Kolejna rozmowa w naszym cyklu "TATAraki". Tym razem świadectwem ojcostwa, męskości i odkrywania św. Józefa podzielił się Kamil Zwierz, wiceprezes Centrum Życia i Rodziny.
Monika Augustyniak: Kamilu, trwamy w Roku św. Józefa. Jesteś wiceprezesem Centrum Życia i Rodziny. Czy dla Waszej organizacji jest to ważny rok? Czy planujecie jakieś wydarzenia związane z ziemskim ojcem Jezusa?
Kamil Zwierz: Jak najbardziej. Jako przedstawiciel centrum mogę zdradzić, że planujemy złożyć projekt do Sejmu o przeniesienie Dnia Ojca z 23 czerwca na 19 marca, czyli na uroczystość św. Józefa Oblubieńca NMP. Warto przypomnieć, że obecnie data Dnia Ojca nie wiąże się z żadnym istotnym wydarzeniem czy postacią, które mogłyby być wzorem ojcostwa. To się zmieni, gdy połączymy to wydarzenie z człowiekiem, który na ziemi opiekował się Świętą Rodziną. Myślę, że obecny rok może być też doskonałym czasem na odkrycie św. Józefa na nowo. Mam takie wrażenie, że jest to postać pokryta szadzią, pyłem. Czasem myślę, że postrzegamy go w sposób bajkowy, bez spojrzenia na jego życie przez pryzmat codzienności. To tak, jakby on tylko stał za Maryją, wciąż się modlił i milczał. A to przecież był normalny facet! Jadł, spał, pracował, miał swoje potrzeby. To on zapewnił byt Maryi i Jezusowi. Był zdolny do podejmowania szybkich, trudnych decyzji. Któregoś razu wstał rano i powiedział: "Marysia, dawaj, przeprowadzamy się!". Niezwykle mi to imponuje, bo był to facet, który spodobał się Maryi. Był to facet, przy którym Maryja czuła się dobrze, bezpiecznie. To jemu postanowiła powierzyć nie tylko swoją kobiecość, ale i Bożego Syna. I chciałbym, żebyśmy tak na niego patrzyli - jak na człowieka silnego, mądrego, zaradnego, odpowiedzialnego. Właśnie to chciałbym odkrywać, kontemplować - kim on był, że Matka Boga wybrała właśnie jego?
Jesteś ojcem trzech córek, z których najstarsza jest już pełnoletnia, a najmłodsza ma dopiero 3 lata. Za Tobą wiele lat doświadczenia. Co w byciu mężem, tatą liczy się dla Ciebie najbardziej?
Po pierwsze - zapewnienie bezpieczeństwa rodzinie. Pod każdym względem. Na co dzień możemy drzeć ze sobą koty i toczyć trzecią wojnę światową, ale gdy przychodzi niebezpieczeństwo, jestem. Jeśli potrzeba, pomogę w szkole, w obowiązkach pozalekcyjnych. Jeśli trzeba, złożę łóżko, zbuduję dom, zarobię pieniądze. Generalnie jestem wyznawcą czasów jaskiniowych, kiedy mężczyzna miał zapewnić rodzinie byt i bezpieczeństwo, a za sferę emocjonalną odpowiadała kobieta. Moje cztery kobiety wiedzą, że jestem zaradny i jeśli będzie trzeba, obronię rodzinę przed zagrożeniem.
Czy to oznacza, że nie okazujesz emocji?
Okazuję. Gdy tylko mogę lub czuję, że powinienem, okazuję moim kobietom, że są moimi księżniczkami. Nie za często, ale szukam odpowiednich momentów, wykorzystuję okazje, czasem je kreuję. Gdy patrzę na naszą codzienność, myślę, że częściej drzemy z córkami koty, niż wspólnie się śmiejemy, aczkolwiek i tych momentów nie brakuje. Zwłaszcza z najstarszą córką toczymy sporo bitew. Oboje mamy bardzo silne charaktery, żadne z nas nie chce się ugiąć. To stwarza wiele okazji do tarć. Dlatego tak bardzo zdziwiła mnie informacja od córki, że chciałaby mieć męża podobnego do mnie (śmiech). Zresztą bardzo lubię chłopaków moich córek. To prawdziwi faceci, konkretni, ogarnięci. Jestem dumny z dziewczyn, że szukają dla siebie mężczyzn z charakterem. Patrząc na to, co wylewa się dziś z Facebooka, Tik-Toka czy Instagrama, mam obawy o męskość. Trudno mi patrzeć na wypielęgnowanych chłopaczków w obcisłych spodenkach, dbających tylko o fryzury i strój. Bałbym się powierzyć takiemu swoją córkę. To wiąże się z kolejną cechą ojcostwa, którą bardzo cenię - dać wzór. Wzór tego, kim jest mężczyzna, mąż, ojciec. Że jest to ktoś, komu kobieta może powierzyć życie swoje i swoich dzieci. To człowiek, przy którym żona i matka może czuć się bezpieczna, "zaopiekowana". Chcę o tym moim dzieciom mówić, ale jeszcze bardziej pragnę, żeby to we mnie zobaczyły. Tak, bym mógł do nich mówić jako wykładowca, ale też bym mógł być świadkiem własnych słów.
Cały wywiad dostępny jest w 13. numerze "Gościa Łowickiego" na 4 kwietnia.