Pamiętasz początki swojej wiary? Pamiętasz pierwsze modlitwy, wspólną Mszę Świętą w gronie rodzinnym? Może moment nawrócenia? Pamiętasz, od jakiego momentu zaczęła się Twoja droga świadomego chodzenia z Bogiem?
Z Ewangelii wg św. Marka (Mk 6,7-13)
Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. "Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien". I mówił do nich: "Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich". Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.
Oczywiście, moglibyśmy odpowiedzieć na powyższe pytania bardzo prosto, twierdząc, że przecież początkiem jest chrzest, a pierwsze modlitwy to najczęściej były przez nas poznawane w momencie, gdy już sprawniej szło nam mówienie. Jednak nie do końca o te momenty mi chodzi. Nie chcę ich rzecz jasna umniejszać, ale chciałbym, abyśmy spróbowali spojrzeć na rozwój swojej wiary w sposób świadomy i dobrowolny. A zatem jak to było? Skąd powołał Cię Pan?
Kiedy dzisiaj myślę o Dwunastu Apostołach, to patrzę na ludzi, z których każdy został ulepiony ze zupełnie innych materiałów. Ich historie życia, wspólnoty rodzinne oraz momenty, w których poznali Jezusa, były zupełnie różne, odmienne. Rybacy, celnicy, pobożni Żydzi, wytwórcy namiotów, faryzeusze, młodzieńcy i mężczyźni w średnim wieku, a nawet zdrajca, który przecież zdrajcą był nie od początku, lecz stał się nim później. A gdy spojrzymy na przykład na siedemdziesięciu dwóch uczniów? Pewnie znaleźlibyśmy jeszcze wielu innych. A jeśli poszerzymy grono uczniów spoglądając także na kobiety w Ewangelii? Od pobożnych niewiast do nierządnic i jeszcze o wiele wiele dalej zobaczymy całą gamę ludzkich historii, słabości, zranień, grzechów, obciążeń, całą paletę różnorodności.
Bóg znalazł ich w przeróżnych miejscach ich życia, w przeróżnych sytuacjach oraz w odmiennych momentach. Jezus formując taką grupę uczniów, musiał mieć świadomość, że nie są to ludzie z tzw. elity Izraela, a mimo wszystko już na początku swojej działalności daje im właśnie ogromną odpowiedzialność, powierzając misję głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu.
W jaki sposób tak odmienne grono obciążone słabościami i nie do końca rozumiejące to, co miało być treścią ich świadectwa, może głosić Chrystusa? Jak widać może i to bardzo skutecznie. Tak naprawdę w tej całej różnorodności głoszących konieczny jest tylko jeden warunek: zachowanie nauki Jezusa i robienie tego, co należy do posłanego: przeciwstawianie się złu i wzywanie do nawrócenia. Każdy z nich robił to pewnie na swój sposób, każdy posługiwał się tym, co zostało mu od Boga dane, swoimi talentami, zdolnościami, opierając się na własnych doświadczeniach.
Potrzeba także nam, abyśmy ten obraz uczniów posłanych do opierania się grzechowi i nawracania się oraz wzywania do nawrócenia urzeczywistniali w naszym życiu. Aby każdy z nas stawał się realnie uczniem Chrystusa. Dlatego ważnym jest dzisiaj spojrzenie na własną historię życia, na swoją przeszłość i teraźniejszość, na to, co ukształtowało mnie takiego, jakim jestem, oraz na to, co zbudowało moją wiarę. Podziękujmy dzisiaj tym, którzy także dla nas stali się świadkami wiary lub są nimi nadal. Prośmy Boga, abyśmy potrafili dziękować za nasze życie i traktować je jako wielką szansę do głoszenia Dobrej Nowiny i nośnik żywej wiary dla innych.