Pawła II. Założycielem i liderem zespołu jest Grzegorz Głuch, kompozytor, wokalista. W ciągu 26 lat istnienia Gospel Rain współpracował m.in. z braćmi Golcami, Kasią Kowalską, Marylą Rodowicz, Mieczysławem Szcześniakiem, Natalią Niemen, Beatą Bednarz. W 2016 roku wspólnie z Golec uOrkiestra poprowadził muzyczną oprawę spotkania papieża Franciszka z wolontariuszami z całego świata.
– Przez te wszystkie lata wspólnie dojrzewaliśmy, zmienialiśmy się i przechodziliśmy różne fazy. Zawsze jednak ważna była dla nas więź z Kościołem – mówi G. Głuch. – Mamy świadomość, że żyjemy w czasach, w których papieże dokonują niezwykłej rewolucji ducha. Cieszymy się, że w tym uczestniczymy. Sami istniejemy dzięki niezwykłej przyjaźni z Jezusem i między sobą – dodaje. Wszystkie ich koncerty są pełne mocy i uwielbienia. Tak też było w Żyrardowie i Rawie Mazowieckiej, do której artystów zaprosił ks. Konrad Świstak. W parafii MB Pocieszenia, w wyjątkowo oświetlonej świątyni, obok zespołu i chóru wystąpił P. Cugowski. Muzyk zaprezentował swoje umiejętności wokalne i dał się poznać jako człowiek niezwykle skromny i wrażliwy. Nic więc dziwnego, że publiczność została niemal zaczarowana. – Ten koncert to doskonały pomysł – chwali Zuzanna Sajak. – Dzięki niemu mogliśmy wrócić do wyjątkowej, bożonarodzeniowej atmosfery, wspomnieć ostatnie święta, trwać w głoszeniu Dobrej Nowiny o narodzeniu Jezusa. Słów uznania nie krył także prezydent Żyrardowa Wojciech Jasiński. – Było to cudowne i głębokie przeżycie duchowe. Szczególne podziękowania należą się dyrygentowi za wprowadzenie niezwykłej atmosfery. W naszym kościele, który ma wspaniałą akustykę, i w którym zawsze czuje się ciepło i bezpieczeństwo, zespół podarował nam Boski nastrój – przyznał włodarz miasta.
Kolędy jako pieśni chwały
Jak mówi Kasia Hurba-Pańko, jedna z wokalistek zespołu, związana z nim od 14 lat, odbiór i reakcja publiczności to działanie Ducha Świętego. – Przed każdym koncertem modlimy się, by On kierował naszymi głosami i by przemawiał do ludzi. Taka jest idea zespołu, że my mamy tylko posługiwać głosem. To niesamowite, kiedy ludzie śpiewają razem z nami, wznoszą ręce, by wielbić Boga – dodaje. Z trzech koncertów (w Rawie odbyły się dwa) zadowolony był także G. Głuch, który, opowiadając o projekcie „Emmanuel – Pieśń o Narodzeniu”, przyznał, że przez wiele lat lubił kolędy, ale zostawały one gdzieś w przestrzeni sentymentu religijnego. – Nagle pojawiła się tęsknota, by je zaśpiewać jako pieśni chwały. Tak zrobiliśmy. Wówczas stały się naszym doświadczeniem. Uwielbienie to dla nas składanie pocałunku na twarzy Boga. To coś emocjonalnego i namiętnego. Śpiewając, wyznajemy Bogu miłość. Nie jest to nasz dar. My zostaliśmy tym nasączeni – świadczy Grzegorz. Diecezja łowicka jest mu dobrze znana. – Zawsze dobrze się tu czułem. Tak było i tym razem. W Żyrardowie to było duże święto także ze względu na spotkanie z Piotrkiem Cugowskim, który jest naszym przyjacielem, człowiekiem trochę z innego świata. W Rawie było inaczej. Przyjeżdżając tu, od razu poczuliśmy, że jest to jedno z tych miejsc, w których coś już wcześniej zostało wypracowane. Weszliśmy tu jak do domu, w którym wszystko było przygotowane. Byliśmy tymi, którzy mieli tylko obmyć ręce i zasiąść do stołu. To doświadczenie to cudowna rzeczywistość duchowa, intymne spotkanie z Bogiem – wyznał G. Głuch.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się