– Wszystko jest inne. Czujemy się jak małe dzieci, które muszą na nowo uczyć się chodzić. W dniu wymarszu zrobiliśmy pierwszy krok. Kiedy zabierano krzyż, popłynęły łzy i ścisnęło się serce. Ale damy radę! Nasze intencje poniosą inni – wyznaje pątniczka Aneta.
Karolinę bolały nie tylko nogi, ale i ręce od machania flagami. Magda w okolicach Gosławic traciła głos. Janek odciski liczył tylko do dziesięciu. Siostra Ewa przygotowywała ołtarz, by Pan, nawet w warunkach polowych, miał godne miejsce. Od wieczora do późnych godzin igłą „spuszczała” wodę z bąbli, ich miejsca znacząc fioletem. Michał miał jedno z najtrudniejszych zadań – zbierał ułomki, by po wędrujących nie zostało złe wrażenie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.