Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Czas na autorefleksję

O tym, jak sobie radzić w czasie pandemii, podpowiada ks. dr Mirosław Nowosielski, psycholog.

Agnieszka Napiórkowska: Od kilku tygodni tematem numer jeden jest koronawirus. Czy czas pandemii może być dla nas okazją do lepszego poznania siebie? Czy może on być okazją do jakiejś rewizji wewnętrznej?

Ks. Mirosław Nowosielski: Zacznę od tego, że jest to czas trudny, ale też czas zatrzymania. I to jest bardzo ważne. Człowiek w rozwoju duchowości i osobowości potrzebuje takiego czasu, potrzebuje zupełnego wyciszenia. Ten czas taką okazję nam daje. Trzeba ją tylko dobrze wykorzystać. Jesteśmy w momencie, w którym w dużym stopniu musieliśmy ograniczyć kontakty z ludźmi, ale dzięki temu mamy czas na autorefleksję. Możemy skupić się na trzech elementach dojrzałości osobowości, którymi są autorefleksja, samodzielność myślenia i umiejętność prawidłowego myślenia, nie emocjonalnego. I warto się nad tym wszystkim zastanowić. To jest wspaniały czas. Normalne tempo życia strasznie nas goniło. Ludzie nie mieli czasu zastanowić się nad sobą.

A czy nie jest też tak, że żyjąc na pełnych obrotach, wiele osób miało przekonanie, że wszystko jest dobrze? W pędzie trudniej dostrzec fakt, że nie budujemy pogłębionych, trwałych relacji?

Dokładnie tak. Teraz możemy zadbać o poprawę komunikacji w rodzinach. Możemy być razem. Możemy, grając choćby w chińczyka, na nowo uczyć się interakcji. Można wspólnie wiele zrobić: pójść na samotny spacer z mężem lub z żoną, posiedzieć obok siebie w ciszy, by zobaczyć, co się wówczas we mnie dzieje. Warto ten czas na to wykorzystać. Można też zrobić porządek w biblioteczce, spisać historię swojej rodziny, uporządkować dokumenty. Wydaje mi się, że jest dużo możliwości. Osoby samotne mogą nadrobić lektury. To jest czas odkrywania siebie. W zagonieniu gubimy swoje człowieczeństwo, swój humanizm. Bardzo ważne jest zadbanie o swoją rodzinę. I, co trzeba podkreślić, ona jest ważna nie tylko dla wierzących, ale dla wszystkich, także ateistów. Kwarantanna czy ograniczenie spotkań są także okazją do pogłębienia duchowości. To, że jest ograniczona liczba osób w kościele, nie znaczy, że nie można korzystać z sakramentów. Ostatnio przypomniano nam, co to jest duchowa Komunia św. Pamiętajmy, że tylko osoby zarażone czy będące w kwarantannie są izolowane. Większość ludzi może zaprosić księdza czy umówić się z nim na spowiedź, rozmowę. Księża są odciążeni, bo nie chodzą do szkoły, nie mają wielu spotkań, więc możliwości jest więcej.

Pandemia zastała ludzi w różnej kondycji osobowej, duchowej. Nie brakuje osób głęboko wierzących, ale mamy też ludzi kryzysujących, zbuntowanych. Sporą grupę stanowią także ci, którym skrupulatne sumienie wyrzuca bardzo wiele. Co zrobić, będąc w jednej albo w drugiej grupie?

No tak, rzeczywiście nie brakuje ludzi zniewolonych własnymi schematami. Wówczas bardzo ważna jest ta próba. Trzeba zobaczyć, co się w nas dzieje, gdy na przykład nie byliśmy na Mszy św. Spróbować zobaczyć, że ten schemat nie wychodzi i nic się nie stało. I, co ważne, nie jesteśmy w tym wszystkim zostawieni samym sobie. Biskupi na czas obostrzeń udzielili dyspensy. Warto spróbować odkryć swoją inną relację z Panem Bogiem. To jest trudny proces, dlatego nie ma się co spieszyć. Dziś plusem jest to, że świat zwolnił. Możemy obserwować to, co czujemy, co się dzieje w nas w czasie, gdy nie możemy wypełnić wszystkich praktyk religijnych, możemy odkryć, jak wtedy funkcjonujemy. To jest okazja, by zobaczyć siebie w innych schematach, w innych relacjach życiowych. To dotyczy także niewierzących. Im też proponujemy zatrzymanie, refleksję nad sobą, obserwowanie tego, co w nich się dzieje. Taka refleksja może zrodzić pytanie o sens życia, a także o Kogoś, kto może o mnie myśli. Reflektując nad życiem, warto swoje przemyślenia spisywać. Można też robić rachunek sumienia na kartce, do której wrócimy za tydzień, dwa, by zobaczyć, co się zmieniło. W czasie pandemii warto też wrócić do pisania listów, do przelewania na papier tego, co przeżywamy.

A co z letnimi? Wielu duszpasterzy obawia się, że oni do Kościoła już nie wrócą.

Ja bym ich do niczego nie zmuszał. Zachęcałbym ich także do zatrzymania i zobaczenia, co im w życiu było potrzebne. Często okazuje się, że ci, którzy nie muszą, często odczuwają brak po jakimś czasie. Co tu dużo mówić, każdy człowiek potrzebuje wypowiedzenia się, potrzebuje nawet wyspowiadania się. Przecież psychologia się zrodziła wówczas, gdy ateizm się rozszerzył. Człowiek potrzebował bowiem wyrzucić z siebie wiele rzeczy. Zaczął szukać psychologów, psychiatrów. Ja uważam, że gdyby wszyscy prawidłowo się spowiadali, specjaliści mieliby o połowę mniej pracy. Mało kto zauważa, że w Polsce wiele agresji jest wycieniowanej właśnie dlatego, że ludzie tu w dużym procencie się spowiadają. To jest duże przewietrzenie. Spowiedź, poza stroną teologiczną, ma też skutki terapeutyczne.

Problemem, który spędza sen z powiek wielu rodzicom, jest przeniesienie nauczania ze szkoły do internetu. Czy po ustaniu pandemii nie okaże się, że wielu uczniów będzie uzależnionych od rzeczywistości wirtualnej?

Jest takie niebezpieczeństwo. Ważne jest, aby w rodzinach był czas na rozmowy. Trzeba młodzież zachęcać do czytania książek, do wspólnej zabawy, odpoczynku, wspólnego przygotowywania posiłków. Spora grupa młodych przyznaje, że zaczyna tęsknić za szkołą, że ma już dość ślęczenia przed ekranem. To pokazuje, że ten zdrowy element jest. To znudzenie trzeba wykorzystać.


Cała rozmowa w 19. numerze papierowego wydania "Gościa Łowickiego" na 10 maja.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy