Pogrzeb bp. Józefa Zawitkowskiego uruchomił w wiernych lawinę wspomnień. Do redakcji spływają kolejne maile i wiadomości z wyrazami wdzięczności i tęsknoty. Wspomnieniem podzielił się Seweryn Szwarocki, członek zespołu Koderki.
Ksiądz biskup był wielkim mecenasem kultury ludowej i bardzo wspierał nasz zespół Koderki. Napisał dla nas wiele kolęd oraz "Jasełka Łowickie dla Koderek" - przepiękną sztukę, gdzie losy Łowicza i Polski wplecione były we wspomnienie Narodzenia Jezusa. Osobiście pojawiał się na próbach i reżyserował kluczowe fragmenty. Jako dzieci mogliśmy się poczuć jak rasowi aktorzy i wystawiać Jasełka w wielu miejscach. Zabierał nas zawsze na ważne uroczystości lub gdy odbierał nagrody w Warszawie - chciał być otoczony dziećmi w strojach i chciał promować naszą kulturę w Polsce i na świecie. To dzięki jego staraniom dostąpiliśmy zaszczytu, aby podejść do Ojca Świętego Jana Pawła II podczas naszej wizyty w Rzymie i zaśpiewać naszą "Łowiczankę". Było to dla nas niesamowite przeżycie.
Ze wspomnień ministranta - wchodząc do zakrystii przed Mszą św., nigdy się nie spieszył. Znalazł czas, aby każdego przywitać - nie tylko księży, ale nawet - a może szczególnie nas, ministrantów. Każdego przytulił, złapał za policzek albo sympatycznie wytargał za ucho ze swoim charakterystycznym: "Seweryny, Marciny, Szymony... moje kochane". Utkwiło mi również w pamięci, jak czyścił patenę, którą trzymał ministrant po udzielaniu Komunii św. - nigdy się nie spieszył. Powoli, bardzo dokładnie puryfikował każdą drobinę, w której ukryty był Pan Jezus.
Pamiętam też, jak na spotkaniach za stołem, gdy był jakiś poczęstunek - ciasto czy owoce - zawsze miał potrzebę dzielenia się. Gdy wziął kawałek ciasta czy placka - kroił lub łamał i połowę dawał komuś innemu. Tak jakby tym gestem chciał pokazać, że zawsze należy się dzielić.