Reklama

    Nowy numer 11/2023 Archiwum

Noc przed Mszą Łowicz nie spał

W 28-letniej historii diecezji nie brakowało wydarzeń podniosłych, znaczących, niecodziennych i takich, w których oczy Polski, a nawet świata zwrócone były na ziemię łowicką. Dwa najważniejsze łączą się z jedną osobą.

W tym roku 14 czer- wca mija 21. rocznica wizyty następcy św. Piotra w diecezji łowickiej. I choć nie jest to okrągły jubileusz, to ze względu na 100. urodziny św. Jana Pawła II, który bullą „Totus Tuus Poloniae populus” z 25 marca 1992 r. ustanowił diecezję łowicką, powracamy do tamtego wydarzenia, by przypomnieć sobie chwile wzruszeń, dumy i radości. I pomyśleć, że niewiele brakowało, żeby papież nie przyjechał do Łowicza. Ale Ojciec Święty, mimo choroby i brzydkiej pogody, pojawił się u nas. Dzień później na krakowskich Błoniach już go nie było – jego fotel był pusty. W zastępstwie Mszę św. odprawił kard. Angelo Sodano. Pewnie gdyby pielgrzymka w Łowiczu miała się odbyć 15 czerwca, papież nigdy nie pojawiłby się na ziemi łowickiej.

Radosny wysiłek

O wizytę papieża w sercu diecezji z ogromną determinacją zabiegał pierwszy biskup łowicki Alojzy Orszulik. Doszło do niej podczas VII pielgrzymki do Polski, która odbywała się pod hasłem: „Bóg jest miłością”. Przygotowania do spotkania z głową Kościoła trwały bardzo długo. Biskup Alojzy dbał o szczegóły. Zmianie ulegała lokalizacja spotkania, ołtarza.

– Pierwsza przymiarka była taka, że Ojciec Święty miał się spotkać z wiernymi na placu, który znajduje się przy wyjeździe z Łowicza w kierunku Łodzi – mówi ks. prał. Wiesław Wronka, wikariusz generalny, proboszcz parafii Dobrego Pasterza w Łowiczu. – Była tam już nawet komisja watykańsko-polska, ale gdy okazało się, że teren jest bardzo podmokły, lokalizację odrzucono. Potem rozważane były różne miejsca. Ostatecznie bp Orszulik podjął decyzję, że Ojca Świętego przywitamy na terenie między kościołem Dobrego Pasterza a Szkołą Podstawową nr 7 i blokami na os. Bratkowice. Miejsce to mogło pomieścić do 400 tys. osób – dodaje ks. Wronka. W pierwszej wersji papież miał przyjechać do Łowicza po południu. Stąd była myśl, aby główny ołtarz przygotować na ścianie plebanii parafii Dobrego Pasterza.

– Ojciec Święty miał mieć na pierwszym piętrze zakrystię i miejsce do odpoczynku, w moich mieszkaniach proboszczowskich. Ja się, oczywiście, na to zgodziłem. Wyraziłem nadzieję, że po wizycie papieża biskup sprawi, że nadal będę mógł tam mieszkać. Kiedy się okazało, że Ojciec Święty przyjedzie do nas rano, trzeba było odwrócić ołtarz. Ostatecznie został on zbudowany na ścianie sali gimnastycznej SP nr 7, która od tamtego czasu nosi imię Jana Pawła II. Ogromnej pomocy udzieliła nam dyrektor placówki Maria Wojtylak. Nigdy się nie skrzywiła, nawet wówczas, gdy przemeblowywaliśmy szkolę, demontowaliśmy ogrodzenie czy usuwaliśmy żywopłot. Miała do nas zaufanie nawet wówczas, gdy wiele rzeczy „psuliśmy”. Potem wszystko zostało oczywiście naprawione, ale to wszystko wiązało się z jej ogromną otwartością i zaufaniem – wspomina ks. Wronka.

Prace trwały bardzo długo, ale ludzie chętnie przygotowywali się do tej uroczystości zarówno organizacyjnie, jak i duchowo. – Był to czas wytężonej pracy dla duchowieństwa. W parafiach diecezji odprawiano dodatkowe nabożeństwa, przez wiele godzin kapłani posługiwali w konfesjonale. Chodziło o to, by ludzie przyszli na spotkanie z Ojcem Świętym nie tylko po to, by go zobaczyć, ale by się z nim modlić i w pełni uczestniczyć w Mszy św., przyjmując Komunię św. Ale – co trzeba powiedzieć – był to radosny wysiłek. Ludzie szli do spowiedzi jak w czasie wielkanocnym. Wyczuwali, że to wysłannik Boga, który ma nam coś do powiedzenia – podkreśla ks. Wronka.

Nie przy ołtarzu, ale w łóżku

Dzień przed wizytą od popołudnia do Łowicza zjeżdżały tłumy pielgrzymów. Na stację PKP przybywały zatłoczone pociągi. Drogi prowadzące do placu celebry zamieniły się w strumienie ludzi. W sumie przybyło ponad 300 tys. osób. Gościnni łowiczanie wystawiali pielgrzymom napoje, kanapki. Noc przed Mszą papieską Łowicz nie spał. Przypominał europejskie miasta w czasie szczytu turystycznego, z tą różnicą, że wszędzie, gdzie gromadzili się ludzie, słychać było śpiew i modlitwy. W nocy spadł deszcz. Jan Paweł II, ze względu na nie najlepszą pogodę, przybył do Łowicza samochodem, a nie helikopterem, jak było planowane. – Zmiana środka transportu spowodowała roszadę w planie wizyty. Papież, zamiast na plac celebry, najpierw przybył do katedry – wspomina ks. Stanisław Majkut, dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Łowiczu i Wydziału Konserwatorsko-Budowlanego.

– Miałem wraz z ks. Stanisławem Poniatowskim oprowadzać papieża po katedrze. Będąc przy ołtarzu, usłyszeliśmy, że papież właśnie nawiedza katedrę łowicką. Tyle było z naszego oprowadzania – dodaje ks. Majkut. Przy boku Ojca Świętego tego dnia nie stanął proboszcz katedry. – Powiesiłem ostatni wianek na parkanie i dostałem ostrego zapalenia trzustki – wspomina ks. Jerzy Bors, wczesny proboszcz katedry, dziś pensjonariusz Domu Kapłana Seniora.

– Najpierw zadzwoniłem do lekarza, który zalecił konkretne leki. Nic nie pomagało. W przeddzień wizyty zabrano mnie do szpitala. W sumie spędziłem tam 6 tygodni. Połowę tego czasu w Łowiczu, a połowę w Warszawie. Bano się, że mogę nie przeżyć. Ludzie podobno pytali, gdzie jestem. Bardzo wtedy cierpiałem. Leżąc, słyszałem odgłosy z placu celebry. Słuchałem, ale byłem poza tym. Byłem bardzo słaby. Fakt, że wcześniej mogłem doświadczyć wielu spotkań z Ojcem Świętym sprawiał, iż miałem z nim poczucie więzi. Do Rzymu jeździłem dość często i zawsze widziałem się z papieżem. Najważniejsze spotkanie było po zamachu w klinice Gemelli. Przed wyjściem Ojca Świętego ze szpitala razem odprawialiśmy Mszę św. Gdy założyliśmy alby, podszedłem do okna. Ludzie zaczęli wiwatować. Zostałem wzięty za papieża. Razem z Ojcem Świętym odprawiałem też Msze św. w Watykanie. Zawsze wtedy czułem się jak w niebie. Papież był niezwykle skupiony, zatopiony w rozmowie z Bogiem, a jednocześnie obecny. Byłem przekonany, że to był człowiek święty. Niestety, nie dane mi było przyjąć go w katedrze, której byłem proboszczem – wspomina ks. Bors. Podczas modlitwy w katedrze papież podniósł ją do godności bazyliki mniejszej. Z tym nadaniem związana jest pewna historia.

– Po Mszy św. w rezydencji biskupiej był obiad. Biskup Orszulik podczas dłuższego wywodu dziękował Ojcu Świętemu za to, że nadał naszej katedrze ten zaszczytny tytuł. Papież, mimo że tego dnia nie czuł się najlepiej, miał już gorączkę, tryskał humorem i na słowa biskupa zareagował: „Alojzy, jakby to była bazylika większa, to było by za co dziękować, ale tu tylko mniejsza”. Wszyscy gruchnęliśmy śmiechem – wspomina ks. Wronka. Zaangażowani w przygotowanie wizyty pamiętają nie tylko przesłania papieża, radość i wzruszenie, ale także ogromne zmęczenie. – Byłem tak skołowany, że na plac celebry zajechałem w starej, poplamionej sutannie. Szybko pędziłem do domu, by się przebrać – śmieje się ks. Majkut.

Ślady obecności

Wypowiedziane w Łowiczu przez Ojca Świętego słowa zapadły w serca wielu diecezjan.

Podczas homilii Jan Paweł II zwrócił się do zebranych słowami: „Witaj, ziemio łowicka, ze swą bogatą historią”. Przypomniał też dzieje prymasowskiego Łowicza i ludzi związanych z tą ziemią. Przywołał wielką reformę pijarskiego szkolnictwa. Wskazał też rolę i znaczenie rodziny w wychowaniu dzieci, w życiu Kościoła i państwa, a także pomocniczą rolę wychowawców i nauczycieli. Słowa te wpisywały się w bogate łowickie tradycje związane z wychowaniem i edukacją. Trzeba wiedzieć, że w 1753 r. w Łowiczu odbyła się kapituła księży pijarów, podczas której ustalono nowy program szkolny wychowania i nauki. Zatwierdził go papież Benedykt XIV. Po wizycie papieskiej w Łowiczu pozostało sporo pamiątek, m.in. fotel i łóżko robione na wymiar (wiedząc, że papież ma protezę biodrową, bp Orszulik chciał, by Ojcu Świętemu było wygodnie).

– Mamy też ołtarz i krzyż, które stały na placu celebry, kielich, który papież ofiarował diecezji, bieliznę ołtarzową, której używał, dwa mszały papieskie. O miejscach, w których papież był, przypominają tablice pamiątkowe, głazy, a także pomnik usytuowany przy katedrze łowickiej, wzniesiony w pierwszą rocznicę wizyty. W pamięci przechowujemy także przesłanie, które nam zostawił – mówi ks. Majkut. Śladów wizyty Ojca Świętego jest znacznie więcej. W samym Łowiczu trzeba wspomnieć jeszcze wzniesiony Dom Pogodnej Starości, będący wotum wdzięczności. W Pijarskich Szkołach Królowej Pokoju uczniowie mogą czytać homilię papieża, przepisaną ręcznie przez jedną z nauczycielek. A słowa papieża rezonują w życiu Księżaków do dziś.•

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy