Jeśli chcemy, by inni zapytali kiedyś ze zdziwieniem: "Skąd wy to macie?" (por. Mk 6,2), trzymajmy się mocno Jezusa, bo "kto z kim przestaje, takim się staje". Trzymajmy się zawsze Pana Jezusa, aby osobiście doświadczać, że to z Boga jest w nas wszelka przeogromna moc, a nie z nas (por. 2 Kor 4,7).
Ewangelia według św. Marka (Mk 6,1-6)
"Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze. A wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce. Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry? I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony. I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał".
Skąd On to ma?
On to ma między innymi od innych. On to ma w pewnym (ludzkim) stopniu od Maryi. Nie przez przypadek mówi się przecież, że „ktoś wyssał coś z mlekiem matki”. I nie przez przypadek pewna kobieta z tłumu wołała w kierunku Pana Jezusa: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś” (Łk 11,27). To przysłowiowe „wyssanie czegoś z mlekiem matki” znaczy jednak coś więcej, a mianowicie oznacza mieć to coś w sobie od samego początku, jako wrodzone i naturalne sobie lub też jako bardzo szybko nabyte i bardzo dla siebie charakterystyczne.
Skąd On to ma?
On to ma między innymi od innych. On to ma w pewnym (ludzkim) stopniu od Józefa, który był mężczyzną, opiekunem, i w tym, co człowiecze oraz męskie, silnym punktem odniesienia dla Jezusa, cieśli (por. Mk 6,3), syna cieśli (por. Mt 13,55). Nie wiemy dokładnie, jak długo, ale przez przynajmniej dwanaście lat Józef miał niemały i bardzo realny wpływ na życie, wzrost i rozwój Jezusa, najpierw jako na dziecko, a potem na małego chłopca. Święta Rodzina była przecież dla Jezusa jako człowieka pierwszym miejscem, w którym – z kobiecym zatroskaniem Maryi i z męską odpowiedzialnością Józefa – pielęgnowane były te wszystkie rzeczy, jakie On, Jezus, miał w sobie od początku, oraz te wszystkie rzeczy, jakie zdobywał On w miarę upływu czasu.
Skąd On to ma?
On to ma między innymi od innych. Ewangelista Łukasz, zaraz po opisie ofiarowania Pana Jezusa w świątyni jerozolimskiej, w krótkim zdaniu zawiera kolejną odpowiedź na tak postawione pytanie. Kiedy Maryja i Józef wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret (por. Łk 2,39), a małe Dziecię rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością (por. Łk 2,40). Jezusa ma to stąd, że nie zmarnował czasu przeznaczonego na zdobywanie wiedzy, mądrości oraz doświadczenia. Jezus ma to stąd, że nie roztrwonił – ani z lenistwa, ani z jakiejś innej grzesznej przyczyny – tego czasu, jaki został Mu dany na szeroko rozumianą naukę i edukację. W jednej z dziecięcych piosenek jest to oddane takimi słowami: „Gdy Pan Jezus był malutki, nigdy nie próżnował. To z Maryją, to z Józefem ochoczo pracował. To piłował, to heblował, to wełenkę zwijał, nosił wodę, zmiatał wióry i gwoździe przybijał”. Infantylnie napisane? Może i trochę tak, co wcale nie dziwi, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że to przecież tekst dla dzieci. Ale nawet jeśli nieco infantylnie, to jednak bardzo prawdziwie. Nie chodzi nawet o samą tylko wełenkę, wiaderko na wodę, miotełkę na wiórki czy młoteczek do przybijania gwoździ, co o Jezusową ochoczą pracę i Jego niepróżnowanie. Chodzi o to, że „bez pracy nie ma kołaczy”. Chodzi o to, że „czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał”.
Skąd On to ma?
On to ma nie tylko stąd, że nie zmarnował czasu. On to ma także dlatego, że nie zmarnował łaski. Dziecię Jezus bowiem rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boże spoczywała na Nim (por. Łk 2,40). Jakże to ważne, by współpracować z łaską Bożą. Jak to istotne, by być otwartym na natchnienia, podpowiedzi, zaproszenia i działanie Ducha Świętego. On to ma z Boga. On to ma z autentycznej i prawdziwej zażyłości z Bogiem Ojcem, z którym stanowi jedno (J 10,30) w istnieniu, w pragnieniach, w działaniu.
Skąd On to ma?
On to ma z samego siebie. On po prostu taki jest. On jest inny niż Jego bracia: Jakub, Józef, Juda i Szymon (por. Mk 6,3). Choć podobny do nas we wszystkim, oprócz grzechu (Hbr 4,15), On jest od nas wszystkich – jeśli idzie o bóstwo – jednak zupełnie inny. On to ma właśnie ze swego bycia prawdziwym Bogiem. Bóg po prostu tak ma. Bóg ma więcej niż człowiek. Bóg ma pełniej niż człowiek. Jeśli chcemy, by inni zapytali kiedyś ze zdziwieniem: „Skąd wy to macie”? (por. Mk 6,2), trzymajmy się mocno Jezusa, bo „kto z kim przestaje, takim się staje”. Trzymajmy się zawsze Pana Jezusa, aby osobiście doświadczać, że to z Boga jest w nas wszelka przeogromna moc, a nie z nas (por. 2 Kor 4,7).