Rok 2025 przynosi diecezji łowickiej wyjątkowy jubileusz - mija 400 lat od chwili, gdy relikwie św. Wiktorii, dziewicy i męczennicy z Sabiny, zostały sprowadzone do Łowicza. Z tej okazji święta patronka miasta i diecezji wyruszyła w symboliczną peregrynację, odwiedzając kolejno wszystkie dekanaty. Jej wędrówka jest znakiem nadziei i wiary, a zarazem wezwaniem do duchowego odrodzenia i odwagi w codziennym świadectwie chrześcijańskiego życia.
W miniony weekend relikwie dotarły do Lubochni i Rawy Mazowieckiej, niosąc ze sobą nie tylko duchowe przesłanie, lecz także konkretne spotkania - z młodzieżą, rodzinami i wspólnotami.
W piątkowy wieczór 9 maja wspólnota parafialna w Lubochni z wielką czcią powitała relikwie św. Wiktorii. Towarzyszyły im obraz świętej, poświęcony przez bp. Wojciecha Osiala na Jasnej Górze w obecności młodzieży maturalnej, oraz księga próśb i intencji - zapis wspólnych modlitw, które zostaną przedstawione Bogu podczas centralnych uroczystości w Łowiczu 11 listopada.
Głównym punktem uroczystości była Msza św. pod przewodnictwem bp. Andrzeja F. Dziuby. W poruszającej homilii hierarcha odniósł się do dramatycznych obrazów prześladowania za wiarę, obecnych zarówno w liturgii dnia, jak i w historii życia św. Wiktorii.
- Słuchając dzisiejszej liturgii słowa, możemy być zaszokowani, bo wszystkie teksty mówią o prześladowaniach. Ukazują one bogactwo form prześladowań, jakich doświadczali ludzie wierzący. Dziś wobec was, droga młodzieży, szczególnie wzruszające jest czytanie z Księgi Machabejskiej - siedmiu młodych braci prześladowanych za wiarę. Jak czytamy, bito ich mieczami i rzemieniami, obcinano języki i ręce - tylko po to, by złamać ich wiarę, upokorzyć, zmusić do czegoś wbrew ich przekonaniom i świętej woli - mówił. - Gdybyśmy przeczytali cały fragment, usłyszelibyśmy o jeszcze jednym istotnym elemencie - tej siódemce towarzyszyła matka. To ona zachęcała ich do wytrwania w wierze. Trudno wyobrazić sobie matkę, która widzi śmierć swoich siedmiu synów. A jednak wychowała ich tak, że wiara, którą im przekazała, stała się ich siłą. To przejmujący obraz pokazujący, jak wiara może uczynić człowieka bohaterem - większym człowiekiem. Bo męczeństwo to pokonanie katów i zabójców - zaznaczył.
- Kiedy dziś mówimy o prześladowaniach i złu wyrządzanym z powodu wiary, stajemy onieśmieleni wobec obecności relikwii św. Wiktorii. Stanęła wśród nas męczennica - jedna z tych, które przecierpiały prześladowanie i oddały życie za Chrystusa. Jej miłość i wiara były tak silne, że nie uległa ani podszeptom, ani pokusom oprawców. To męczennica z III wieku, sprzed 1700 lat. I dziś, po tylu wiekach, przyszła do was - do Lubochni, do parafii, która istnieje ponad 900 lat. Jakże wymowne spotkanie: rzymska męczennica przychodzi do Lubochni i przez znak swoich relikwii daje świadectwo życia i wierności Chrystusowi... - powiedział.
- Dziś może nie doświadczamy przemocy fizycznej, chłosty czy biczowania. Ale jakże bolesne są prześladowania duchowe: słowne ataki, hejt, medialne nagonki. Dotykają one głębi serca i istoty człowieczeństwa. Kłamstwa, bluźnierstwa, pogarda czasem bardziej bolą niż fizyczne cierpienie - zaznaczył. - Wy, droga młodzieży, niejednokrotnie ich doświadczacie. Obyście jednak nigdy nie byli ich sprawcami wobec waszych kolegów i koleżanek. Bądźcie tymi, którzy niosą dobro, radość, pokój, gotowość pomocy i przebaczenia. Przyszłość można budować tylko na dobru, na szlachetności i wzajemnej solidarności - przypomniał.
Po Eucharystii rozpoczęło się czuwanie modlitewne z udziałem młodzieży. Wieczór modlitwy i refleksji poprowadził ks. Sylwester Bernat, kustosz relikwii na czas peregrynacji, pochodzący właśnie z parafii w Lubochni. Dla niego przybycie świętej do rodzinnego kościoła - miejsca chrztu i I Komunii św. - było głęboko poruszającym doświadczeniem. Ks. Bernat rozpoczął wieczór mocnym apelem: - Nie hejtujcie się! - mówił z przejęciem. - Kiedyś, ucząc w jednej szkole, byłem świadkiem tragedii. Kuba, chłopak wyśmiewany za swoją wiarę, wygląd, zachowanie, odebrał sobie życie. Zostawił kartkę: "Nikt mnie nie kochał, przepraszam". Chodziliśmy do kościoła, a nie potrafiliśmy kochać. Św. Wiktoria dziś przypomina nam: prawdziwa wiara wyraża się w miłości do drugiego człowieka.
Do głosu dopuszczono także młodych. Wzruszającym świadectwem podzieliła się Alicja ze Skierniewic. - Na początku chodziłam do kościoła tylko "dla podpisu" przed bierzmowaniem - przyznała szczerze. - Ale ksiądz zaprosił nas na oazę. Pojechałam z dystansem. Tam spotkałam ludzi, którzy z radością dzielili się swoją wiarą. Poczułam się zaakceptowana. Potem pojechałam na rekolekcje zimowe. Zrozumiałam, że nawet jeśli odejdą ludzie, Bóg zostaje. Stał się moim najbliższym Przyjacielem - mówiła. Dziś Alicja jest zaangażowana w oazę, nie boi się mówić o Jezusie i - jak sama przyznała - Bóg pokierował jej drogą.
Podczas wieczoru ze św. Wiktorią wierni wysłuchali nie tylko dwóch świadectw - Alicji i kleryka, ale także adorowali Najświętszy Sakrament, odmówili litanię do świętej i uczestniczyli w Drodze Światła.
W sobotę relikwie trafiły do parafii św. Pawła od Krzyża ojców pasjonistów w Rawie Mazowieckiej. O 12.00 odprawiono Mszę św. dla wspólnot z całego dekanatu rawskiego, a o 15.00 zgromadzenia zakonne poprowadziły Godzinę Miłosierdzia. Dzień zakończyła uroczysta Eucharystia pod przewodnictwem bp. Dziuby, podczas której wierni odnowili przyrzeczenia małżeńskie.