O świętości, powołaniu do macierzyństwa i o duchowym DNA mówiła Agnieszka Napiórkowska, kierowniczka "Gościa Łowickiego". Na tę konferencję wiele pań czekało aż 11 lat. - Nie wiedziałam, że to, co praktykuję od tylu lat, można nazwać, ująć w jakiś kanon i być z tego dumnym. Teraz to wiem - mówiła Jadwiga, uczestniczka XI Diecezjalnej Pielgrzymki Kobiet.
Diecezjalna Pielgrzymka Kobiet tworzona była z wielkim szacunkiem do znaków - czasu i tych, które przychodziły z różnych stron, a pochodziły od Pana Boga. W założeniu tego dnia ktoś inny miał podzielić się słowem. Jednak Maryja chciała inaczej. Dlatego konferencję wygłosiła A. Napiórkowska. Agnieszka wiele słów poświęciła godności kobiety, ale także macierzyństwa, którego pragnienie i zadanie Pan Bóg złożył w każdej kobiecie. - Kobieta została stworzona z żebra, z boku Adama, bo jej zadaniem jest być u boku drugiego człowieka. Jej zadaniem jest bycie mistrzynią relacyjności. Tę relacyjność, troskę o drugich ma zapisane w duchowym DNA. Bóg nas wymarzył takimi, jakie jesteśmy - mówiła.
- Bóg zawierzył nam człowieka i dlatego mamy takie, a nie inne dary. Mamy umiejętność zapamiętywania rzeczy wraz z uczuciami. Kobieta nie jest do zrozumienia, ona jest do pokochana, przyjęcia. Przeżywa wiele uczuć naraz. To co nam pomaga? Ta druga, która obok nas jest, której możemy wypowiedzieć siebie. Każda kobieta nosi w sobie pytanie: "Czy jestem piękna i kochana?". I ciągle ma potrzebę sprawdzania odpowiedzi na to pytanie - kontynuowała.
- Mamy historię życia. Niektóre z was żyły w rodzinach, w domach, w których oddychało się miłością, w których każdy był widoczny, "zaopiekowany", otaczany czułością, w których każdy doświadczał "uważniania". Ale są też pewnie tu i takie panie, które nie miały tyle szczęścia, o które niezbyt się troszczono, które może patrzyły na ból, którym w domach zadano rany. One mogły spowodować to, że dziś - mimo upływu lat - nosicie w swojej pamięci bolesne doświadczenia, nosicie zapisany ból.
Konferencję wygłosiła Agnieszka Napiórkowska. Magdalena Gorożankin /Foto Gość- Może ciągle szukacie sposobów, by zasłużyć na miłość. Ale... także i w tym doświadczeniu nie straciłyście swojej zdolności bycia przy człowieku. Nie jesteście zdeterminowane zranieniami, krzywdą, bólem. Mamy rany, to prawda. Ale Chrystus też miał rany. Po zmartwychwstaniu one nadal pozostały na Jego ciele. One były zabliźnione i pełne światła. Bóg chce, byśmy przechodziły proces gojenia. Miłość jest trudem. Kobieta uczy się być piękną od innych kobiet - mówiła prelegentka.
- Kobieta, która nie staje się matką, w jakimś sensie nie żyje pełnią. Każda z nas ma się stawać matką. To znaczy ma mieć odwagę zatroszczyć się o życie drugiego człowieka. Czasem jest się matką wobec własnych dzieci, a czasem stajemy się matkami dla osób dużo starszych od nas, osób, które poznajemy, gdy są już dorosłe. Miłość macierzyńska jest bezwarunkowa - przekonywała.
Konferencja wywołała wiele wzruszeń, ale i refleksji. Była też doświadczeniem niezwykle rodzinnej pielgrzymki, podczas której nie było "gości", ale "sami swoi", wspólnota, która zna się od lat, i do której zawsze można dołączyć.
- To była przepiękna konferencja. Jestem od kilku lat na tych spotkaniach i doceniam, że zawsze były to konferencje głoszone przez profesorów, wykładowców, uczonych, ale ta wypowiedziana przez Agnieszkę chyba najbardziej do mnie trafiła, bo mówiła to kobieta - żona, matka, córka, siostra, "pani Agnieszka z Gościa", która przez lata rozmawia z nami, siada do stołu, wskazuje miejsce, gdzie można odpocząć. Jest taka, jak my. Doświadczyła wiele i pięknie się tym z nami podzieliła. Otworzyła oczy na macierzyństwo duchowe i dziś uświadomiłam sobie, że ja je w sobie mam od dawna, ale bałam się je nazwać, bałam się przyznać, że czuję się matką dla dzieci brata, które ze wszystkim przychodzą do mnie, że mam 12 dzieci adoptowanych duchowo. Od dziś będę o tym dumnie mówić - powiedziała pani Jadwiga, wieloletnia uczestniczka DPK.