Po wielu zawirowaniach na trasie ostatecznie przed tron Matki Bożej dotrze grupa 20 pątników, którzy idą "piątkami", rotacyjnie się zmieniając.
Po zatrzymaniu pielgrzymki w Jeżowie i Budziszewicach, jej oficjalnym „rozwiązaniu” przez ks. Wiesława Frelka i po ustaleniach z policją 365. Łowicka Piesza Pielgrzymka wciąż jest w drodze na Jasną Górę.
Pielgrzymi wędrują po 5 osób. W kamizelkach odblaskowych, w maseczkach i z zachowaniem bezpiecznych odległości, rotacyjnie zmieniając się na planowanych postojach. – W trakcie drogi, tak jak podczas „normalnej” pielgrzymki odmawiamy Różaniec, modlimy się, śpiewamy pieśni, choć w tej niewielkiej grupie – mówi ks. Wiesław Frelek.
– Intencje są niezmienne. Prosimy o ustanie pandemii, ale także modlimy się o deszcz, co już w pewien sposób się spełnia, bo dwa razy zmokliśmy na trasie. Już niemal tradycyjnie przed Gidlami powitał nas deszcz, więc Matka Boża wysłuchuje naszych próśb – dodaje duchowy przewodnik pielgrzymki.
Z racji tego, że gdy w trasie jest 5 osób, pozostałe przejeżdżają autokarem na nocleg, pielgrzymi nie mają odpoczynków. – To wiąże się z tym, że na noclegach jesteśmy zdecydowanie wcześniej niż zazwyczaj. Dziś jesteśmy o 3 godziny wcześniej, wczoraj o prawie 5, ale to daje nam też czas na modlitwę własną, dłuższe zatrzymanie się w świątyniach – mówią pątnicy.
Dzisiaj na trasie pielgrzymi pokłonili się przed krzyżem, w miejscu, w którym ich przodkowie składali dziękczynienie za ustanie epidemii. – W 1895 r., gdy w Europie panowała epidemia cholery, pielgrzymi szli na Jasną Górę z wielkim drewnianym krzyżem. Tuż przed Gidlami w miejscowości Budy dostali informację, że epidemia ustała i postanowili nie nieść dalej symbolu zwycięstwa tylko pozostawić go w tym miejscu. Teraz jest tam metalowy krzyż, o który nieustannie dbają kolejni łowiccy pielgrzymi. Zawsze jest udekorowany, miejsce wokół niego jest wyczyszczone, a oni sami trzy razy okrążają go na kolanach. Znajduje się na nim tabliczka z sentencją „Stat Crux dum volvitur orbis”, co znaczy „Krzyż stoi, chociaż kręci się świat” – opowiada Jacek Rybus, który pisze książkę o ŁPP na Jasną Górę.
Pamiątkowa tabliczka pojawiła się w 1970 r.– Dziś tę sentencję odkrywam na nowo. Świat biegnie w różne strony, ludzie błądzą, szukają swoich dróg, a my łowiccy pątnicy mamy jednego Boga, jedną Matkę i uznajemy dwie korony – cierniową Jezusa Chrystusa i Matki Najświętszej. My łowiczanie tacy jesteśmy – mówi Paweł Gala, wędrujący w 365. ŁPP.