Głodnych karmią, spragnionych poją, wątpiącym dobrze radzą, strapionych pocieszają. Nie przez tydzień, a przez cały rok, lata, a w konsekwencji przez całe życie.
Od 11 kwietnia, od Niedzieli Miłosierdzia, przez cały tydzień w wielu parafiach diecezji zbierano żywność, odzież, ofiary na wsparcie najbardziej potrzebujących, wspólnot, które opiekują się bezdomnymi, biednymi i chorymi. Jednak w diecezji od kilku lat działa wspólnota, która nie przez tydzień, a przez cały rok organizuje własne akcje, wspiera te, które wymagają działania „tu i teraz”, ale przede wszystkim codzienną modlitwą towarzyszy umierającym, cierpiącym, grzesznikom, nawracającym się. Diakonia Miłosierdzia Ruchu Światło–Życie diecezji łowickiej, choć po cichu, niemal niezauważalnie przyczynia się do wielkich zmian w życiu często nieznanych sobie osób.
Miłosierdzie ma wiele imion
Modlitwa, pomoc, troska, dobra rada, ofiara, ale też Tomek, Magda, Adam, Agnieszka, Mariusz. – Wszystkich nie jesteśmy w stanie wymienić, bo diakonia działa na terenie całej diecezji. To są rodziny, małżeństwa, indywidualne osoby, które zrzeszają wokół siebie kolejne. Wystarczy telefon, SMS, a dalej oni działają już we własnym zakresie. Informują znajomych, rodziny, parafię i w ten sposób osiągają cel współpracą, otwartością na Boga i drugiego człowieka – mówi ks. Sylwester Bernat, moderator Ruchu Światło–Życie w diecezji. – Szczerze mówiąc, ja czasem sam nie wiem, w ile dzieł zaangażowana jest Diakonia Miłosierdzia. Oni po prostu nie potrafią nie pomóc – dodaje.
O działaniach wspólnoty zazwyczaj można usłyszeć podczas rozmów z organizatorami innych akcji, m.in. z s. Alicją Świerczek. – Udostępniłam informację o zbiórce leków na Dom Samotnej Matki w Łodzi. Akcja wyszła dość nagle i tak samo nagle pojawiły się leki, a wcześniej telefon od członków Diakonii Miłosierdzia. Dla nich chyba nie ma rzeczy niemożliwych. Każde kolejne ogłoszenie to też kolejny telefon od pana Tomka Kiełbasy, jak można pomóc, czego potrzeba w największych ilościach i na kiedy. Jestem ogromnie wdzięczna za ich pomoc, posługę – mówi s. Ala.
Coraz bliżej człowieka – coraz bliżej Jezusa
Diakonia powstała w 2016 r., w Roku Miłosierdzia. W większości należą do niej rodziny Domowego Kościoła lub te, które identyfikują się z konkretnymi parafiami i chcą pomagać. – Gromadzimy się wokół Jezusa Miłosiernego i tą misją, działaniami chcemy choć trochę upodobnić się do Niego. Głównie chodzi o propagowanie miłosierdzia w środowisku, w którym pracujemy, uczymy się, formujemy czy odpoczywamy. Nasze działania skupiają się na pomocy materialnej, którą w różnych miejscach można zauważyć, ale też w kwestii duchowej, modlitewnej – mówi Tomasz Sadowski z Diakonii Miłosierdzia.
– Co dwa miesiące mamy spotkania formacyjno-modlitewne, oczywiście w pandemii jest to utrudnione, ale staramy się, by nie przerywać naszej formacji i dzieła modlitwy. Powierzamy każdego dnia miłosiernemu Jezusowi działania, potrzeby, ale przede wszystkim ludzi – tych, którzy działają, i tych, którzy działań potrzebują. W ostatnim czasie modlitwy zanosimy za mężczyzn, którzy chcą wyjść na prostą z choroby alkoholowej, zacząć życie na nowo. Modlitwą można naprawdę wiele zdziałać, ale potrzeba też naszego działania fizycznego, namacalnego. I tak naprawdę jesteśmy do dyspozycji wielu wspólnot, zgromadzeń zakonnych, instytucji, które potrzebują pomocy. Akcja–reakcja i relacja z Bogiem i drugim człowiekiem. Myślę, że wszyscy, zbliżając się do drugiego człowieka, zwłaszcza tego w potrzebie, zbliżamy się do naszego wzoru – Jezusa Miłosiernego – dodaje Tomasz. Słowa poparte są czynem. Diakonia przez 5 lat swojej działalności włączyła się w wiele akcji, jej członkowie sami nie są w stanie określić, ile ich było.
– Przez dwa lata zbieraliśmy odzież dla grupy mężczyzn w Oryszewie, którzy nie mają własnego dachu nad głową. Wspieraliśmy Dom Samotnej Matki w Łodzi, braliśmy udział w akcji „Przytul Mamę”, w której małżeństwa Domowego Kościoła wybierały samotną mamę z tego domu i indywidualnie się nią opiekowały w zależności od potrzeb. Zbieraliśmy książki dla jednej ze szkół, której z powodu braku biblioteki i pieniędzy na jej utworzenie groziło zamknięcie. Angażujemy się w działania Caritas w żyrardowskiej parafii… – wymienia Tomek. A to tylko kilka z licznych działań. Uczynki miłosierdzia względem duszy i ciała to dla nich chleb powszedni, choć przyznają, że zdecydowanie łatwiej wypełniać te względem ciała. – Modlę się za żywych i umarłych. Przebaczam, a właściwie uczę się przebaczać. Za grzeszników nieustannie się modlę, ale nie powiem, że już któregoś nawróciłam. Chciałabym żyć tak, by patrząc na moje działania, chcieli poznać Jezusa Miłosiernego i pięknie żyć. Czy mi się to uda? Okaże się w wieczności. Teraz chcę działać tu i teraz – mówi Agnieszka z DM.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się