W Domu Formacji i Modlitwy w WSD w Łowiczu dzieci z Ruchu Światło-Życie z diecezji łowickiej, a także grupa z archidiecezji gnieźnieńskiej uczestniczyły w rekolekcjach.
W formacji wzięło udział ponad 100 osób. Opiekę nad dziećmi sprawowali ks. Sylwester Bernat i ks. Tomasz Staszewski, wspomagani przez animatorów, którzy prowadzili grupki dzielenia. Obecni byli także rodzice. - Cieszę się, że mogłem ten czas spędzić, posługując dzieciom z naszej diecezji. Zawsze podczas takich rekolekcji czuję się jak ryba w wodzie. Ten czas to ładowanie baterii. Patrząc na otwartość, zaufanie, rozmodlenie, radość dzieci, odpoczywam, wzruszam się i pokonuję zniechęcenie. Tu jest moc, tu jest żywy Kościół. Takich doświadczeń bardzo nam wszystkim potrzeba - mówił ks. Staszewski. Kapłan nie krył także uznania dla animatorów, wśród których nie brakowało tegorocznych maturzystów.
Tematem wiodącym, podobnie jak było to w grupie młodzieżowej, która w DMiF skupiała się kilka dni wcześniej, była "Nowa kultura". Podczas modlitewno-formacyjnego wydarzenia podejmowano refleksję o kulturze w Kościele, w rodzinach, szkołach. Dzieci miały za zadanie m.in. przygotować scenki, w których prezentowały właściwie i niewłaściwe zachowania. W programie były także Eucharystie, spotkania w grupach, czas na śpiew, zabawy, tańce na świeżym powietrzu, pogodne wieczory. Był też czas na adorację Najświętszego Sakramentu, nabożeństwo majowe przy kapliczce w ogrodzie, lekturę Pisma Świętego.
W oazie ze swoją córką uczestniczyła Iwona Sułek. Mama Kornelki nie ukrywała, że jej dzieci bardzo chętnie biorą udział w rekolekcjach. - Mają to we krwi. Syn pierwszy raz był na rekolekcjach, mając pół roku, a córka - gdy miała 3 miesiące. Żartujemy z mężem, że one ten klimat i ducha wyssały z mlekiem matki. W Ruchu Światło-Życie są trzy gałęzie, które tworzą jedną wspólnotę. Dzieci mogą formować się we wspólnocie Dzieci Bożych, która dostosowana jest do ich wieku. Naszym to bardzo odpowiada - uważa pani Iwona. Czas spędzony w Łowiczu I. Sułek uważa za cenny i dobry. - Będąc tu, miałam możliwość służyć najmniejszym z naszej wspólnoty. "Najęłam się" do zmywania i sprzątania - mówi z uśmiechem. - Bardzo cienię sobie to, że cała nasza rodzina może uczestniczyć w formacji. Nasze dzieci mogą być z rówieśnikami, którzy podobnie myślą. Wierzę, że to zaprocentuje. Tu, we wspólnocie, uczą się budowania relacji, podejmowania i realizacji wyzwań. No i są blisko Boga. Kiedy parzę na Kornelkę, jak się modli, to z jednej strony zastanawiam się, co dzieje się w jej małej główce, a z drugiej - zachwycam się tym, że to jest z niej, że to nie było jej narzucone. To zachwyca - wyznaje pani Iwona.
Słowa mamy potwierdza Kornelka, która nie ukrywa, że na rekolekcjach jest jej bardzo dobrze. - Jestem tu czwarty raz. Zawsze jest super. Mam fajne koleżanki, z którymi mogę się bawić, grać w różne gry, tańczyć. Nie nudzę się też w kaplicy. Panu Jezusowi można powiedzieć wszystko: przeprosić za grzechy, poprosić o zdrowie dla rodziców, o bycie grzecznym i o to, by nigdzie nie było wojny - opowiada Kornelia Sułek, uczennica II klasy SP.
W podobnym tonie wypowiadają się także inne dzieci. - Jest bardzo fanie. Oaza jest jednością z Panem Bogiem. Jest bardzo miła atmosfera. Super jest to, że wszyscy mają zapał, że chce się im modlić do Pana Boga, że chce im się śpiewać Mu różne pieśni - zapewnia 11-letnia Julka Ścibor. Zadowolona była także jej młodsza siostra. - Mam na imię Zuzia i mam 9 lat. Jestem tu z siostrą. Razem jest nam raźniej. Tylko czasem tęsknimy za rodzicami. Jest tu też nasz wujek ksiądz. Lubimy ten czas. Dokładnie wszystko, co się tu dzieje - dodała.
O swoich przeżyciach chętnie opowiadały także Julia i Basia. Dziewczynki zgodnie podkreślały, że oaza przybliża je do Pana Boga, że daje nowe relacje. A poza tym po takich wyjazdach dużo łatwiej jest im być dobrym.