Trwając w oktawie uroczystości Wszystkich Świętych, gdy nawiedza się groby bliskich, wkrada się listopadowa nostalgia. Lecz w niej są też gesty dobroci i słowa pokrzepienia. Dziś refleksją nad słowem dzieli się ks. Rafał Woronowski.
Mk 5, 35 - 43
"Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: »Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?«. Lecz Jezus, słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: »Nie bój się, wierz tylko!«. I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, wszedł i rzekł do nich: »Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi«. I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: »Talitha kum«, to znaczy: »Dziewczynko, mówię ci, wstań!«. Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść".
Ks. Rafał Woronowski: Zastanawiam się, jak to jest opiekować się w domu osobą chorą. Wiele osób już tego doświadczyło lub doświadcza. Teraz, kiedy nasze myśli jeszcze bardziej koncentrują się wokół spraw związanych z chorobami, z sezonem grypowym, z postępującym w naszym społeczeństwie wirusem SARS-CoV-2, lepiej rozumiemy, co znaczy opieka nad chorym. Szczególnie moją uwagę przykuwa fakt, że jest to dziecko, dziewczynka, która prawdopodobnie jest jedynym dzieckiem w domu Jaira. Ten czas opieki nad chorą, szczególnie gdy widać, że choroba nie prowadzi do wyzdrowienia, musiał być dla Jaira i jego żony niezwykle trudny.
Przy okazji tego rozważania myślę o tej kobiecie, o żonie Jaira. Jak musiała się czuć? Co przeżywała? O czym myśleli wspólnie z mężem? Jak przyjęli wiadomość o chorobie? A wreszcie pojawiają się inne pytania: jak żona Jaira przyjęła wiadomość o tym, że jej mąż idzie szukać pomocy w przegranej sprawie u człowieka, którego być może znali jedynie ze słyszenia? Przecież nie mieli nawet pewności, że Jezus pomoże, że Jairowi uda się Go w ogóle odszukać, zaczepić, poprosić o pomoc... Czy żona Jaira nie oczekiwała raczej w takiej chwili wsparcia, opieki, obecności? Czy córka Jaira nie potrzebowała swojego ojca w ostatnich chwilach swojego życia?
Myśląc o tym wszystkim, zadaję sobie pytanie o nasze relacje z bliskimi. Kwarantanna, to taki szczególny czas, w którym nie możemy narzekać na brak wzajemnego kontaktu. Nieraz jest to trudny kontakt, bo jesteśmy świadkami cierpienia, bólu, choroby, a nawet umierania naszych najbliższych. Nieraz jest to tylko okres izolacji, w którym okiełznanie objawów przychodzi łatwiej. Jednak i w jednym, i w drugim przypadku chodzi o nasze wzajemne relacje, o to, czy potrafimy zatroszczyć się o najbliższych, przebywać z nimi, dzielić się naszymi przeżyciami, zmartwieniami... Może być tak, że żona Jaira była na niego wściekła, nie potrafiła zrozumieć jego decyzji o poszukiwaniu Mistrza z Nazaretu i oczekiwała od męża innego rodzaju pomocy. Ale może być też tak, że była to ich wspólna decyzja. Może ten okres wspólnej opieki nad córką zbliżył ich jeszcze bardziej i sprawił, że zaczęli ze sobą rozmawiać, dzielić się tym, co przeżywali. Być może utwierdzali się w wierze, aż wreszcie wspólnie podjęli decyzję i zrozumieli, że tylko Jezus jest Tym, który naprawdę leczy, najpierw duszę, a potem także ciało. I wreszcie wyobrażam sobie, że zanim Jair usłyszał od Jezusa słowa: "Nie bój się, wierz tylko!", tymi samymi słowami zwrócił się do swojej żony, stojąc na progu domu: "Kochanie, nie bój się, wierz tylko!".
Pomyślmy, czym jest dla nas ten czas kwarantanny i wzajemnego przebywania ze sobą. Czy jest to czas pogłębiania wzajemnych relacji? Czy potrafimy troszczyć się o siebie i odpowiadać na swoje potrzeby? I wreszcie - czy dodajemy sobie otuchy słowami wiary i próbujemy w dobrym Bogu znaleźć odpowiedzi na swoje wewnętrzne rozterki? Może warto nad tym wszystkim pomyśleć i, nie czekając na okres izolacji, już teraz uśmiechnąć się do swoich bliskich i uklęknąć do wspólnej modlitwy. Wtedy Jezus powie do was: "Nie bójcie, tylko wierzcie!".