W ikonografii żydowskiej baran Abrahama jest przedstawiany jako zwisający z drzewa, co przywołuje na myśl baranka paschalnego.
Przejmujące do szpiku kości... Izaak, którego Księga Rodzaju określa następująco: „syn, jedyny, umiłowany” (z Kim kojarzy się ten zwrot?), pomijając przy tym pierwszego syna Abrama, Izmaela, wdrapuje się na wzgórze Moria, by „trzeciego dnia” (sic!) zostać złożonym w ofierze. Na plecach niesie drewno. Ostatecznie zastępuje go baranek zaplątany w zarośla. Czy możemy się dziwić, że ojcowie Kościoła widzieli w Izaaku zapowiedź ofiary Chrystusa?
Gdy Abraham wiązał ręce i nogi oczekiwanego przez lata syna (związanie to nazywa się akeda), Izaak popatrzył mu w oczy i rzekł: „Ojcze, jestem silnym, młodym mężczyzną, a ty starym. Boję się, że gdy zobaczę nóż w twojej ręce, drgnę odruchowo i możliwe, że nawet cię skrzywdzę. Mógłbym również skaleczyć siebie, a przez to stać się nieodpowiedni na ofiarę. I dlatego, proszę, zwiąż mnie mocniej, abym się nie opierał i w najważniejszym momencie nie zawiódł w wypełnianiu synowskiego obowiązku”. To słowa midrasza. Pamiętam ciarki, jakie poczułem, gdy usłyszałem je po raz pierwszy.
„To Jezus jest jedynym i umiłowanym Synem, którego Ojciec »nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał« (Rz 8,32)” – przypomina prof. Marcin Majewski. „Bóg ochronił Abrahama i Izaaka przed złożeniem dramatycznej ofiary, nie ochronił jednak Siebie przed tym krańcowym doświadczeniem. Przyjdzie czas, gdy Bóg Ojciec wejdzie w rolę Abrahama i nie cofnie ręki ani nie wyznaczy ofiary zastępczej, lecz ofiaruje na śmierć Swego jedynego Syna. Mamy tu do czynienia z dwiema ofiarami: jedną składa Abraham posłuszny Bogu do końca, drugą Izaak posłuszny ojcu. Izaak był dorosłym mężczyzną i mógł swobodnie obronić się przed zniedołężniałym ojcem. Nie uczynił tego jednak. Tak stał się typem i zapowiedzią ofiary Jezusa. Ten tekst jest mesjański, paradygmatyczny. Zauważali to Żydzi, którzy nawet nie uznając Jezusa, widzą, że ten tekst mówi o Mesjaszu. Niektórzy żydowscy uczeni nawet mówili, że Izaak, wchodząc na górę, miał 33 lata. Bóg z wybranymi osobami, szczególnymi w historii zbawienia, dzieli się swym własnym doświadczeniem. Abraham jest dopuszczony do najgłębszej tajemnicy serca Boga, który w scenie akedy dał mu przeżyć to… czego sam doświadczy”.
„Scena ta pokazuje zmaganie między wiarą zbudowaną na religijności lękowej a tą opartą na miłości Boga do człowieka” – wyjaśnia prof. Jan Grosfeld. „Ta scena pokazuje bardzo dobitnie, że Bóg kocha, że nie przyszedł po to, aby zatracać, lecz żeby dawać. Według pewnego midrasza rozumienie Boga przez Abrahama do tego momentu było pogańskie, wywodzące się z kultury, w której się wychował w Ur, gdzie bóstwu, by je przebłagać, składało się w ofierze dzieci. Dlatego, według interpretacji rabinów, Abraham był gotów zabić syna, złożyć go Bogu w ofierze. Boga Jedynego postrzegał jeszcze przez pogańskie okulary z Ur. Chrześcijanie widzą w tej historii z Abrahamem obraz skrajnego miłosierdzia Boga wobec człowieka: sam jest gotowy złożyć Syna w ofierze, by wyzwolić człowieka”.
Wedle starożytnej tradycji na wzgórzu Moria stanęła jerozolimska świątynia. W ikonografii żydowskiej baran Abrahama jest przedstawiany jako zwisający z drzewa, co przywołuje na myśl baranka paschalnego. Św. Justyn Męczennik (II w.) opisał ofiary, jakie składali Samarytanie na górze Garizim. Zwierzę było zawieszone na dwóch drewnianych rusztach: jeden przechodził wzdłuż kręgosłupa, a drugi w poprzek, przez grzbiet. Baranka podczas pieczenia rozciągało się na drewnianych gałęziach ułożonych na kształt krzyża.