Jedna z najstarszych w Polsce, jedyna wpisana na Światową Listę Dziedzictwa Niematerialnego UNESCO, wyjątkowa, barwna, tradycyjna, przyciągająca wiernych z diecezji, Polski, ale i świata, procesja Bożego Ciała przeszła ulicami Łowicza.
Mszą św. w katedrze łowickiej rozpoczęła się Uroczystość Ciała i Krwi Pańskiej. W świątyni zgromadzili się nie tylko wierni parafii Wniebowzięcia NMP i św. Mikołaja w Łowiczu, ale także z innych parafii diecezji, miast w Polsce i krajów na świecie, m.in. z Filipin.
Eucharystii przewodniczył bp Andrzej F. Dziuba. Wraz z nim przy stole eucharystycznym stanęli: bp Wojciech Osial, ks. Piotr Kaczmarek - rektor WSD w Łowiczu, ks. Dariusz Kuźmiński - proboszcz parafii katedralnej, i inni księża z łowickich parafii.
O oprawę liturgii zadbali lektorzy i klerycy WSD Łowicz, a także organista Jerzy Filipowicz i skrzypaczka Weronika Mońka-Chwała. Słowo do wiernych skierował ordynariusz diecezji.
- Jak mówił św. Paweł, jesteśmy wspólnotą tych, którzy tworzą jedno ciało. Wspólnotą, która czerpie z tego samego Chleba. Jesteśmy Kościołem pielgrzymującym, który Pan Bóg obdarza wielkimi darami. Chrztem Świętym, darem Ducha Świętego w sakramencie bierzmowania, życiem małżeńskim, kapłańskim czy zakonnym, sakramentem pokuty i pojednania. Ile manny Pan Bóg daje nam ku życiu ducha? - pytał.
- Ten największy dar, o którym mówiła dzisiejsza Ewangelia - dar Ciała Jezusa, który jest prawdziwym pokarmem. Który jest Panem żywym dla żyjących. W Eucharystii Jezus nie daje się cząstkowo, choć w kawałku chleba. Chrystus każdej i każdemu z nas daje się cały. To nie jest cząstkowa miłość. Jezus nic nie zachowuje dla siebie. Daje nam się cały, bo jako miłość nie może wręcz inaczej uczynić. Dlatego, jakże słuszne jest to zawołanie: „Kościele Święty, chwal swojego Pana” - mówił biskup Andrzej F. Dziuba.
Przy czwartym ołtarzu bp Dziuba wygłosił drugą homilię.W procesji z darami chleb, miód, owoce, wino i wodę nieśli przedstawiciele powiatów partnerskich: tatrzańskiego, kartuskiego i hrubieszowskiego.
Po Mszy św. wierni wyszli na ulice Łowicza, gdzie licznie zgromadzeni nieśli chorągwie, poduszki, feretrony, a rzesza turystów podążała za Najświętszym Sakramentem. Przy każdym z ołtarzy przygotowanych przez wspólnotę parafialną pijarów, Cech Rzemiosł Różnych i Drobnej Przedsiębiorczości, mieszkańców Zielkowic Drugich i Koło Gospodyń Wiejskich, neokatechumenat i pracowników parafii katedralnej, odczytana była Ewangelia w języku polskim, ukraińskim, angielskim, gwarą łowicką i w języku włoskim. Przy każdej stacji śpiew animowały kolejne grupy: schola młodzieżowa z Liceum Ogólnokształcącego pijarów, schola dziecięco-młodzieżowa z parafii św. Ducha, młodzież z parafii katedralnej oraz organista J. Filipowicz i zespół Ksinzoki.
Uroczystość Ciała i Krwi Pańskiej w Łowiczu to nie tylko publiczne wyznanie wiary, ale też nieustanne nawiązywanie do tradycji, folkloru, które przyciąga tłumy. - Przyjechałem z Wiednia, bo słyszałem o tym wydarzeniu kilka lat temu, oglądałem zdjęcia i chciałem to zobaczyć na własne oczy. Przyjechaliśmy więc na długi weekend do Polski, ale celem był Łowicz. I muszę przyznać, że przyjechałem obejrzeć widowisko, a prawdziwie się pomodliłem. Ci ludzie przypomnieli mi, dla Kogo tutaj są - mówi Mateus Hännesk.
W procesji czynny udział brali już najmłodsi wierni.Od lat pojawia się pytanie, czy folklor nie przyćmiewa duchowego przeżycia. - Przyzwyczailiśmy się, że ludzie robią nam zdjęcia, proszą, by pozować. Nie ukrywam, że trudno skupić się na modlitwie, gdy wokół jest tłum, słońce przypieka, a dzieci zaczynają marudzić, że wszystko długo trwa. Ale są momenty, chwile, gdy jestem z Chrystusem sam na sam. To Komunia święta, gdzie nikt nawet nie odważy się przeszkadzać i te chwile, gdy klękam, prosząc, by zachował nas od głodu, ognia, wojny, żywiołów. Gdy ktoś nie potrafi tego uszanować, ja potrafię stanąć w obronie mojej wiary, osobistego przeżywania. To już kwestia lat doświadczeń, ale z drugiej strony - jeśli do Kościoła przyciąga strój ludowy, to dobrze. Pan Bóg już będzie wiedział, co dalej z tym zrobić - mówi Anna Matulska, łowiczanka.