– To było morderstwo na oczach wszystkich mieszkańców. Człowiek, który zbierał pieniądze na walkę o czyjeś życie, sam je stracił. Nie godzę się na takie zachowanie – mówił prezydent Skierniewic Krzysztof Jażdżyk.
Spory idą na bok
Również mieszkańcy nie szczędzą słów wsparcia, ale także niezrozumienia dla wydarzeń, jakie rozegrały się 13 stycznia. – Niewyobrażalna tragedia. W pierwszej chwili poczułam szok, że doszło w ogóle do takiej sytuacji. Dopiero później mąż uświadomił mnie, że to mógł być każdy z nas – wolontariusz, artysta czy nawet niezwiązana z wydarzeniem osoba, która była pod sceną. To przerażające, że ludzie mają w sobie myśl, iż mogą decydować o czyimś życiu i śmierci. Bawią się w Pana Boga... – mówi Anna Osiak, mieszkanka Żyrardowa. – My, Polacy, uznawani jesteśmy za naród kłótliwy, szukający zwady, ale po raz kolejny pokazaliśmy, że potrafimy się zjednoczyć, odłożyć spory na bok. Szkoda, że musi dojść do tragedii, by tak się stało – dodaje pan Henryk, mieszkaniec miasta.
O swojej modlitwie zapewniają także biskupi łowiccy. – Modlitwa jest nam wszystkim bardzo potrzebna. Zmarłemu prezydentowi, jego rodzinie i bliskim, ale także tym, którzy uczestniczyli w tej tragedii – powiedział bp Wojciech Osial.
W wielu parafiach, m.in. w Kutnie i Mszczonowie, zostały odprawione Msze św. w intencji śp. P. Adamowicza. Koła różańcowe podjęły modlitwę o życie wieczne dla prezydenta Gdańska, a niektórzy także za oprawcę Stefana W. – Jemu też potrzebna jest modlitwa. O nawrócenie, o skruchę, o przebaczenie. Bóg jest miłosierny, ludzie – nie zawsze – mówi pani Teresa z koła Żywego Różańca.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się