Nawet człowiek pobieżnie zaznajomiony z Pismem Świętym słyszał tę przypowieść. O czym ona mówi? O królestwie Bożym. A dokładniej o mnie, który w tym królestwie może mieć udział. Tylko czy my w ogóle wiemy, czym jest królestwo Boże?
Z Ewangelii według św. Marka (Mk 4, 26-34)
Jezus mówił do tłumów: «Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. Gdy zaś plon dojrzeje, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo». Mówił jeszcze: «Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki podniebne gnieżdżą się w jego cieniu». W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją rozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.
To chyba najbardziej tajemnicze określenie, jakie spotykamy w Ewangelii: królestwo Boże. Jezus zapytany przez Piłata, czy jest królem, wyznał, że tak, ale królestwo Jego nie jest z tego świata (por. J 17, 36). W innym zaś miejscu powiedział faryzeuszom: „królestwo Boże pośród was jest” (Łk 17, 21). Z całą pewnością chodzi o jakąś rzeczywistość duchową, która choć jeszcze nie osiągnęła pełni, to już się jakoś urzeczywistnia.
W Starym Testamencie królestwo Boże oznaczało panowanie Boga nad rzeczywistością ludzką, zwłaszcza nad Narodem Wybranym. Pierwszym ustrojem, jaki mieli Żydzi, była teokracja – rządy Boga. Bóg panował nad Izraelitami i przekazywał im za pomocą swoich wybrańców, jak Mojżesz, czy później Sędziowie, swoje decyzje. Kiedy z czasem wykształciła się monarchia i Izraelici popadli w tarapaty, a nawet w niewolę, zrodziła się idea Mesjasza, jako tego, który przywraca Królestwo Izraela, rozumiane docześnie, jako potężne państwo dobrobytu.
Jezus Chrystus związał swoją działalność z urzeczywistnianiem królestwa Bożego, ale rozumiał je już nie politycznie, lecz duchowo. To w Nim spełniło się absolutne panowanie Boga. Z kolei poprzez misterium paschalne Jezus wyzwolił ludzi spod władzy królestwa szatana. Cuda, uzdrowienia, wskrzeszenia były znakami potwierdzającymi nadejście królestwa. Misję Jezusa w budowaniu królestwa Bożego kontynuują po Zesłaniu Ducha Świętego Apostołowie. Na przykład ewangelizujący w Samarii Filip „nauczał o królestwie Bożym oraz o imieniu Jezusa Chrystusa” (Dz 8, 12), a św. Paweł w synagogach „przekonywał o królestwie Bożym” (Dz 19, 8).
Jak zatem zdefiniujemy królestwo Boże? Czym ono jest? Na pewno jest ono wielką tajemnicą, skoro według słów Jezusa nie wszyscy go pojmują. Nie da się go także porównać do żadnego znanego królestwa na ziemi, nie ma nic wspólnego z władzą, polityką, doczesnością. A tajemnice królestwa mogą pojąć prostaczkowie, czyli osoby proste, o pokornym sercu, czujące się dziećmi Boga. Królestwa Bożego nie należy także utożsamiać z Kościołem, który jest „zalążkiem i początkiem tego królestwa” (KKK 567). Najlepiej więc zdefiniować królestwo Boże jako wyłączne i powszechne panowanie Boga, Jego Słowa i Jego Ducha w całej sferze stworzenia. Warunkiem wejścia do królestwa jest przyjęcie słowa Jezusa (por. KKK 543, Lumen gentium 5). Moje życie chrześcijańskie to absolutne poddanie wszystkiego Bogu, to obranie Jezusa za Pana swojego życia, to przyjęcie Słowa Bożego i Jego Mocy, by spełniło się na mnie i w moim życiu. Poddając wszystko Bogu, przyjmując Jego panowanie nade mną i moim życiem, pozwalam, by Duch Święty dokonywał odnowy oblicza ziemi.
Teraz dopiero, kiedy wiemy już, czym jest królestwo Boże, możemy powrócić do Ewangelii. Jezus opowiada w niej przypowieść o ziarnie gorczycy i tym samym odsłania trzy ważne prawa rządzące królestwem. Są to jednocześnie trzy zasady odnoszące się do mnie jako uczestnika tego królestwa.
Pierwszym prawem królestwa jest zasada, że Pan Bóg posługuje się tym, co małe. Ziarno gorczycy jest najmniejsze ze wszystkich ziaren. Kiedy chcę, by Pan Bóg mną się posłużył powinienem się pytać, czy jestem dość mały, dość ubogi, czy mam puste ręce, które Bóg może wypełnić. Francuski filozof Jacques Maritain rozróżnił dwa rodzaje środków w Kościele: bogate i ubogie. Środki bogate to budynki, struktury, pieniądze, instytucje, wydawnictwa, media, itp. One są ważne w służbie królestwa, ale mają jedną wadę – rodzą pokusę, by efekt działania przypisać sobie, a nie Bogu. Tymczasem środki ubogie to modlitwa, post, wyrzeczenie, ofiara. To słowo, którym posługuje się Pan Bóg, skoro przepowiadanie św. Paweł określa „głupstwem głoszenia słowa” (por. 1 Kor 1, 21). To moje ciało, mój uśmiech, czy dotknięcie ręki, które drugiego umocni i doda otuchy. To także pokorne i żarliwe wołanie o uzdrowienie. To duchowość pustych rąk. Wszystkie środki ubogie niosą na sobie znamię krzyża, a owoców przez nie osiągniętych człowiek nie przypisze sobie, lecz widzi wyraźnie, jak przez nie działa sam Bóg.
Kiedy mówimy o tym, że Pan Bóg posługuje się tym, co małe, myślę o dzieciach z Fatimy, na których spełniło się słowo z Pierwszego Listu do Koryntian: „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga” (1 Kor 1, 27-29). Myślę o św. Faustynie Kowalskiej, która powtarzała o sobie, że jest nędzą i nie nadaje się do misji miłosierdzia. Myślę o amerykańskiej charyzmatyczce i ewangelizatorce Marii Vadii, która kilka dni temu opowiedziała mi, jak w młodości była osobą skrytą i wstydliwą, a dziś Duch Święty posługuje się nią w ewangelizacji na całym świecie.
Kilka lat po swoim wyborze papież Jan Paweł II ustanawiał nowych kardynałów, wśród których znalazł się jego przyjaciel Andrzej Maria Deskur. Tak się akurat złożyło, że na kilka dni przed konklawe abp Deskur, który był odpowiedzialny za media, czyli środki bogate, przeszedł silny udar i został sparaliżowany. Pojawiła się ogromna fala krytyki. Czemu papież mianuje kardynałem człowieka na wózku inwalidzkim, niezdolnego do pracy, przecież kardynał to bliski współpracownik papieża, a nie nagroda za cnoty. W kazaniu Jan Paweł II poświęcił sporo miejsca swojemu przyjacielowi i wyjaśnił: „Wśród wszystkich kardynałów on jeden jest inwalidą na wózku i wnosi do tego kolegium szczególne znamię, znamię cierpienia, które jest ofiarą. Nie znamy tajemnic Bożych, ale trudno mi oprzeć się przeświadczeniu, że ta ofiara abpa Deskura pozostawała w związku z konklawe, które odbyło się w październiku 1978 r.”. Papież w cierpieniu swojego przyjaciela dostrzegł cenę tego, że on mógł zostać następcą Chrystusa. I tak człowiek od środków bogatych odkrył nowy charyzmat i nową posługę w Kościele, poprzez środki ubogie, zwłaszcza cierpienie. Jan Paweł II wiedział, że bez zaplecza środków ubogich nie mógłby tak skutecznie pasterzować w Kościele.
Drugie prawo królestwa Bożego to nieustanny wzrost i rozwój. Najmniejsze z ziaren zostaje posiane, a wyrasta z niego potężne drzewo, wysokie na kilka metrów. Wiara to bycie w drodze, to dążenie ku górze. A skoro tak, to trzeba pogodzić się z tym, że jesteśmy niedoskonali, że musimy dojrzewać. Że nawet Kościół jest zaledwie „zalążkiem i początkiem królestwa”. W tej sytuacji należy odrzucić mentalność „tak być powinno”: chrześcijanie powinni być uczciwi, prawdomówni, szlachetni, miłosierni, święci, bo takie wymagania stawia uczniom sam Jezus. Oburzanie się z powodu niedoskonałości ludzi to faryzeizm. Jezus był niezwykle cierpliwy i wyrozumiały dla ludzkiej słabości i niedoskonałości. Jesteśmy w drodze i nieustannie wzrastamy.
I wreszcie trzecie prawo królestwa Bożego. Z niewielkiego ziarna gorczycznego wyrasta potężne drzewo, w którego cieniu, jak mówi Ewangelia, gnieżdżą się ptaki powietrzne. Myślę, że to piękny obraz tego, że to u mnie inni mają znaleźć schronienie, gniazdo, wytchnienie. Tu jest pytanie o siłę mojego świadectwa. Kiedy zostałem dotknięty przez Ducha Świętego i mam udział w królestwie Boga, wówczas to życie i szczęście muszę przekazywać innym. Nie wolno mi życia Bożego zatrzymać tylko dla siebie, bo wówczas stanie się ono zwietrzałą solą. Przekazując życie Boże innym samemu wzrastam i innych uszczęśliwiam.
Kto może pojąć, niech pojmuje. I niech to słowo spełni się na nas!