Bardzo często, gdy szukamy treści duchowych dla siebie lub innych, z łatwością możemy zaobserwować ludzi publikujących w internecie różnego rodzaju komentarze i propozycje duchowe. Niestety nierzadko można odnieść wrażenie, że większość przekazu to reklama własnej osoby, marki, działalności itp. Jak zatem wygląda prawdziwy świadek?
Z Ewangelii wg św. Marka (Mk 1, 1-8)
Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Jak jest napisane u proroka Izajasza: "Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki", wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy. Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: "Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, on zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym".
Wydaje się czasem, że treści duchowe, które słyszymy w mediach społecznościowych lub wyczytujemy z publikacji, odchodzą na dalszy plan. Często liczy się bardziej wypromowanie siebie, charyzma, ciekawy (czasem nawet kontrowersyjny) wygląd. Ważne, aby pobudzić ciekawość kontrowersyjnym tytułem: „Ksiądz Jurek, Nie wierzę w Boga”; „Jak przechytrzyć Jezusa – 3 sposoby na skuteczną nowennę”… Brzmi absurdalnie? Czasami może zdziwić, jak daleko sięga ludzka kreatywność, która nierzadko styka się z absurdem właśnie…
Dlaczego o tym piszę? Zastanowiło mnie, dlaczego Ewangelista Marek zdecydował się na umieszczenie krótkiego opisu wyglądu Jana Chrzciciela. Wiemy przecież od samego Jezusa, że Jan był największym z proroków, a z drugiej strony Ewangelia rysuje nam raczej obraz odpychający i nie warty cytowania. Myślę jednak, że nie bez przyczyny jawi nam się dzisiaj obraz proroka i świadka wiary, który nie przyciąga tłumów chwytliwymi hasłami, czy wspaniałą powierzchownością. Jan nie głosi też łatwego zbawienia, ale stawia konkretne wymagania. Od innych ewangelistów dowiadujemy się, że potrafił nawet wprost upominać, karcić – był ostry w słowie i zdeterminowany, by głosić Słowo Boże takim, jakim ono jest.
Taka konsekwencja budzi zdumienie i chyba jest dla nas dzisiaj zadaniem. Pan Bóg wzywa nas do tego, byśmy ten Adwent potraktowali na serio – jako czas prostowania drogi, naprawiania serca, napełniania się Duchem Pana. Być może będziemy naprawdę gotowi na przyjście Pana, jeżeli zdecydujemy się na to, by w tym Adwencie skorzystać z tego, co daje nam Kościół – ze spowiedzi, która będzie czasem nawrócenia; z Eucharystii, która być może w postaci porannych rorat będzie zmuszać nas do podjęcia jeszcze większego trudu; z rekolekcji, które poruszą serca.
Tutaj właśnie możemy dostrzec prawdziwy obraz tego, który jest świadkiem. Ten Jan, który staje dzisiaj przed nami bez wielkiej chwały i pociągającego wyglądu, będzie również tym, który konsekwentnie wyznając wiarę, odda życie za Chrystusa. On dzisiaj uczy nas konsekwencji podejmowania wyborów i zdeterminowania w wyznawaniu wiary. Takich właśnie świadków potrzebuje dzisiaj Kościół. A my nie musimy wykazać się czymś szczególnym, ani posiadać specjalnych uzdolnień. Sam Pan Bóg będzie nas uzdalniał do dawania świadectwa, jeśli będziemy konsekwentnie otwierać przed nim swoje serca i zapraszać Ducha Świętego, by przez nas pociągał do wiary także naszych bliskich i tych, których stawia na naszej drodze. Oby ta droga od dziś była już prosta.