Wiele osób, nie tylko kapłanów, ale i świeckich, w programach duchowych Prymasa Tysiąclecia widzi propozycje i rozwiązania, które przyłożyć można do obecnej sytuacji w Kościele.
Podanie daty uroczystości beatyfikacji kard. Stefana Wyszyńskiego dla wielu duszpasterzy było impulsem do odkurzenia dawnych kronik parafialnych. W opasłych księgach, przekładając kartkę po kartce, szukano śladów obecności prymasa na terenie parafii. Wizyt nie brakowało. Przypominają o nich zachowane fragmenty homilii, zdjęcia, wpisy. Relacje ze spotkań, wizytacji, celebracji nabierają nowego znaczenia. Stają się pewnego rodzaju drogowskazami na drodze do świętości.
Źródła inspiracji Nie brakuje tych, którzy – zachwyceni wiarą, niezłomnością, wiernością prymasa – szukają sposobów, by do poznawania jego spuścizny zachęcić jak najwięcej osób. Jedną z takich sposób jest Anna Stryniewska z Mszczonowa, autorka książki „Przygoda Stefanka”. – Pomysł na książkę dla dzieci nie był pomysłem chwili. Zrodził się jakiś czas temu – mówi.
– Inspiracja była dwuskrzydłowa. Pierwszą było doświadczenie zawodowe, którym była praca z dziećmi z klas I–III. Przebywając z nimi, spotykałam się z pytaniami związanymi z wiarą. Pomyślałam wtedy, że warto napisać książeczkę, która wyjaśniałaby ważne momenty w roku liturgicznym, chwile, w których rodzice zabierają dzieci do kościoła i te są obserwatorami tego, co się tam dzieje. Zależało mi, by pokazać też nabożeństwa maryjne – majowe, październikowe, w których uczestniczyłam w czasie mojego dzieciństwa. One dawały mi, jako dziecku, możliwość nawiązywania osobistej relacji z Bogiem. One też dla wielu innych osób, w tym także dla Prymasa Tysiąclecia, były wyrazem miłości i bliskości z Matką Jezusa. Drugim skrzydłem inspiracji była postać kard. Wyszyńskiego, na którego beatyfikację czekamy – wyjaśnia autorka.
Pisanie okazją do refleksji Bohaterem książki jest chłopiec – Stefanek. Narracja poprowadzona jest z jego perspektywy. Tytułowy bohater zadaje pytania, reaguje z entuzjazmem, ciekawością, nie jest mu także obca nuda. Autorce zależało, by bohater był prawdziwy, by poznawał świat, by uczył się być dobrym chrześcijaninem, dobrym Polakiem. W ostatnim rozdziale, który de facto dotyczy postaci kard. Wyszyńskiego, jego duchowości, oddawania się Matce Bożej, hierarcha pojawia się jako patron tytułowego Stefanka. Chłopiec odkrywa, że jego imię nie jest popularne, zaczyna więc dociekać. Pyta babcię, rodziców, jak to się stało, że nosi takie imię. – Tu pojawia się okazja do mówienia o kardynale wprost. Dorośli opowiadają o jego dzieciństwie, ministranturze, relacji do sióstr. Mówiąc o przyszłym błogosławionym, chciałam, by ta postać była żywa, by przemawiała do tego małego chłopca – mówi autorka. Ukazane dzieciom wielkiego dostojnika Kościoła było dla autorki okazją do bliższego poznania prymasa, do „zaprzyjaźnienia się” z jego duchowością.
– Przygotowując się do napisania książki, a zwłaszcza ostatniego rozdziału, zaczęłam czytać pisma, listy kardynała. Odkryłam wtedy, że jego program duszpasterski ewidentnie pasuje do dzisiejszej sytuacji. Aktualność nauki sprawiła, że jeszcze mocniej chciałam ją poznawać. W pismach przyszłego błogosławionego zobaczyłam człowieka głęboko osadzonego w polskiej rzeczywistości, mającego wizję Kościoła powszechnego, który świetnie wyczuwał bieg historii. Zobaczyłam też człowieka niezwykle mocno zjednoczonego z Bogiem, będącego w czułej relacji z Maryją – opowiada pani Anna. Książka inspirowana postacią sługi Bożego kard. Wyszyńskiego została opatrzona kolorowymi ilustracjami Zuzanny Nikiciuk, dawnej uczennicy pani Anny, dziś studentki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Zostały one wykonane w technice przypominającej dziecięce rysunki.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się