Wspominamy nieraz lata szkolne - przyjaciół, nauczycieli, różne wydarzenia z tamtego okresu. Kiedy dziś czytam fragment niedzielnej Ewangelii, dostrzegam pewnego rodzaju podobieństwo do lekcji matematyki i od razu przypominają mi się dziwne zadania, gdzie fikcyjny pan Kowalski kupuje tysiąc arbuzów po promocyjnej cenie, którą trzeba było wyliczyć. Jako dziecko zastanawiałem się nie tyle nad wynikiem wymaganych do rozwiązania działań, ale raczej nad sensem zakupu tysiąca arbuzów. Dzisiejszy fragment bardzo przypomina mi takie dziecinne, wręcz infantylne rozważania.
Z Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 20,27-38):
Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: "Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: »Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu«. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę". Jezus im odpowiedział: "Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani są za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa o krzaku, gdy Pana nazywa »Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba«. Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją".
Być może kiedyś będzie mi dane poznać sens zakupu tysiąca arbuzów, jednak dziś, gdy skupiamy się na treści słowa Bożego, możemy dostrzec, że nauczyciele żydowscy trochę podobni są w swoich dociekaniach do grupy studentów zadającej swojemu nauczycielowi pytanie, na które pozornie nie da się odpowiedzieć. Słyszeliśmy pewnie kilka takich akademickich zagadek, np. czy Bóg jest w stanie stworzyć głaz, którego nie mógłby podnieść?
To tylko jeden z wielu przykładów, ale - jak widać - uczeni żydowscy mieli swój przykład, nieco podobny do tego. Faktycznie, w prawie żydowskim istniał przepis mówiący o tym, że brat zmarłego ma prawo do wzięcia swojej bratowej za żonę. Był to nawet swego rodzaju obowiązek, który wynikał z uczczenia pamięci zmarłego, a także z troski o przedłużenie rodu. Saduceusze wymyślili dość mało realny przykład, gdzie to aż siedmiu braci przejmuje kobietę jeden po drugim, lecz żadnemu nie udaje się wzbudzić potomka swojemu bratu. Tak, swoją drogą, musiała to być bardzo cierpliwa i długowieczna kobieta...
Ale całkiem poważnie. Zwróćmy uwagę, że Jezus zupełnie odcina się od tego absurdalnego przykładu. Dobrze wie, że saduceusze próbują wykazać, iż nie może być zmartwychwstania umarłych, tylko z tego powodu, że w ich myśleniu taka sytuacja jest zupełnie niemożliwa. Gdy jednak sięgniemy do Pisma Świętego, do czego zachęca sam Jezus, to już od Starego Testamentu widzimy wyraźne wskazówki dotyczące zmartwychwstania. Szczególnym tego przykładem może być dzisiejsze pierwsze czytanie z 2. Księgi Machabejskiej (2Mch 7,1-2.9-14), gdzie mowa o siedmiu braciach, którzy oddali życie za swoją wiarę, ufając, że za swoje męczeństwo Bóg wskrzesi ich do życia.
Jezus odchodzi od pokrętnej logiki saduceuszów, dając im wyraźnie do zrozumienia, że pogrążanie się w abstrakcji nie może być odpowiedzią na tak ważne kwestie, jakimi są wiara, życie czy śmierć i zmartwychwstanie.
Może to także wskazówka dla nas, którzy często zatapiamy się w rozmyślaniach, zadając sobie pytania w stylu: "Co by było, gdyby...". Może nieraz powinniśmy uspokoić nasze myśli i zajrzeć do Pisma Świętego, do nauczania Kościoła, zamiast zadręczać się pytaniami, które nie mają końca. Prośmy dziś w modlitwie, aby nasze myśli i serce były pełne pokoju i ufności, że Pan Bóg będzie nas prowadził w tych różnych zawiłościach i rozdrożach naszego życia.