"Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba" (Łk 24,35). Dziękuję ewangeliście Łukaszowi za to zdanie, bo jest ono świadectwem, że po okresie niedowierzania niewiastom mówiącym, iż po przybyciu trzeciego dnia o świcie do grobu Jezusa nie znalazły Jego ciała (por. Łk 24,22), uczniowie wreszcie mówią o Jezusie nie jako o zmarłym, lecz jako rzeczywiście zmartwychwstałym, żyjącym i ukazującym się im (Łk 24,34) raz po raz.
Słowa Ewangelii według św. Łukasza (Łk 24,35-48).
Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: Pokój wam. Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: Macie tu coś do jedzenia? Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich. Potem rzekł do nich: To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach. Wtedy oświecił ich umysł, aby rozumieli Pisma. I rzekł do nich: Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego.
Żywa osoba żyjącego Jezusa znowu staje się tematem ich rozmów. Co więcej, Jezus Zmartwychwstały, Żywy i Żyjący staje się głównym tematem ich rozmów. On staje się samym centrum ich uczniowskiego opowiadania, które z biegiem czasu przerodzi się w apostolskie paschalne przepowiadanie, czyli w chrześcijański kerygmat o wielkim dziele zbawiania człowieka przez Boga kochającego swe stworzenie miłością największą (por. J 15,13). Apostołowie będą z wielką mocą świadczyć o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a przy tym wielka łaska będzie spoczywać na wszystkich (por. Dz 4,33). W kerygmacie tym wydarzenia takie jak wcielenie Syna Bożego, Jego życie, cierpienie, męka, śmierć, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie będą miały swe stałe miejsce, pierwszorzędne znaczenie i nieocenioną wartość.
Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba (Łk 24,35). To bardzo ważne, albowiem dzięki ich rozmowom na temat Nieznajomego z drogi do Emaus (por. Łk 24,16), rozpoznanego pod koniec dnia po Jego eucharystycznych gestach, mogła wzrastać w każdym z nich wiara – wiara, która rozwija się i umacnia wtedy, gdy jest przekazywana (por. Jan Paweł II, Encyklika Redemptoris Missio, nr 2).
Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba (Łk 24,35). A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich (Łk 24,36), jakby na potwierdzenie swoich własnych słów wypowiedzianych w przeszłości, zapewniających, że gdzie są dwaj lub trzej zebrani w imię Moje, tam Ja sam jestem pośród nich (Mt 18,20). Tak więc w tym samym momencie, w którym zaczynam z kimś rozmawiać o Jezusie Zmartwychwstałym, moją rozmową już Go do siebie zapraszam, a On przychodzi; jest nie tylko tematem mojej z kimś rozmowy, ale również jej Świadkiem, aby w pewnym momencie stać się jej Uczestnikiem, mającym nam do powiedzenia rzeczy zasadnicze, o wielkim znaczeniu, po prostu najważniejsze. On właśnie po to przychodzi.
Jezus jednak nie tylko przychodzi do uczniów. On staje między nimi. W polskim tłumaczeniu: On staje „pośród nich” (Łk 24,36), ale staje w znaczeniu oryginalnego greckiego: „w środku ich” zgromadzenia, „w samym centrum”. Bo właśnie to: „w środku nich” i: „w samym centrum” jest uprzywilejowanym miejscem (dla) Zmartwychwstałego. Dlatego też inny ewangelista, Jan, gdy w swojej wersji Ewangelii będzie opowiadał o spotkaniu Jezusa z apostołami w Wieczerniku, zanotuje, że Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte i stanął pośrodku (por. J 20,26). W środku. W centrum. Jakie to ważne.
Ważne, bo właśnie wtedy, gdy Jezus Zmartwychwstały znów stanie w centrum naszych rodzin, naszych wspólnot, naszych zgromadzeń religijnych, naszych parafii, będziemy mogli od będącego wśród nas Zmartwychwstałego Jezusa otrzymać dar pokoju, który – z samej swej natury – jest w pierwszym rzędzie dobrem wewnętrznym. Jezus ofiarowuje go nam, by Jego pokój był w pierwszej kolejności „w środku nas”, „w centrum” duchowości każdego z nas, w naszych sercach, gdyż dopiero z pokojem w sercu możemy budować pokój między ludźmi, w relacjach do innych osób i w codziennym życiu z innymi.
Ale Jezus nie tylko przychodzi. Nie tylko staje w centrum. Nie tylko daje pokój. Zmartwychwstały pokazuje uczniom swoje ręce i nogi. Domyślamy się dlaczego. Czyni to z tego samego powodu, z jakiego tydzień temu zapraszał Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym! (J 20,27).
Panie Jezu, dziękuję Ci tej niedzieli również za to, że nie chowasz swych rąk za sobą; że nie wypierasz się przeszłości; że nie wstydzisz się swoich ran, które były faktem, bo zostały Ci rzeczywiście zadane przez niewdzięcznych ludzi, którzy nawet nie wiedzieli, jak wielką niesprawiedliwość czynili w imię rzekomej sprawiedliwości (por. Łk 23,34).
Ta scena jest bardzo ważna, gdyż w niej ukazujesz mi, że można w życiu żyć ze świadomością, że w przeszłości coś złego naprawdę się stało, ale także wiedząc, że nawet z tamtego zła z przeszłości Bóg zawsze może wyprowadzić jakieś dobro. Ta scena jest bardzo ważna, bo objawiasz mi w niej prawdę, że można żyć ze znakami męki, które pomimo, że kiedyś bolały niesamowicie i zadawały ból niemalże nie do zniesienia, dzisiaj nie są już ranami, lecz takimi miejscami na ciele (i na duszy), które się zabliźniają, goją, zdrowieją i już nie bolą, bo dzięki Twojej łasce są dziś bardziej bliznami po ranach, niż samymi tylko zranieniami.
Pokazywanie przez Ciebie Twoich rąk i nóg uczniom nie ma w sobie nic z chęci czynienia im wymówek, wbijania ich w jeszcze większe przygnębienie czy też poczucie winy. Ukazanie im Twoich przebitych dłoni i stóp ma przede wszystkim na celu objawienie im Twojej realnej, rzeczywistej obecności, aby patrząc na Ciebie przestali myśleć, że widzą ducha (por. Łk 24,37); aby wyszli z błędnej wizji, że Ten, którego widzą, to wymysł ich wyobraźni, fantazja albo że się im tylko przywidziałeś.
Po lekturze fragmentu Ewangelii przepisanego na dzisiejszą niedzielę odczytuję w sercu, że jestem przez Ciebie zapraszany (przynajmniej) do dwóch rzeczy. Po pierwsze do tego, abym poprzez me rozmowy z innymi, styl życia, słowa i uczynki pozwalał Ci na to, abyś między innymi dzięki nim mógł jak najczęściej stawać „pośród nas”, „w pośrodku”, „w centrum” oraz „przede mną” dla umocnienia we mnie wiary w Twoją codzienną obecność. Po drugie do tego, abym ja sam z mojej strony nie bał się codziennie stawać przed Tobą i nie wstydził się moich mniejszych i większych zranień, śladów po zadanych wcześniej cierpieniach i aktualnych zwykłych ludzkich słabości.
Nawet, jeśli zatrwożony i wylękły (por. Łk 24,37) jak uczniowie; nawet, jeśli początkowo zmieszany i z wątpliwościami (por. Łk 24,38) jak oni, stanę przed Tobą, Zmartwychwstały Panie, by usłyszeć z ust Twoich: „Nie bój się!” (por. Mt 28,10); „To ja jestem” (J 6,20); „Pokój tobie (Łk 24,36); „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12,90).
Alleluja!