"Gminne podanie niesie, iż przed wieki polując w tutejszych kniejach, jakiś książę zabić miał ogromnej wielkości dzika zwanego kiernozem i stąd powstała nazwa miasta..." - pisał Oskar Kolberg w "Dziełach Wszystkich" z 1885 roku.
Ta legenda jest wciąż żywa w Kiernozi. Miejscowość, położona niespełna 20 km na północ od Łowicza, ma nawet w herbie dzika i związane z nim święto. Odbywa się zawsze 13 lipca. To dzień odpustu patronki parafii w Kiernozi - św. Małgorzaty, męczennicy z pierwszych wieków chrześcijaństwa.
Dzień Kiernozkiego Dzika odbył się po raz 13. Jego kulminacyjnym momentem była degustacja trzech upieczonych dzików, które ufundowały władze gminy Kiernozia oraz miejscowe koła łowickie.
Wcześniej odbyły się konkursy sprawnościowe - rzut dzidą w dzika i bieg z dzikiem. Biegnący trzymał w rękach dwie kłody obite skórą. Rozstrzygnięty też został konkurs fotograficzny "Kiernozia w obiektywie".
Impreza odbyła się w parku wokół zabytkowego pałacu. Na scenie wystąpiły zespoły Maraquja, Dejw oraz Jorrgus. Wokół ustawiono różnorodne stoiska i stragany, a także karuzele i dmuchane zjeżdżalnie dla dzieci. Festyn zakończył się zabawą taneczną z zespołem Fantom.