Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Zmartwychwstańcem winien być każdy z nas

W oktawie wielkanocnej niezmiennie rozważamy tajemnicę zmartwychwstania. O nim rozmawialiśmy z ks. Mieczysławem Młynarczykiem... zmartwychwstańcem. Tak bowiem mówi się o księżach ze Zgromadzenia Zmartwychwstałego Pana Naszego Jezusa Chrystusa. W diecezji łowickiej, w Radziwiłłowie Mazowieckim, prowadzi on parafię św. Antoniego z Padwy.

W parafii św. Antoniego w Radziwiłłowie Mazowieckim o zmartwychwstałym Chrystusie mówi się nie tylko od święta. O tym, jak codziennie powstawać z martwych, o doświadczeniach męki, śmierci i inspiracjach, jakie niesie pusty grób, mówi ks. Mieczysław Młynarczyk CR, proboszcz.

Magdalena Gorożankin: W parafii w Radziwiłłowie posługuje Ksiądz już 10 lat. Na mapie diecezji łowickiej to niejedyna wspólnota prowadzona przez zakonników, ale jedyna, gdzie o zmartwychwstaniu mówi się codziennie, choćby wymieniając nazwę Waszego zgromadzenia. Dlaczego akurat zmartwychwstańcy?

Ks. Mieczysław Młynarczyk CR: Przez przypadek, choć wiemy, że tych nie ma. Mój kolega ministrant znalazł właśnie taki zakon w Poznaniu, poszedł do Niższego Seminarium Duchownego. A ja chciałem spróbować, jak to jest i tak 40 lat przekonuję się nieustannie, już jako zmartwychwstaniec.

I jak to jest być od 40 lat zmartwychwstańcem, głosić tę tajemnicę w czasach, gdy zdecydowanie łatwiej identyfikować nam się z męką, drogą krzyżową i śmiercią? Gdy one są bliższe niż zwycięstwo śmierci? Widzimy to także w naszej diecezji.

I tu może tkwi problem, że nie widzimy tego, co najważniejsze. Możemy pościć, „katować się” wyrzeczeniami. To w jakiś sposób wartościowe, ale po co ja to robię? Żeby tradycji dopilnować, sprawdzić siebie czy dążyć do pokonania słabości, grzechu, czyli codziennego zmartwychwstania? Nasze konstytucje zakonne zakładają konkretne działanie i to my, zakonnicy, także tu, w Radziwiłłowie, mamy realizować – zmartwychwstawać każdego dnia z nałogów, grzechów, upadków, złych przyzwyczajeń. Powinniśmy myśleć nie tylko o tym ostatecznym pokonaniu śmierci i przejściu do życia wiecznego. Zmartwychwstańcem może być każdy z nas. Zwyciężać w każdej spowiedzi, bo to w niej odradzamy się, zbliżamy do Jezusa, który darzy nas nieskończoną miłością. Ośmielę się twierdzić, że zmartwychwstańcom trudniej nieustannie świadczyć o tym cudzie nowego życia, bo łatwo się o nim mówi w okresie wielkanocnym. Trudniej żyć nim na co dzień, gdy pojawiają się trudności, wyzwania, komplikacje, także te związane z duszpasterstwem. I w każdej z tych chwil mamy głosić zwycięstwo Jezusa, sami będąc grzesznymi, nieustannie się nawracając. Toteż powtarzam wiernym, że musimy autentycznie uwierzyć w miłość i zmartwychwstanie Jezusa, bo łatwo to wypowiedzieć, ale trudniej rzeczywiście tym żyć. Staram się patrzeć na Chrystusa, który nikogo nie potępia, okazuje nieskończone miłosierdzie. To bardzo pomaga nie tylko mnie osobiście, ale także w pracy w parafii, w spojrzeniu na niektóre sprawy, szukaniu rozwiązań.

Zastanawiam się, czy da się zmartwychwstać bez śmierci. Bez osiągnięcia totalnego dna, bezradności, bezsilności. Może są ludzie, którzy „omijają” niektóre stacje Drogi Krzyżowej i od razu znajdują się w ogrodzie, mówiąc jak Magdalena: „Widziałam Pana”?

Nie da się ominąć krzyża. Każdy ma swój, na miarę swoich możliwości. Dobrze, gdy go bierzemy i naśladujemy Jezusa, ale nie zawsze musimy dotknąć dna, by się nawrócić, zwyciężyć grzech. Wielu świętych nie musiało „stoczyć się”, by doznać nawrócenia, ale każdy z nich miał swoje cierpienia. Święty Jan Paweł II – nie możemy powiedzieć, że znalazł się na dnie, choć jak on to interpretował, tego nie wiemy, ale widzieliśmy jego cierpienia, zmagania, drogi krzyżowe i niezmierzoną ufność Bogu w Jego plan. Paradoksalnie, może łatwiej zmartwychwstać temu, który całkowicie umarł i nie ma dla niego innego ratunku jak tylko Bóg i Jego zwycięstwo. Wtedy bardziej docenia się zmartwychwstanie. To widać choćby w świadectwach alkoholików, osób uzależnionych. Ta autentyczna wiara i radość z tego, że zaczynają nowe życie... Mam wrażenie, że ci, którzy nie trzasnęli o ziemię, nie potrafią tego aż tak wyrazić, docenić, no ale wszystko według własnej wiary.

Pracuje Ksiądz z dziećmi, młodzieżą, dorosłymi, uczestniczy w życiu parafii i diecezji – obserwuje, doświadcza. Zmartwychwstanie inspiruje?

Powinno. To każdy, według własnej wiary, powinien osądzić. Kiedy popatrzymy na zmartwychwstałego Chrystusa, widzimy, że nawet apostołowie byli zachwyceni Jego obecnością, wizytą w Wieczerniku. Zachwyt uczniów z Emaus, którzy poznali Go przy łamaniu chleba... Myślę, że możemy doświadczać takiego zachwytu, chociażby po każdej spowiedzi. Tej wolności, radości. I to chyba maleńki procent tego, co nas czeka w życiu wiecznym. Dziś do końca nie poznamy, co znaczy zmartwychwstawać, bo to dopiero przed nami, ale ta perspektywa wieczności, wolności, radości, pełni szczęścia i obecności Jezusa już dziś powinna nas inspirować. Świat robi się pokręcony, bo coraz częściej wzbraniamy się przed tym unikami spowiedzi, relacji z Chrystusem, przywiązujemy do tego „tu i teraz”, a poznanie żywego Boga powinno być motywacją do naszego zmartwychwstania. I tego życzę nie tylko swoim parafianom, ale każdemu z nas, byśmy zwycięstwo miłości, wolności i pokoju traktowali jako inspirację, motywację do codziennego wstawania z grobu i walki o życie wieczne.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy